Dekonstrukcja prywatnej historii punka – recenzja książki „Historia Punk Rocka. England’s Dreaming” Jona Savage’a

12 czerwca 2013

Historia punk rockaJon Savage „Historia Punk Rocka. England’s Dreaming”, Wyd. Axis Mundi
Ocena: 6 / 10

Młodość, wiadomo, jak mawiają ludzie w wieku dębu Bartek, musi się wyszumieć. Jedni chodzą na stadion (niekoniecznie w roli sportowców), drudzy wąchają klej (niekoniecznie przy sklejaniu modeli), a inni słuchają muzyki. Punk w okresie gimnazjalno-licealnym jest rzeczą tak naturalną, jak rosnące wąsy. Czerwone spodnie, zielone sznurówki i system Babilon. Książka Jona Savage’a pojawia się w różnych zestawieniach jako jedna z najlepszych prac dotyczących muzyki popularnej; tak między innymi tytułuje ją überważny (jakby ujął to zapewne autor) portal Pitchfork, więc sami wiecie.

Praca robi wrażenie od pierwszego spotkania; kniga 700 stron, z czego fotografie, niestety, nie zajmują połowy. Można odnieść wrażenie, że spędzimy z nią długie wspólne wieczory. W zasadzie czyta się ją z lekkością i nie czuje się ciężaru objętości, ponieważ opowieść pochłania bez reszty. Choć Savage ma wahania formy i zdarzają mu się słabsze zagrania, czasami nawet zaplącze się we własne nogi i jest bardzo licho, jak wtedy gdy The Clash „oparci o mur poniedziałkowego poranka gazują”, albo „frazy wyskakują z lotnej walki ulicznej”. Do tego czasem strzela samobóje, utrudniając czytanie własnej książki przez wprowadzanie niejasnego języka, jakby pisał pracę doktorską o pozaziemskiej cywilizacji i konstruuje pojęcia typu protoneoprawica [sic!]. Mimo wszystko ta historia jest tak interesująca i ciekawie przedstawiona, że gdyby podobnie wyglądały podręczniki, młodzież przepytywana przez dziennikarzy na pewno udzielałaby mniej idiotycznych odpowiedzi. Zakres materiału jest tu na tyle szeroki, że daty i miejsca praktycznie nie mają wielkiego znaczenia. Czy to ważne, którego dnia października Sex Pistols podpisali kontrakt z EMI? Jeżeli ktoś poszukuje punkowego kalendarium to trafił pod zły adres.

Punktem wyjścia dla książki jest historia wspomnianego Sex Pistols, jednak zespół jest jedynie pretekstem, by nakreślić obraz całego zjawiska punka (co precyzyjniej oddaje oryginalny tytuł „England’s Dreaming: Sex Pistols and Punk Rock”). Jon Savage, rocznik 1953, aktywnie uczestniczył w muzycznej rewolucji, która odbyła się w Anglii w latach siedemdziesiątych. Wydawał fanzin i pisał do najważniejszych w tamtych czasach angielskich pism muzycznych. Częstuje nas gęsto opisami wydarzeń z pierwszej ręki, co rusz przywołuje własne zapiski z tamtych lat. Kapitalne są relacje świadków i osób bezpośrednio zaangażowanych w punkową działalność. Wypowiadają się wszyscy najważniejsi; członkowie Sex Pistols, Malcolm McLaren, Vivienne Westwood, pracownicy ich sklepów, Joe Strummer, muzycy New York Dolls, niemal cała śmietanka brytyjskiego punka, dziennikarze muzyczni, jak Nick Kent i cała reszta, o której nigdy w życiu nie słyszałem.

Sex Pistols w Paradiso (1977 rok)

Autor jest niezwykle skrupulatny i ambitny, jeśli chodzi o kontekst całej opowieści. Stara się sięgnąć jak najgłębiej w przedstawianiu głównych bohaterów oraz otoczenia, w którym funkcjonują. Opisując ulicę, na której działał sklep McLarena i Westwood odwołuje się do wydarzeń z XIX wieku. Otrzymujemy przy okazji krótką historię angielskich subkultur, w tym Teddy Boysów, Modsów, czy Soul Boysów. Jon Savage dużo ciekawego ma do powiedzenia o muzyce pop i disco, niezależnych wytwórniach płytowych czy przemyśle muzycznym. Autor sporo miejsca poświęca nowojorskiemu epizodowi w życiu McLarena, jednocześnie charakteryzując tamtejszą scenę, wskazując różnice między amerykańskim a angielskim podejściem do punka. Opowiada o środowisku skupionym wokół CBGB’s, z naciskiem na Ramones. Co ciekawe, brakuje tu kilku znaczących elementów układanki, jak chociażby roli Iggy Popa, do którego przecież przylgnął przydomek „Ojciec Chrzestny Punka”, a The Stranglers i The Jam są zupełnie zmarginalizowani. Pojawiają się uwagi na temat relacji między zespołami, narkotyków i Paryża jako punkowego serca Europy.

Dwoma kluczowymi zagadnieniami bezpośrednio dotyczącymi punka poruszonymi w „England’s Dreaming” są przemysł muzyczny i media, głównie prasa. Autor potwierdza to, co można wyczytać np. w biografii Pink Floyd „Prędzej świnie zaczną latać” czy w „Iggy Pop: Upadki, wzloty i odloty legendarnego punkowca”. Nieważne, w jakich latach i pod jaką szerokością geograficzną tworzysz, goście z wytwórni, jeśli wyczują choć cień szansy na zrobienie interesu, rzucą się na ciebie jak Reksio na szynkę. Mamy tu też bardzo podobną historię jak z Sydem Barrettem po wyrzuceniu go z Pink Floyd, gdzie wydawcy po rozpadzie Pistolsów nie orientowali się w sytuacji i nie wiedzieli, z kim warto rozpocząć współpracę, która gwarantowałaby zyski. Media z kolei były istotnym czynnikiem w napędzaniu punkowej histerii. Nie wiadomo do końca, kto kim manipulował i kto kogo wykorzystywał, McLaren pismaków, czy odwrotnie. Jon wprawnie wyjaśnia mechanizmy i rolę prasy muzycznej oraz młodych, inspirowanych punkiem dziennikarzy.

Na wstępie zapomniałem wspomnieć, że mam dwie wiadomości; dobrą i złą. Dobra już była, teraz czas na złą.

Siouxsie Sioux

Książka w zasadzie opiera się na tezie, że historia Sex Pistols to konflikt na linii McLaren – zespół lub McLaren – Johnny Rotten. Wydaje się jednak, że w tej konfrontacji nie ma wygranych i przegranych, a raczej sami przegrani, a do tego wszyscy grali nieczysto. Czasami można odnieść wrażenie, że w równym stopniu jest to historia punka, co historia hochsztaplerów. Może najść czytelnika smutna konstatacja, że cały ten szum to jedna wielka hucpa i szarlataństwo. Dziecinada, z której się wyrasta jak z koszulki ulubionego piłkarza.

Sytuacje, w których punkowe zespoły z czołówki ruchu flirtują z przemysłem muzycznym, są jak przejście do Matrixa. Clash, Sex Pistols i inni byli na tyle rozsądni, żeby głosić rewolucyjne hasła, walczyć z kapitalizmem i patriarchatem, by obalić system i wprowadzić punkowe rządy nad światem, ale o podpisaniu kontraktu z fonograficznymi gigantami już mają niewiele do powiedzenia. Nie wiem, nie znam się, nie orientuję. (Na polskim gruncie ciekawie ujął ten problem Kult w „Udanej transakcji”). Mogę w to uwierzyć, tak samo jak w to, że w serialach z Joanną Brodzik pokazane jest prawdziwe życie.

Najpoważniejszym zarzutem wobec Jona Savage’a jest momentami skrajny brak obiektywizmu. Owszem, wykazuje się nim, gdy potępia np. Sex Pistols, którzy zaczynają gwiazdorzyć i odchodzić od ścieżki, jaką sobie wyznaczyli. Jednak autor przyjął za cel postawić całą „wyzwalającą” i „wolnościową” punkową ideologię przeciw „represyjnej i okropnej” Anglii oraz siłom, które za tym tak naprawdę stoją, czyli radykalnym, zideologizowanym i szowinistycznym prawicowcom.

Gdy przywołuje tezy (konserwatywnych) polityków o permisywności czasów i rozluźnieniu obyczajów, jest jak Benny Hill, który klepie tego starszego, łysego faceta po głowie (choć sam później stwierdza, że hedonizm jest powszechny). Rozluźnienie obyczajów? Nie może być. Moda – indywidualnie projektowana i wykonywana odzież – w ogromnym stopniu przyczyniła się do rozwoju zjawiska zwanego punkiem. Jednak cała ta działalność sprowadzała się do przerostu formy nad treścią i taniej sensacji, którą ubierano w jakieś pokrętne idee, a hajs musiał się zgadzać. Głównym atrybutem była swastyka (Siouxsie chyba na wszystkich zdjęciach w książce nosi ją na ramieniu), ale pojawiają się też sierp i młot. Opresyjne państwo rękoma policji dręczyło artystkę, która rozsyłała pocztą informacje o Fanklubie Adolfa Hitlera. Prostytuowanie się było fajne, tak jak chodzenie z kolegą na smyczy. A sklep Westwood i McLarena wypuszczał koszulki z podobizną gwałciciela, który grasował po okolicy i z obrazkiem chłopca z pedofilskiego magazynu, ale Jon nas uspokaja, że Malcolm „nie był jednak gotów na wszystko, by zwrócić na siebie uwagę”. Wszystko to było według Jona „wolnościowymi ideami”, ale prawicowy leseferyzm jest już chyba raczej represyjny. Savage przywołuje niezliczoną ilość cytatów i wypowiedzi, które uznał za wartościowe. Oprócz Josepha Campbella, Carla Junga i kilku innych pozostałe grono jest zdeklarowanymi socjalistami, komunistami i marksistami.

The Clash

Wiadomo, najlepsze historie mają dobrych i złych bohaterów. W „Historii Punk Rocka. England’s Dreaming” konkurs na genetycznie zmutowanego stwora, który w dzieciństwie dodatkowo wpadł do silnie napromieniowanego roztworu i przez to wszystko, czego się nie tknie, jest złem, wygrała Margaret Thatcher. Punk i lewicowy premier są „dobroduszni”, a Thatcher jest szowinistyczna, bo krytycznie odnosi się do zalewu Anglii przez ludność obcą kulturowo. Jon powstrzymuje się od uwag, gdy opisuje kradnących sprzęt Pistolsów, którzy w ten sposób stworzyli sobie techniczne zaplecze do rozpoczęcia działalności. Nie ocenia terrorystycznych metod Frakcji Czerwonej Armii i Gniewnych Brygad czy Strummera, który nosi koszulkę Czerwonych Brygad, ale to punk padał ofiarą publicznej prawicowej kontrrewolucji. Ciekawie wygląda sytuacja, gdy Savage opisuje rolę punka w emancypacji kobiet, które dzięki tej muzyce zdobyły odwagę dla wyrażenia siebie, jednak nie wspomina o tym, że Margaret Thatcher, córka sklepikarza, która została premierem Anglii, nigdy nie potrzebowała do tego żadnej ideologii. Główna krytyka skupia się na polityce gospodarczej prowadzonej przez Thatcher. Chociaż (ponoć) ta radykalna polityka konserwatystów pod rządami „Żelaznej Damy” spotkała się z poważną krytyką ze strony np. libertarianina Murraya Rothbarda, który uważa, że m.in. nie zabrano się za reformę „świętej krowy”, czyli państwowej opieki zdrowotnej National Health Service, przez co wydatki państwa były ogromne.

Najlepiej uczyć się na cudzych błędach, niestety Jon nie miał tego szczęścia. Dzięki temu jest o czym pisać. Można przymknąć oko na błąd w pseudonimie Morrisseya czy pisanie o działaniach grupy Baader-Meinhof w 1968 roku. Źle zaczyna się dziać, gdy małe dzieci zaczynają się bawić zapałkami, a dziennikarze muzyczni stają się specjalistami od wszystkiego, w tym wypadku od doktryn politycznych i (dwudziestowiecznych) ideologii.

Jon stwierdza, że pod koniec lat siedemdziesiątych konserwatyści podstępnie zaczęli głosić teorie o kluczowej roli rodziny w społeczeństwie i przywilejach dla przedsiębiorców, by zyskać głosy wyborców. (Radek Sikorski, który spędził w Anglii dziewięć z jedenastu lat rządów Thatcher, twierdzi, że doszła ona do władzy po części w wyniku strajków „śmieciarzy”). Ponadto wolność, którą głosił i wprowadzał w życie punk, „podchwyciła” prawica, ale wypaczyła jej znaczenie, bo w ich wersji oznaczała ona nierówność. Życie i cała reszta jednak tak wygląda: albo wolność, albo równość. Zjawiska te są przeciwstawne i nie wymyślił tego nikt w drodze z pracy do domu. Można krzyknąć jak Maks z „Seksmisji”: „to życie!”

Jon Savage autorytarnie wypowiada się w kwestiach prawicowej swastyki i prawicowego faszyzmu. Specjaliści twierdzą, że nie należy zrównywać niemieckiego narodowego socjalizmu i włoskiego faszyzmu, które stosowane są często zamiennie. Skoro egalitaryzm, kolektywizm, hasła rewolucji społecznej i tworzenia nowego człowieka, walka z klasowym podziałem społeczeństwa i wprowadzanie sprawiedliwości społecznej, antymieszczańskość i antykapitalizm nazizmu świadczą o prawicowości, to owszem, możemy za prawicowy uznać komunizm. Wiktor Suworow precyzuje, że sowiecki socjalizm był międzynarodowy, a niemiecki – narodowy. Tym się od siebie różniły. Z kolei Mussolini i jego faszyzm napawał dumą, gdyż jak twierdził socjalistyczny ideolog, Włochy na początku lat czterdziestych były jedynym obok ZSSR prawdziwie socjalistycznym państwem na świecie.

„Historia Punk Rocka. England’s Dreaming” to właściwie prywatna historia punka Jona Savage’a, a jak wygląda twoja?

Kasper Linge

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje