Ciekawe czasy – recenzja książki „Dzień gniewu” Bartosza Szczygielskiego

3 marca 2023

Bartosz Szczygielski „Dzień gniewu”, wyd. Czwarta Strona
Ocena: 7 / 10

Na księgarskie półki trafiła nowa powieść Bartosza Szczygielskiego, autora m.in. „Winni jesteśmy wszyscy” czy „Nie chcesz wiedzieć”. Jak prezentuje się „Dzień gniewu”, thriller rozgrywający się we współczesnej Warszawie?

Makabra w centrum handlowym – tragiczny wypadek czy zamach terrorystyczny? Na to pytanie odpowiedzi będzie szukał młodszy aspirant Krystian Betel. Mężczyzna nie wierzy w oficjalną wersję wydarzeń, a im głębiej zaczyna drążyć, tym bardziej niepokojące fakty odkrywa. Jednocześnie prawdy będzie próbowała dociec dziewczyna poszkodowana w całym zdarzeniu. Czy cierpiąca na amnezję kobieta pozna tajemnicę swojej przeszłości? Co odkryje dwójka samozwańczych detektywów?

Powieść „Dzień gniewu” – niczym w najlepszych filmach Hitchcocka – zaczyna się od „trzęsienia ziemi”, a potem napięcie rośnie. Obawiałem się, że po tak spektakularnej, katastroficznej sekwencji z prologu autorowi trudno będzie utrzymać uwagę czytelnika. Niepotrzebnie. Kurz opada, a śledztwo nabiera tempa. Dwutorowo prowadzona narracja jest dynamiczna, a dwa odmienne punkty widzenia na całą sytuację uatrakcyjniają lekturę. Zarówno młodszy aspirant Betel, jak i pozbawiona pamięci Liliana są bohaterami, których losy śledzi się z zainteresowaniem. Duża w tym zasługa nie tylko wartko napisanej i misternie utkanej intrygi, ale również stworzonych bohaterów. Każde z nich na swój sposób nie przystaje do społeczeństwa, a w ich zmaganiach z rzeczywistością da się znaleźć coś znajomego, ot, choćby zbawienny czasem łut szczęścia.

Dwa równolegle prowadzone wątki wzajemnie się uzupełniają. By lepiej spiąć całość, autor stosuje ciekawy zabieg stylistyczny. Koniec przygód jednej postaci i początek perypetii drugiej w pewien sposób się ze sobą wiążą lub są dla siebie lustrzanym odbiciem. To czasem tylko jedno zdanie zamykające rozdział, które rymuje się ze zdaniem otwierającym kolejny. Niby niewiele, a wpływa na płynność lektury i potrafi zgrabnie podsumować odmienne spojrzenia obojga bohaterów na całą sytuację i różniące ich charaktery.

„Dzień gniewu” posiada zwroty akcji rozmieszczone w fabule z iście zegarmistrzowską precyzją. Z każdą kolejną stroną intryga się zagęszcza, tajemnice nabierają ciemniejszych barw, a czytelnik nieustannie się zastanawia, dokąd to wszystko prowadzi. Lekturze towarzyszy uczucie niepokoju i świadomość, że może niektóre sekrety powinny zostać nieodkryte. Jednak porozrzucane tu i tam okruszki sprawiają, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Na szczęście Szczygielskiemu udaje się dotrzymać obietnicy i nabudowane na przestrzeni 400 stron oczekiwania, zostają spełnione z nawiązką.

Finał może być dla wielu czytelników kontrowersyjny, jednak doskonale podsumowuje temat powieści. „Dzień gniewu” to nie tylko sprawnie skrojony kryminał, ale również dająca do myślenia diagnoza współczesnego społeczeństwa i czasów, w których teorie spiskowe i odklejone od rzeczywistości, charyzmatyczne jednostki potrafią porwać tłumy, co może prowadzić do tragedii. Pesymistyczny wydźwięk powieści jest tym bardziej przejmujący, że całość jest nam bliska. Akcja rozgrywa się nie tylko w znanych nam z codziennego życia miejscach, ale również została przedstawiona do bólu realistycznie – bez sensacyjnej umowności, która mogłaby złagodzić cios. Być może podobne historie rozgrywają się gdzieś obok nas. Lepiej egzystować w błogiej nieświadomości czy dogrzebać się do prawdy i żyć w strachu? Bartosz Szczygielski nie daje prostych odpowiedzi, ale lektura „Dnia gniewu” prowokuje kilka niepokojących pytań, które zostają z czytelnikiem jeszcze długo po odłożeniu książki na półkę.

Jan Sławiński


Tematy: , , , , , ,

Kategoria: recenzje