„Trzecia Rzesza na haju” Normana Ohlera – narkotyki w nazistowskich Niemczech

21 października 2021

Dotychczas w niewystarczający sposób uwzględniano w rozważaniach historycznych wpływ środków zmieniających świadomość w III Rzeszy – uważa Norman Ohler, autor książki „Trzecia Rzesza na haju”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Poznańskiego. Opisuje on nie tylko szeroką skalę wykorzystania narkotyków w tym czasie wśród całego społeczeństwa, ale również w wojsku – i przez Hitlera.

Narkotyki wśród nazistów, którzy uważali się za ludzi nieskazitelnych i trzymających się surowych reguł? Jak to możliwe, że korzystali oni ze środków, które dziś określa się twardymi narkotykami? Szczególnie jeden z nich, określany nazwą Pervitin – i będący niczym innym, jak metamfetaminą – upowszechnił się w latach 30. XX wieku w Niemczech na bardzo szeroką skalę. Stosowali go nie tylko nazistowscy notable, ale też wojsko i cała masa cywilów. To o tym, nadal dość słabo znanym zagadnieniu związanym z III Rzeszą, napisał książkę Norman Ohler.

Nie jest to typowa publikacja historyczna. Ohler jest powieściopisarzem i scenarzystą. Ale na potrzeby pracy nad tomem udał się do różnego rodzaju archiwów, również w USA, aby zapoznać się z interesującą go tematyką. Część opublikowanych danych została odtajniona zaledwie w ostatnich latach, dzięki czemu czytelnik ma okazję zapoznać się z informacjami do tej pory nieosiągalnymi. Pod tym względem metodyka pracy nad książką jest jak najbardziej naukowa. Zresztą kilkadziesiąt stron stanowią przypisy i bibliografia, tak więc każdy zainteresowany będzie mógł zweryfikować rewelacje Ohlera. Narracja jest jednak dość lekka, a zastosowane miejscami słownictwo – wręcz potoczne.

Opakowanie zawierające sześć ampułek Pervitinu dostępne w Niemczech w latach 40. XX wieku (fot. Komischn/Wikimedia Commons).

Autor zaprasza czytelnika w podróż po historii hitlerowskich Niemiec, widzianej z perspektywy zastosowania narkotyków. Wyjaśnia, dlaczego wówczas kraj ten był potęgą w produkcji różnego rodzaju medykamentów, za które uważano również dzisiejsze twarde narkotyki. W tym celu rozpoczyna swoją opowieść w XIX-wiecznych laboratoriach.

Jak w wielu dziedzinach życia w III Rzeszy, podejście do tego typu substancji było po prostu wewnętrznie sprzeczne – bo z jednej strony hołubiono „czystość” różnego rodzaju, ale z drugiej – korzystano ze środków odurzających, nie przyjmując do wiadomości, że nimi w istocie są. Pervitin (metamfetamina) zaczęto promować pod koniec lat 30. jako środek dobry na wszystko: słabe krążenie, brak popędu, depresję, ale polecano go też w przypadku odstawienia… alkoholu, kokainy i opiatów. Długo można było go dostać w aptece bez recepty. Po prostu chciano zastąpić jeden narkotyk innym, nie przypisując mu negatywnego działania.

Jak Ohler zwrócił uwagę – naziści nienawidzili narkotyków, ponieważ „sami chcieli działać jak one”. Wskazuje co prawda, że nie wszyscy byli zachwycani nowym środkiem – część osób zajmujących wyższe stanowiska państwowe alarmowała, że Pervitin ma bardzo poważne skutki uboczne, ale szybko narkotyk ten stał się „narodową używką”, zastępującą inne, kojarzone z dekadencją Republiki Weimarskiej.

Adolf Hitler przemawia na Helden-Platz we Wiedniu, 15 marca 1938 roku (fot. Bundesarchiv).

Ohler do pewnego stopnia sugeruje, że Pervitin miał też ważny wpływ na działania wojenne nazistowskich Niemiec. Sugestywnie opisuje pierwsze lata wojny, gdy Niemcy odnosili spektakularne sukcesy. W szaleńczej strategii wojny błyskawicznej, którą Niemcy zastosowali, kluczowe znaczenie miała szybkość ataku i zaskoczenie. A w śmiałych, czasem niebezpiecznych uderzeniach jak znalazł było zastosowanie Pervitinu – który powodował, że żołnierze potrafili przez kilka dni pod rząd nie spać, być pobudzonymi i w euforycznym nastroju. Na konsekwencje związane z użyciem środka czas przyszedł później – po kilku latach, czasem – zdecydowanie szybciej.

Równolegle do opisu skali zjawiska wykorzystania narkotyków w III Rzeszy poznajemy bliżej to, w jaki sposób korzystał z nich Adolf Hitler. Ohler dotarł do mnóstwa dokumentów, zwłaszcza kart medycznych przybocznego lekarza dyktatora, który skrupulatnie notował „kuracje”. Nie wchodząc w szczegóły, Hitler był „leczony” głównie za pomocą zastrzyków, które z czasem zawierały coraz większą dawkę różnego rodzaju narkotyków. Ohler nie twierdzi jednak, że to zastosowanie środków odurzających przyczyniło się do kluczowych, najbardziej bestialskich decyzji Hitlera.

„Cele i motywy, ideologiczny świat urojony, wszystko to nie było (…) rezultatem zażywania narkotyków, lecz ustaliło się o wiele wcześniej. Hitler nie mordował też ze względu na zamroczenie, wprost przeciwnie, do samego końca pozostał poczytalny” – ocenił Ohler. Według niego dyktator przyjmował tyle narkotyków, by nadal utrzymywać się w stanie, w którym mógł popełniać zbrodnicze czyny, o których planach pisał już o wiele wcześniej w swoim dziele „Mein Kampf”. Jednak po kilku latach stałego brania Hitler w 1945 roku był tak silnie uzależniony, że ledwo utrzymywał się przy życiu.

Książka ukazała się w przekładzie Bartosza Nowackiego.

Szymon Zdziebłowski
fot. główna: Georg Pahl/Bundesarchiv
źródło: naukawpolsce.pap.pl

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: premiery i zapowiedzi