Drzewa w ruchomych doniczkach – recenzja książki „Nomadland. W drodze za pracą” Jessiki Bruder
Jessica Bruder „Nomadland. W drodze za pracą”, tłum. Martyna Tomczak, wyd. Czarne
Ocena: 9 / 10
Teraz, gdy „Nomadland” w reżyserii Chloé Zhao okazał się największym zwycięzcą tegorocznych Oscarów, jeszcze więcej uwagi powinno spłynąć na książkę Jessiki Bruder, która posłużyła za kanwę filmu. I słusznie, bo to dzieło wydaje się zyskiwać na znaczeniu dosłownie z każdym kolejnym tygodniem.
Trzy Oscary, dwa Złote Globy, pokaźna kolekcja laurów z różnych festiwali… Filmowy „Nomadland” to absolutny triumfator sezonu wybitnie nieprzychylnego kinu. Jednocześnie historia, która na wielki ekran przeniesiona została – nietypowo – z książki non-fiction, idealnie pasuje do pandemicznych czasów niepewności. Niczego nie ujmując obrazowi chińskiej filmowczyni, niewątpliwie trafił on we właściwy moment.
Sukces filmu nie byłby jednak możliwy bez oryginalnego tekstu, któremu Jessica Bruder poświęciła trzy lata. W tym czasie dziennikarka zdążyła zadomowić się w ruchomym świecie nowych nomadów – ludzi wygnanych z miejsca zamieszkania przez ekonomiczną zapaść i wyprawionych w niekończącą się podróż za płatnym zajęciem. Bohaterowie „Nomadland” to przedstawiciele pokolenia baby boomers, nierzadko cieszący się niegdyś atrakcyjnymi posadami, własnymi domami i poczuciem stabilności. Wszystko zmieniło się w krótkim czasie, a pierwszym poważnym wstrząsem był kryzys roku 2008. Ci wciąż aktywni zawodowo stracili pracę, a wszyscy skonstatowali, że nie mają co liczyć na emeryturę. W poszukiwaniu tymczasowej roboty i uciekając przed nieznośnymi kosztami utrzymania, wsiedli w co tylko się dało – kampery, vany, auta z przyczepą (lub bez). Widok trawnika oglądanego z okna jednorodzinnego domku na przedmieściach zastąpiony został w ich przypadku wciąż zmieniającym się, a jednak statycznym krajobrazem stacji benzynowych, parkingów i amerykańskiego interioru.
Bruder towarzyszyła swoim bohaterom, ciągnąc wraz z nimi do miejsc zatrudnienia – na turystyczne kempingi, do sortowni buraków, czy wreszcie do przepastnego magazynu Amazona. Była obecna na zlotach tej jednej z nowszych (historycznie) i zarazem najstarszych (wiekiem uczestników) subkultur. Centralną postacią jej narracji została Linda May, operatywna sześćdziesięciolatka, której wytrwałość i hart ducha napędzane były wielkim celem. Kobieta chciała kupić własny kawałek ziemi i postawić na nim earthship – superekonomicznny dom z opon i butelek wypełnionych ziemią, ogrzewany energią słoneczną. Schronienie na ostatnie lata życia, azyl przed niepewnością.
Co istotne, autorka nie romantyzuje włóczęgostwa swoich bohaterów. Pokazuje, że ich sytuacja jest efektem mariażu przymusu z zaradnością, a nie wyboru. To nie są papierowe postaci z naiwnych artykułów z cyklu „Pracował w korpo, sprzedał wszystko i podróżuje”, ale brutalnie przesadzone stare drzewa, zmuszone do tego, by żyć w ruchomej doniczce. Jednocześnie „Nomadland” dostarcza wnikliwej analizy procesów, do których doprowadziła amerykańska korpokracja, wyludniająca przedmieścia metropolii i ścierająca z mapy całe miasteczka. Bankructwo mitu dostatniej i niczym niezachwianej Ameryki, której dumą i opoką miała być klasa średnia z jej etosem ciężkiej pracy. Poza tym rzecz czyta się jak kapitalną literaturę drogi, a w pisarstwie Bruder wyczuwa się zgoła steinbeckowo-faulknerowy sznyt.
I tak wracamy do filmu, za sprawą którego po książkę sięgnie pewnie jeszcze więcej czytelników. Dla nich warto podkreślić, że Chloé Zhao ustawiła przed kamerą Lindę May i innych zmotoryzowanych nomadów, którzy po prostu odtwarzają samych siebie. Pomiędzy nimi błyszczy zaś Frances McDormand, zmęczona twarz amerykańskiego kina społecznego. I tak pustynie Arizony, ciągnące się autostrady oraz wyludnione osady stają się nagle doskonałą metaforą społecznego krajobrazu wyludnionego przez Covid-19. Bo czy pandemia nie sprawiła, że wszyscy – toutes proportions gardées – zadajemy sobie czasem pytanie: „co dalej?”. I również dlatego „Nomadland” jest teraz tak istotną lekturą.
Sebastian Rerak
TweetKategoria: recenzje