Przejmująca przypowieść o śmierci i samotności w scenerii spowitego mgłą „Lotniska w Monachium”

26 maja 2015

lotnisko-w-monachium-premiera
Nakładem wydawnictwa Czwarta Strona ukazała się ponura przypowieść o rozdzielonej rodzinie i bezsensie istnienia autorstwa amerykańskiego pisarza Grega Baxtera. Zgodnie z zapowiedziami „Lotnisko w Monachium” to wciągająca, śmiała i hipnotyczna lektura przywodząca na myśl dzieła Thomasa Bernharda i Franza Kafki.

Powieść rozpoczyna się, gdy mieszkający od dwudziestu pięciu lat w Londynie Amerykanin odbiera niespodziewany telefon. Niemiecka policja informuje go o śmierci siostry. Miriam zmarła z zagłodzenia. Starzejący się ojciec decyduje się sprowadzić jej ciało do domu do Ameryki. Wraz z narratorem udają się w podróż do Niemiec, gdzie muszą czekać trzy tygodnie na załatwienie wszystkich formalności. Wreszcie udaje im się dotrzeć z trumną na lotnisko w Monachium, skąd ciało Miriam ma zostać przetransportowane do Stanów. Lotnisko spowite jest jednak gęstą mgłą, a wszystkie loty tymczasowo zawieszone. Opóźnienie w podróży wywołuje lawinę wspomnień i pytań o przyczynę niespodziewanej i wydawać by się mogło, osobliwej śmierci Miriam.

Punktem wyjścia do napisania powieści było złamanie w kostce, którego pisarz doznał podczas wizyty u kolegi po piórze w Bukareszcie. Na sześć miesięcy przed rozpoczęciem książki spędziłem dwa bardzo długie dni na lotnisku w Monachium . Pierwszy raz byłem tam na wózku inwalidzkim, drugi raz – o kulach” – wyjaśnia Baxter. Jak zastrzega, jest świadomy faktu, iż wszyscy we współczesnym świecie postrzegają lotnisko jako symbol rozłąki. „Było dla mnie ważne, aby nie mówić o tego typu rzeczach w książce. Moje podejście do pisania jest takie, aby nie mówić niczego, co nie musi być powiedziane”.

W związku z powyższym mało miejsca w książce zajmuje kwestia opóźnienia lotów i wszystko inne, co jest z tym związane. Baxter woli rozprawiać o śmierci i sensie istnienia. Gdy ojciec i syn odkrywają, że Miriam zmarła z zagłodzenia, próbują zrozumieć, co doprowadziło do tragedii. „Całość kręci się wokół idei, czy jej głód jest chorobą, czy nie. W 'Głodomorze’ Kafki lub 'Życiu i czasach Michaela K’ bohaterowie robią coś naprawdę ważnego, zagładzając się. To nie jest anoreksja, i tym właśnie byłem zafascynowany” – mówi Baxter.

Ale „Lotnisko w Monachium” to również poruszająca opowieść o przemijaniu i samotności. Oto poznajemy trójkę pozornie bliskich sobie ludzi rozproszonych po różnych krańcach świata, którzy do tego stopnia utracili ze sobą kontakt, że nawet nie zdają sobie sprawy, iż jedno z nich od kilka lat niechybnie zmierzało ku śmierci.

Choć powieść prowadzona jest w przygnębiającym tonie, autor pozostawia na tyle niejednoznaczne zakończenie, że możemy je interpretować zarówno optymistycznie jak i pesymistycznie. Baxterowi jest obojętne, którą z opcji wybierzemy: „Nie podziwiam ulubionych książek za ich ponurość lub lekkość, podziwiam je za integralność zdań i odmowę na zdefiniowanie zgodnie z tym, czego się od nich oczekuje”. W tej kategorii książek z pewnością mieści się również powieść Baxtera.

„Lotnisko w Monachium” w tłumaczeniu Jędrzeja Polaka jest już dostępne w księgarniach.

[am]
fot. Anja Pietsch
źródło: Czwarta Strona, Irish Times, The Rumpus

Tematy: , , ,

Kategoria: premiery i zapowiedzi