Dawna Barcelona skąpana we krwi – recenzja książki „Dwa dni w maju” Jordiego Sierry i Fabry
Jordi Sierra i Fabra „Dwa dni w maju”, tłum. Rozalia Kosmider-Sasor, wyd. Albatros
Ocena: 7,5 / 10
Ile można poświęcić, aby odkryć prawdę? Pytanie ciągle aktualne, nie tylko w kontekście powieści kryminalnych, prowokuje, porusza, rodzi wątpliwości. I odsłania moralne kodeksy wartości – zarówno ofiary, kata, jak i łowcy zbrodni. Pisze o tym Jordi Sierra i Fabra w swojej najnowszej powieści „Dwa dni w maju”.
Akcja książki rozgrywa się w szalenie ciekawym momencie historycznym, bo w 1949 roku, a więc mniej więcej dekadę po zakończeniu hiszpańskiej wojny domowej. Podzielonym, czy może raczej – wewnętrznie zróżnicowanym – państwem targa niepokój, odczuwalny jest też brak stabilizacji. W takich okolicznościach Miquel Mascarell, dawny inspektor policji z czasów republiki ponownie zmuszony jest do tego, aby wrócić do czynnej służby. Dla niektórych polskich czytelników nie będzie to pierwsze spotkanie z bohaterem, wszak „Dwa dni w maju” to czwarty już tom kryminalnego cyklu. Trzeba wiedzieć, że w życiu śledczego zaszły ostatnio zasadnicze zmiany.
Mascarell, sześćdziesięciopięcioletni mężczyzna po przejściach, ożenił się bowiem z dużo młodszą od siebie kobietą z przeszłością. Wybranka jego serca, Patro, jest dawną kurtyzaną, którą od życia w grzechu uratował właśnie mąż. Nie znaczy to jednak, że demony przeszłości nie ciążą nad związkiem dwójki bliskich sobie ludzi. Autorowi udało się naszkicować bardzo ciekawe portrety psychologiczne, dookreślone przez odcienie moralnej szarości. Niejednoznaczna, a przez to interesująca jest sama intryga kryminalna, która dotyczy śmierci dawnego szefa Mascarellego. To, co prywatne, łączy się z tym, co zawodowe.
Co ciekawe, Miquel, który w związku znajduje emocjonalną bliskość i stabilizację, wcale nie chce podejmować się nowych śledztw. A jednak sprawa nie daje mu spokoju. Bo też okoliczności śmierci Mateo Galvany’ego rodzą wątpliwości. Z czasem prowadzący dochodzenie – a my wraz z nim – dowiaduje się, że rzekomy wypadek, na skutek którego miał nastąpić zgon, został upozorowany. Jeszcze na kilka dni przed odejściem dawny szef Mascarellego był torturowany, podobnie jak i jego córka. Ona też została zobowiązana przez ojca, że gdyby coś się stało, ma odszukać podwładnego z czasów republiki. Według Galvany’ego, Mascarell jako jedyny miałby szansę rozwikłać sprawę, która wiąże się między innymi ze spiskowym planem zabicia dyktatora…
Katalonia naznaczona jest śladami niedawnej wojny domowej, a blizny przywołujące w pamięci tragedię szczególnie widoczne są w Barcelonie – mieście przedstawionym w sposób mroczny, ale i niejednoznaczny. Jordi Sierra i Fabra odmalował kraj w ponurych, melancholijnych barwach – ludzie są nieufni, zdystansowani, żyją przeszłością, bojąc się równocześnie patrzeć w przyszłość. „Dwa dni w maju” z pewnością przypadną do gustu koneserom rasowych kryminałów, a także osobom zafascynowanym kulturą i polityką Hiszpanii. To pełnokrwista, trzymająca w napięciu powieść odsłaniająca niewygodne fakty z historii.
Marcin Waincetel
TweetKategoria: recenzje