Baby są jakieś inne, faceci też

21 października 2012

Petr Šabach „Gówno się pali”, Wyd. Afera
Ocena: 7,5 / 10

Petr Šabach ma w sobie coś z Marka Koterskiego ? twierdzi, że „baby są jakieś inne”. No bo jakżeby inaczej wytłumaczyć fakt, że Andulka – bohaterka jego najsłynniejszej książki pt. „Gówno się pali” – rzuca w męża talerzem zupy, którą biedak jedynie powąchał? A no tak, że faceci wcale nie są lepsi?

Odmienność oraz batalia płci to wątek łączący trzy opowiadania ze zbioru „Gówno się pali”. Šabach w zabawny sposób opisuje różnice między kobietami a mężczyznami, celując raz w jedną, raz w drugą stronę. Bohaterowie jednak czy bohaterki ? wszyscy jak jeden mąż (albo żona!) wykręceni są w czeski kosmos.

Mamy więc małego dziadka, który żeby udowodnić swoją wartość przed dziadkiem większym, zanurza głowę w zlewie („Zakład”) oraz dziewczynkę marzącą o zmianie płci do czasu, aż spokrewnieni z nią faceci dadzą pokaz swoich słabości („Bellevue”). I wreszcie jest Andulka. W ostatnim i najdłuższym opowiadaniu pt. „Woda z sokiem” Šabach skupia się na Andulkowej, czyli modelowej kobiecości opisywanej z perspektywy męskiego narratora ? swego alter ego. Gdzieś między dywagacjami na temat dziwnych dziewczynek i jeszcze dziwniejszych kobiet (skontrastowanych z „normalnym” męskim gatunkiem) wyłania się przekrojowa, podszyta autobiografią opowieść o dorastaniu, miłości oraz budowaniu związku partnerskiego w socjalistycznych czasach.

Šabach grzebie się więc w życiu, co nie znaczy że w gównie. Opisuje codzienność bez pretensji, na luzie, żonglując ? jak większość czeskich twórców ? ironią, groteską czy absurdem. Jego świat pięknieje, paradoksalnie, w krzywym zwierciadle. Lekkości nabierają nawet takie przyciężkawe pojęcia, jak starość, konflikt pokoleń, kryzys wieku średniego, problemy małżeńskie, a także komunizm.

Krytyka ustroju wkomponowana jest w dzieło niczym cielęcina w galaretę. Nie razi w oczy, a dodaje wręcz smaczku oraz wartości całej historii. Socjalizm okazuje się nie tylko ważkim tematem, ale również wymarzonym tłem dla komedii absurdu z całym arsenałem prześmiewczych rekwizytów i postaci typu: ojciec ? trep wołający „Mówić!” do słuchawki, drużynowy alkoholik, były naukowiec dorabiający do emerytury grzebaniem w śmietniku, nietłukąca się szklanka z PRL-u, która oczywiście się tłucze czy ?wydłużająca się na kształt spaghetti? plastykowa łyżeczka z NRD. Wytykanie sprzeczności ustroju odbywa się więc z uśmiechem, a nie jadem, na ustach.

Autor bawi się zarówno treścią, jaki i formą utworu. W „Wodzie z sokiem”, czyli miksturze luźnych wspomnień, anegdot i refleksji mężczyzny w średnim wieku, dopuszcza do głosu bohaterkę narracji, która podważa lub uzupełnia opowieść narratora. Te „babskie wtręty”, oddzielone przerywanymi liniami oraz pochyłą czcionką od właściwego tekstu, dynamizują całą historię (walka odbywa się już nie tylko między bohaterami w przeszłości, ale również teraźniejszości). Zaś w „Bellevue” opowiadacz staje się niezależnym rejestratorem zastanej rzeczywistości. Kieruje swój aparat narracyjny na sześcioro członków rodziny, każdego z osobna i tak w koło Macieju ? jak na karuzeli. Podsumowaniem jego zabawy staje się dowcipna, zaskakująca puenta.

„Gówno się pali” Petra Šabacha to żywy dowód mentalności Czechów, dla których najważniejszym celem jest zachowanie „pohody”, czyli radości oraz wewnętrznej harmonii. Warto więc sięgnąć po tę lekką i zabawną, choć poruszającą poważne problemy książkę, szczególnie w kraju, gdzie dobrej pogody (atmosferycznej, ale i mentalnej) jest jak na lekarstwo.

Emilia Dulczewska-Maszota

Gdzie kupić:
Kup książkę w księgarni Selkar
Kup książkę w księgarni Lideria

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje