„Przekrój przez Mroza” ? do księgarń trafił album zawierający wybór ilustracji Daniela Mroza do „Przekroju” oraz wspomnienia o artyście
Nakładem wydawnictwa słowo/obraz terytoria ukazał się album „Przekrój przez Mroza” zawierający ilustracje wykonane przez wybitnego rysownika Daniela Mroza do „Przekroju”. Grafikom towarzyszy opowieść o tym niezwykłym artyście, którego wspominają córka, kolega z redakcji i ostatni redaktor naczelny legendarnej edycji czasopisma.
Daniel Mróz pamiętany jest jako autor okładek i ilustracji do książek Stanisława Lema, Sławomira Mrożka, Ludwika Jerzego Kerna czy Jerzego Szaniawskiego. W czasach PRL jako jednego z nielicznych polskich artystów wymieniano go w najważniejszych światowych almanachach grafików. W Rosji powstała nawet awangardowa grupa plastyków zwanych „mrozistami”, którzy inspirowali się jego twórczością.
Dużą część swojego artystycznego talentu i czasu Mróz poświęcił na pracę w „Przekroju”, gdzie przez blisko trzy dekady był stałym ilustratorem, a później przez kolejnych kilkanaście lat regularnym współpracownikiem. Jego rysunki, bardzo charakterystyczne, szybko stały się jedną z wizytówek czasopisma. Dziś jednak rzadko możemy na nie trafić. Archiwalne numery „Przekroju” można jedynie zdobyć w antykwariatach i na aukcjach internetowych. Publikacja ta daje więc unikatową sposobność, aby przypomnieć sobie prasowe dokonania krakowskiego artysty.
W albumie „Przekrój przez Mroza” znalazło się ponad 200 prac. Są to zarówno ilustracje do opowiadań i stałych rubryk, które publikowano w czasopiśmie, jak i grafiki użytkowe: charakterystyczne rączki, ilustrowane spisy treści czy winiety. Te ostatnie, zgodnie ze swym zadaniem, stanowiły ozdobę dla tekstu. W publikacji wydawnictwa słowo/obraz terytoria puste miejsca postanowiono zapełnić wspomnieniami o zmarłym w 1993 roku artyście. Wypowiadają się trzy osoby, które dobrze go znały: córka Łucja Mróz-Raynoch, dawny redaktor naczelny „Przekroju” Mieczysław Czuma oraz rysownik Adam Macedoński, który pracował razem z Mrozem w redakcji.
Z zamieszczonych w książce opowieści wyłania się obraz artysty pełnego sprzeczności, którego trudno było zaszufladkować. W młodości wyrzucano go ze wszystkich szkół, a on nawet po latach pamiętał, czego się w nich nauczył. W jednym oku miał plus, a w drugim duży minus, ale nie nosił okularów. Zupełnie sobie nie radził z najprostszym majsterkowaniem, ale perfekcyjnie potrafił tworzyć rysunki składające się z tysięcy drobnych kreseczek. Jego wizerunek całkowicie odbiegał od wyobrażenia o krakowskim artyście: był bardzo wysoki, wysportowany i przystojny. Niektórzy się go bali, ponieważ był silny, wybuchowy i straszliwie ryczał, kiedy się zdenerwował, ale nie przejawiał najmniejszych skłonności do agresji fizycznej.
Również tryb pracy Daniela Mroza daleko odbiegał od wyobrażeń na temat artysty skupionego na swoim misternym dziele w ciszy. „Ojciec miał swój pokój, ale pracował tam, gdzie przebywała mama. Jeśli w kuchni (a kuchnię mieliśmy dużą w mieszkaniu na Mikołajskiej), to tata zasiadał w kuchni i rysował” ? opowiada Łucja Mróz-Raynoch. „Chyba nie lubił pracować w samotności. W redakcji, w niewielkich pokoikach siedziało po kilka osób, a ojciec był w stanie skupić się i ciągnąć swoje kreseczki w całym tym zgiełku”.
W albumie znajdziemy informacje o młodości Daniela Mroza, fascynacjach, które wpłynęły na jego styl rysowania, okolicznościach przyjęcia do „Przekroju” oraz relacjach z kolegami. Skąd wzięły się słynne rączki, które stały się jednym z jego znaków rozpoznawczych? Dlaczego nie dał się namówić na pójście do kina na „Gwiezdne wojny”? Którego z pisarzy cenił najbardziej? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi udzielają rozmówcy w książce „Przekrój przez Mroza”.
[am]
fot. Daniela Mroza: Jan Zych/Wikimedia Commons
Kategoria: premiery i zapowiedzi