„Płomień” – ostatni zbiór wierszy, piosenek i fragmentów notatników Leonarda Cohena

11 grudnia 2018


Dwa lata po śmierci Leonarda Cohena do rąk polskich czytelników trafia ostatni zbiór wierszy, piosenek i fragmentów notatników artysty. „Płomień” to zaproszenie do wewnętrznego świata kanadyjskiego barda w przekładzie jego wieloletniego miłośnika, dziennikarza muzycznego i tłumacza piosenek Daniela Wyszogrodzkiego.

Bob Dylan czy Leonard Cohen – który z nich bardziej zasługiwał na literackiego Nobla? Dyskusje na ten temat będą trwały jeszcze długo, bez względu na to, jaką decyzję podjęła w 2016 roku Akademia Szwedzka. Co znamienne, sam Cohen, chociaż znany był głównie jako wybitny piosenkarz, osobiście uważał siebie przede wszystkim za poetę. Przez całe życie, gdziekolwiek się nie wybierał, nieustannie towarzyszył mu notes. Nie ekskluzywny, oprawiony w skórę notatnik, który z pewnością pasowałby do jego eleganckiego image’u, lecz tani bloczek z kartkami. Notesy trzymał wszędzie – w kieszeniach, w szufladach. Jego syn wspomina, że pewnego razu znalazł jeden wciśnięty omyłkowo do zamrażarki. „Pisanie go definiowało, było jego celem” – mówi Adam Cohen. Niestety pierwsze książki Leonarda nie sprzedawały się dobrze. Jedyną alternatywą była gra na gitarze i śpiewanie. Jak przyznawał, takie rozwiązanie pozwalało mu zarabiać i być jednocześnie autorem. Z pisania jednak nie zrezygnował. Co jakiś czas wydawał tomiki poezji i prozy. Pod koniec życia żałował nawet, że nie poświęcił literaturze więcej czasu. „Religia, nauczyciele, kobiety, narkotyki, życie w drodze, sława, pieniądze… nic z tego nie daje mi takiej radości, jak wypełnianie stron słowami, jak pisanie” – powiedział.

Cohen zaczynał w czasach rozkwitu bitników, gdy Allen Ginsberg publikował obrazoburczy poemat „Skowyt”, a Jack Kerouac swoją przełomową powieść „W drodze”. W literaturze i muzyce panował kult spontaniczności. W jego przypadku jednak taka metoda tworzenia nigdy się nie sprawdzała. Twierdził, że najlepsze pomysły przychodzą mu do głowy zawsze na końcu. Różnicę w podejściu do procesu twórczego dobrze obrazuje wymiana zdań, która miała miejsce między Cohenem a Dylanem. Panowie spotkali się jednego razu w kawiarni w Paryżu. Dylan pokazał tekst swojej nowej piosenki „I and I”. Zapytany przez Leonarda, ile czasu zajęło jej napisanie, odpowiedział zgodnie z prawdą, że piętnaście minut. Potem z kolei Leonard pokazał „Hallelujah”. Gdy Dylan chciał wiedzieć, jak długo ją pisał, autor odparł zawstydzony, że „parę lat”. Nie potrafił się przyznać, że tekst rodził się przez pół dekady i zajął stertę zeszytów – Cohen zachował osiemdziesiąt zwrotek, ale ponoć dużo więcej wyrzucił. Był absolutnym perfekcjonistą, który podchodził do tworzenia z – jak to nazywa jego syn – „klasztorną dyscypliną”.

Kiedy Cohen był już u kresu życia, cierpiąc z powodu wielopoziomowego kompresyjnego złamania kręgów i silnego osłabienia organizmu wskutek postępującej białaczki, postawił sobie jeden cel, jedną misję: nagrać płytę i skompletować książkę. Kiedy album „You Want It Darker” był już gotowy, prawie całkowicie zrezygnował z działań promocyjnych, aby ostatnie miesiące poświęcić wyłącznie na poezję, przeglądanie obszernego archiwum i wyławianie z niego niepublikowanych, a gotowych do wydania tekstów. Jak zauważa Adam Cohen, dla tej książki wciąż pozostawał przy życiu, dla niej brał każdy następny oddech. Najbliższym, którzy regularnie go odwiedzali, wysyłał e-maile z prośbą „nie przeszkadzać”. Liczyła się przede wszystkim książka.

Zgodnie z zamiarem Cohena tom został podzielony na trzy segmenty. W pierwszym znalazły się 63 niepublikowane wcześniej w żadnym zbiorze wiersze (choć kilka można było usłyszeć lub przeczytać przy różnych okazjach). Utwory pochodzą z kilku dekad. Często rodziły się przez lata. Cohen podejmuje tematykę nieustanne powracającą w jego twórczości: śmierć, erotyka, strata, odkupienie. Są jednak też wiersze, które przełamują wizerunek przygnębionego artysty. Daje o sobie znać zjadliwe poczucie humoru, ironia, a nawet szyderstwo, tak jakby – przywołując słowa znajomego Cohena, dziennikarza i filmowca Briana D. Johnsona – zza posępnej maski mnicha wyłonił się żydowski komediant, który czaił się tam od zawsze. Dowodem tego jest chociażby wiersz „Kanye West to nie Picasso” napisany na rok przed śmiercią.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Booklips.pl (@booklips)

Drugi segment książki to teksty piosenek, niektóre w nieco zmienionych wersjach, pochodzące z trzech ostatnich albumów artysty oraz napisanych na płytę jego byłej chórzystki i partnerki Anjani Thomas. Wszystkie powstały jako wiersze, więc sprawdzają się również bez muzyki, a dzięki poetyckim przekładom Daniela Wyszogrodzkiego możemy je wreszcie przeczytać po polsku. Trzeci segment obejmuje wyimki z notatników Cohena. Znajdziemy tu krótsze i dłuższe formy poetyckie, które już nigdy nie doczekają się rozwinięcia, surowe szkice późniejszych wierszy i piosenek, krótkie prozy i refleksje. Tom uzupełnia przemówienie autora wygłoszone w 2011 roku z okazji przyjęcia Nagrody Księcia Asturii oraz krótka wymiana e-maili z poetą i naukowcem Peterem Dale’em Scottem, który był synem dawnego wykładowcy Cohena – kanadyjskiego poety F.R. Scotta. Ostatnią wiadomość w korespondencji Leonard wysłał na dzień przed swoją śmiercią.

Cohen pracował nad książką do ostatnich dni. Nie udało mu się jednak jej ukończyć. Nie wybrał tytułu – zrobił to jego syn, Adam, decydując się na stały motyw powracający w utworach ojca. Leonard nie zdążył też posegregować wszystkich notatek i autorskich obrazów (głównie autoportretów, ale też wizerunków kobiet), które są doskonałym uzupełnieniem wielu wierszy. To, co otrzymujemy, jest możliwie najbliższe jego wizji i stanowi dowód płomiennej pasji, której pozostał wierny przez całe życie – poezji.

Artur Maszota
fot. (1) Leonard Cohen „Because Of”, (2) Roma/Wikimedia Commons
źródło: Przedmowa Adama Cohena do tomu „Płomień Leonarda Cohena w tłum. Daniela Wyszogrodzkiego, biografia „Leonard Cohen. Jestem twoim mężczyzną” Sylvie Simmons, The Guardian, NPR, Maclean’s

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: premiery i zapowiedzi