„Vademecum złego ojca” Guya Delisle’a – perypetie wychowawcze pewnego rodzica
Po stworzeniu kilku komiksów podróżniczych mieszkający we Francji Kanadyjczyk Guy Delisle sięgnął po inspiracje z życia codziennego. W serii „Vademecum złego ojca” autor dokumentuje w krzywym zwierciadle własne perypetie związane z wychowywaniem dzieci. Pierwsze dwa tomy serii dostępne są w sprzedaży w Polsce nakładem wydawnictwa Kultura Gniewu.
Polscy czytelnicy znają Guya Delisle’a głównie z komiksów opisujących jego osobiste doświadczenia z pobytu w różnych zakątkach świata. Ze względu na swoje obowiązki zawodowe jako rysownika, a także pracę małżonki dla Lekarzy Bez Granic miał okazję pokazać Koreę Północną („Pjongjang”), Chiny („Shenzhen”), Birmę („Kroniki birmańskie”) i Izrael („Kroniki jerozolimskie”). Za każdym razem były to czysto subiektywne obserwacje, niepozbawione ironii i celnych uwag.
Kiedy dzieci rysownika zaczęły dorastać, wspólnie z żoną podjął decyzję o zaprzestaniu wyjazdów na misje. Można by pomyśleć, że jako twórca stracił źródło materiałów, które mogły się przydać do kolejnych komiksów, ale – jak większość autorów wie – pomysły leżą wszędzie, wystarczy tylko się dobrze rozejrzeć i po nie sięgnąć. W przypadku Guya Delisle’a inspiracją okazały się jego przeżycia związane z wychowywaniem własnych pociech.
Podobnie jak wielu innych współczesnych ojców, rysownik bardzo zaangażował się w opiekę nad dziećmi, ale potrzebował ujścia, które pozwoliłoby mu wyładować frustracje wynikłe z różnych niepowodzeń. Idealnym rozwiązaniem okazało się tworzenie krótkich historyjek. Zaczął od publikowania ich na swoim blogu. „Otrzymałem wiele reakcji zwrotnych od rodziców, którzy przechodzili przez to samo” – mówi. „Czułem się dzięki temu mniej osamotniony”.
„Vademecum złego ojca” to zbiór niepoprawnych anegdot z frontu ojcowskich zmagań z własnymi dziećmi. Wykreowany przez Delisle’a bohater – on sam w krzywym zwierciadle – to taka męska wersja Chujowej Pani Domu. Stawia więc na śmiech z własnych wpadek, stroni od perfekcjonizmu, zapomina sprawdzić, co syn ma zadane szkoły, pomaga córce na urodzinach uderzyć „niechcący” kijem kolegę, który ją wcześniej zaczepiał, chowa przed dziećmi swoje ulubione płatki śniadaniowe i robi wiele innych rzeczy mogących przyprawić o palpitację złotoustych specjalistów od wychowania. Bohater tych historyjek ma często dobre intencje, ale wprowadzenie ich w życie zwyczajnie mu nie wychodzi. Przy całym swym nieudacznictwie budzi jednak ogromną sympatię.
Anegdoty przedstawione w „Vademecum złego ojca” mają swe źródło w autentycznych zdarzeniach, często jednak zostały przejaskrawione bądź wypaczone dla lepszego efektu humorystycznego. Ich lektura może podnieść na duchu wszystkich tych, którzy czują na sobie presję bycia idealnym rodzicem. Dobrze wiedzieć, że gdzieś – choćby na kartach komiksu – jest ktoś, kto z wychowaniem swych pociech radzi sobie nieporównanie gorzej od nas.
Artur Maszota
TweetKategoria: premiery i zapowiedzi