„Top 10” Alana Moore’a – policyjna opowieść z miasta superbohaterów

1 sierpnia 2017


Wydawnictwo Egmont wznowiło w jednym tomie wszystkie dwanaście zeszytów składających się na komiksową serię „Top 10” Alana Moore’a, do której rysunki stworzyli Gene Ha i Zander Cannon. Oto wizja rzeczywistości, w której superbohaterowie żyją w osobnym mieście. Historię poznajemy z punktu widzenia policjantów pracujących na tamtejszym komisariacie.

„Top 10” to zwariowana wersja podgatunku powieści detektywistycznej zwanego police procedural. Choć nazwa nie ma polskiego odpowiednika, można by ten typ historii określić jako kryminały proceduralne albo opowieści policyjne. Wypłynęły na półki księgarń w latach dwudziestych XX wieku, gdy emerytowani funkcjonariusze chwycili za pióro i zaczęli publikować oparte na swoich doświadczeniach powieści kryminalne. Zamiast skupiać się na podsycaniu ciekawości czytelnika stopniowym odsłanianiem tajemnicy, opisywali szczegółowo działania policji, gromadzenie dowodów, sposoby prowadzenia przesłuchań czy przeprowadzania wywiadu środowiskowego. „Co jeszcze ważniejsze od owego realistycznego, wręcz dokumentalnego rysu w prezentacji pracy stróżów prawa, jest umieszczenie policjanta w centralnym punkcie fabuły. Zgodnie z regułami policyjnej pracy, funkcjonariusza ukazanego w działaniu zespołowym, równocześnie w charakterystycznym dla policyjnej struktury pionowym przyporządkowaniu. Policja to procedury, hierarchia i praca zespołowa” ? pisze Tadeusz Cegielski w swojej książce „Detektyw w krainie cudów. Powieść kryminalna i narodziny nowoczesności (1841-1941)”.

Alan Moore przeniósł konwencję police procedural do futurystycznego miasta Neopolis, które ? jak sam to określa ? przywodzi na myśl „czteropoziomowy parking zaprojektowany przez komitet złożony z Raya Bradbury’ego, Fritza Langa i Zeusa”. Akcja „Top 10” rozgrywa się w alternatywnej rzeczywistości, w której świat zalała populacja superbohaterów. Aby zaradzić problemom rodzącym się z ich kontaktów ze zwykłymi mieszkańcami Ziemi, wzniesiono miasto, do którego eksmitowano nie tylko wszystkich posiadaczy nadzwyczajnych umiejętności, ale i zwykłych ludzi w kostiumach, którzy wspomagają się, korzystając z najróżniejszych własnoręcznych wynalazków. Alan Moore już w „Strażnikach” zwracał uwagę na niebezpieczną zależność, w myśl której pojawienie się w naszym życiu superbohaterów automatycznie spowodowałoby wysyp równie nadzwyczajnych superłotrów. I podobnie jak z rozwojem przestępczości w prawdziwym życiu, przyczyn tego zjawiska byłoby wiele: w szeregi złoczyńców wstąpiłyby zapewne superistoty, które miały kłopoty ze znalezieniem uczciwego zajęcia, znaleźliby się również zwyczajni bandyci pragnący skorzystać ze zdobyczy najnowszych technologii. Aby zaradzić chaosowi, także w Neopolis musiał więc powstać komisariat. Jego barwną załogę rekrutowano spośród specjalnie wyszkolonych funkcjonariuszy posiadających niezwykłe umiejętności. Ich codzienną pracę oraz życie śledzimy na kartach „Top 10”.

„Pamiętam, jak byłem dzieciakiem na początku lat 60. I Batman miał wtedy komputer” ? wspomina Moore. „Wszyscy ówcześni superbohaterowie posiadali komputery. To był jeden z elementów ich supermocy. Teraz wszyscy mamy komputery. A niebawem będziemy też unosić się w powietrzu, jeśli wierzyć prognozom. W porównaniu z latami 60. wszyscy jesteśmy superbohaterami, a jednak nadal nie możemy rozwiązać naszych problemów. Wciąż mamy katastrofy, chociaż możemy pozyskiwać informacje dzięki ogromnym mocom obliczeniowym, jakich nie wyobrażał sobie nawet Isaac Asimov. Do tego odwołuje się 'Top 10′”.

Inspirując się swoimi ulubionymi serialami policyjnymi, jak „Homicide”, „Nowojorscy gliniarze” i „Posterunek przy Hill Street”, Moore stworzył fantastyczną i efektowną, a przy tym wyjątkowo realistyczną opowieść o życiu funkcjonariuszy w mieście superbohaterów. Jak to brytyjski scenarzysta ma w zwyczaju, przebogata w wątki historia porusza również szereg uniwersalnych zagadnień. Moore prowokuje do pytań o względność zbrodni (czy za mordercę można uznać istotę, która zabija, bo taka jest jej natura?), zwraca uwagę na rolę integracji w walce z uprzedzeniami (w tym wypadku – wobec robotów), czy nieustannie przypomina o nieufności wobec władz (które wykorzystują zajmowane stanowiska do swoich celów). Konwencję doskonale wyczuli również rysownicy Gene Ha i Zander Cannon. Na gęsto zaludnionych grafikach umieszczono niezliczoną ilość nawiązań do klasyki komiksu i popkultury, które z pewnością przydadzą lekturze dodatkowego smaku. W nowym wydaniu zbiorczym Egmontu znajdziemy wszystkie zeszyty składające się na podstawową serię „Top 10”. Dobrze by było, gdyby wydawnictwo w podobnej formie opublikowało również dwie poboczne historie napisane przez Moore’a: „Smax” i „Top 10: The Forty-Niners”.

Artur Maszota

Tematy: , , , , ,

Kategoria: premiery i zapowiedzi