Coś czai się w mroku – recenzja książki „Bestie” Sebastià Alzamory

13 maja 2015

bestieSebastià Alzamora „Bestie”, tłum. Rozalya Sasor, wyd. Marginesy
Ocena: (brak)*

Chyba każdy większy europejski kraj ma swój niechlubny okres związany bezpośrednio z drugą wojną światową. Polska na kilkadziesiąt lat dostała się w sowieckie władanie, na terenach Francji utworzono kolaboranckie państwo Vichy, Hiszpania zaś miała swojego generała Franco i jego erę reżimu. Sebastià Alzamora postanowił przyjrzeć się tym czasom, jednak jego idea na wykorzystanie tego tła jest co najmniej zaskakująca.

Opowieść ma miejsce w Barcelonie, w czasie wojny domowej. Duchowni są obiektem prześladowań i okrucieństwa. Gdy jednego dnia umiera ksiądz i mały chłopiec, śledztwo podjęte przez inspektora Muñoza daje jednoznaczne wnioski: w mieście musi znajdować się wampir. Jak w ogóle rozpocząć poszukiwania takiej istoty, nie wspominając o walce z nią?

Barcelona w powieści Alzamory to prawdziwe siedlisko zła: każdy knuje przeciwko innym, każdy ma na sumieniu mniejsze i większe grzeszki, każdy wykorzystuje swoje znajomości i koneksje pozwalające zajść jeszcze wyżej, nawet jeśli będzie to droga po trupach. I tu tkwi odpowiedź na pytanie, dlaczego w tytule nie „Bestia”, a „Bestie”. Ponieważ, by zdobyć takie miano, niekoniecznie trzeba być krwiopijcą mordującym ludzi z wyrafinowaniem. Wystarczy być tylko człowiekiem i przesunąć swoje granice, zacząć posuwać się coraz dalej w swoich czynach i popełniać coraz brutalniejsze i karygodne zbrodnie. Irracjonalnie, podążając tym tropem, zaczyna zacierać się granica między dobrem a złem. Bo czy zło można w ogóle zdefiniować, bez żadnego wpływu czynników zewnętrznych? Może sytuacja w Barcelonie jest czymś normalnym, co tylko my, jako ludzie, postrzegamy przez pryzmat tragedii?

I to wszystko zawarte w prostej konwencji kryminału sprowadzającej się do szukania winnego zbrodni – trzeba przyznać, że Alzamora w mistrzowski sposób wykorzystał to, co wykreował na potrzeby własnej powieści, nie pozostawiając niczego przypadkowi. Realia historyczne, topografia, nawiązania do historii – jest tego wystarczająco dużo, by poczuć, że akcja naprawdę rozgrywa się w konkretnym miejscu i czasie, nie zaś w przypadkowym mieście.

Szaleństwo, groza, śmierć – to trzy słowa opisujące atmosferę oddaną w powieści Alzamory. Wątek kryminalny jest tu tylko pretekstem do filozoficznej rozprawy z istotą zła, jego pojmowaniem i obecnością wokół nas. I wręcz każe się zastanowić, czy tytułowa bestia w nas nie ma zbyt dużej swobody.

Dawid Wiktorski

*Nie poddajemy ocenie książek, które ukazały się pod naszym patronatem.

Tematy: , , , ,

Kategoria: recenzje