Argentyńska pasja – recenzja książki „Bogowie tanga” Caroliny de Robertis

20 grudnia 2022

Carolina de Robertis „Bogowie tanga”, tłum. Anna Dobrzańska, wyd. Albatros
Ocena: 8 / 10

Serii wydawniczej Piąta Strona Świata zawdzięczamy kolejną po „Cantoras” książkę Caroliny do Robertis. Tym razem padło na porywającą opowieść o argentyńskiej pasji. I wyjątkowo nie chodzi o piłkę nożną, bo w panteonie miejscowych bożków na długo przed Maradoną i Messim swoje miejsca zajmowali już Gardel i Piazzolla.

Kiedy po długim rejsie przez Atlantyk Leda wreszcie stawia nogę na stałym gruncie, nie wie jeszcze, jak bardzo Nowy Świat odmieni jej życie. Siedemnastolatka z włoskiej prowincji miała w Buenos Aires dołączyć do poślubionego na odległość męża, ale na miejscu dowiaduje się, że Dante zginął w trakcie robotniczego protestu, zabity przez policję. Samotna w obcym, drapieżnym kraju, dziewczyna podejmuje się radykalnego kroku, a wybawienie spływa na nią wraz z muzyką.

Jedyny jej dobytek to skrzypce należące wcześniej do ojca. Leda uczy się gry, zafascynowana dźwiękami, jakie słychać na ulicach miasta. Znalezienie innych entuzjastów tanga, z którymi można skrzyżować instrumenty, nie jest problemem. Rzecz jednak w tym, że kobietom – nielicznym zresztą – pisana jest najwyżej rola wokalistki. Aby dołączyć do zespołu zapalonych tangueros, Leda zaczyna podawać się za mężczyznę.

Carolina de Robertis umieściła akcję powieści w roku 1913, kiedy tango władało już duszą całej Argentyny, śpiewacy i instrumentaliści stawali się narodowymi bohaterami, a muzyka i towarzyszący jej taniec wkraczały na renomowane salony. Jej bohaterka, jako uboga imigrantka, musi jednak przejść niezbędną szkołę, grając w lokalach szemranego autoramentu, gdzie alkohol, gniew i chuć nieraz wprawiają w ruch kieszonkowe noże. Jednocześnie budzi się w niej pożądanie, którego wcześniej nie była nawet w pełni świadoma. Leda dosłownie musiała pokonać ocean, by odkryć prawdziwą siebie. Tango zaś stało się motorem jej prywatnej transgresji.

„Bogowie tanga” splatają ten proces z wielką historią kulturowych i społecznych przemian, zainicjowanych w biednych dzielnicach Buenos Aires. Autorka niezwykle barwnie odmalowuje rozgorączkowanego ducha epoki, snując przy tym zgoła ponadczasową opowieść. Jak sama przyznaje w wywiadzie dla Booklips, można książkę odczytać jako queerową lub transgenderową albo po prostu jako rzecz poświęconą kulturze tanga. I w każdej optyce będzie to po prostu świetna lektura.

Sebastian Rerak


Tematy: , , , , , , , ,

Kategoria: recenzje