Pierwsze w Polsce wydanie „Filipa” Leopolda Tyrmanda bez cenzury

20 sierpnia 2022

24 sierpnia nakładem Wydawnictwa MG ukaże się nowe wydanie autobiograficznej powieści Leopolda Tyrmanda zatytułowanej „Filip”. To pierwsza edycja tej książki opublikowana na polskim rynku bez skreśleń cenzorskich.

„To jest moja ukochana książka, najlepsza, jaką napisałem po polsku, najlepsza moja powieść, gdzie chyba udało mi się zsyntetyzować najważniejsze sprawy mojego życia. To jest moja spowiedź pisarska. I to zostało brutalnie zahamowane” – mówił Leopold Tyrmand w wywiadzie udzielonym czasopismu „Ameryka” w 1966 roku.

Po sukcesie, jaki odniósł „Zły”, mogło się zdawać, że władze komunistyczne spojrzą przychylniejszym okiem na niewygodnego pisarza. Przejścia z opublikowaniem następnej powieści pt. „Filip” były zapowiedzią o wiele poważniejszych problemów, które ostatecznie doprowadziły do tego, ze Tyrmand opuścił Polskę.

Książka opisywała losy młodego Polaka, którego wojenne drogi wiodły do Frankfurtu nad Menem, gdzie pracował w jednym z hoteli jako kelner, razem z grupą młodzieży pochodzącą z krajów okupowanych przez Niemcy. W tym wrogim świecie odnalazł całkiem niespodziewanych sojuszników. Byli nimi wszyscy, których dosięgnęła wspólna wojenna mitologia. Także młodzi Niemcy. Jak większość prozy Tyrmanda i ta książka oparta była na elementach biograficznych. Był to opis losów człowieka nieprzeciętnego, którego młodość została naznaczona przez okupację, politykę i emigrację. I jak zawsze była to proza pisana wbrew ustalonym regułom, przedstawiająca obraz wojny nie do przyjęcia przez władze PRL.

Bohater chce się mścić na Niemcach, ale nie ma możliwości robić tego bezpośrednio, dlatego pluje im do zupy, śpi z Niemkami, z którymi spanie jest zabronione. Jak Tyrmand sam przyznał w jednym z wywiadów, była to powieść ideowo zaangażowana, wołająca o „świadomą postawę konsumpcyjną, która w pewnych warunkach jest jedynym skutecznym oporem”, zaś w czasach gomułkowskich „stanowiła wzorzec postępowania, znienawidzony przez wielkorządców”. „Fakt, że w społeczeństwie zamkniętym, totalitarnym można walczyć z systemem bronią życiowego detalu – znalazł jakoś zrozumienie u polskiego czytelnika” – przyznawał autor.

Zrozumienia nie wykazywali jednak decydenci – nie tylko na stołkach rządowych, ale i w światku literackim. Jak pisze Marcel Woźniak w książce „Tyrmand. Pisarz o białych oczach”, redaktor Helena Zatorska w Wydawnictwie Literackim zapowiedziała, że „tak wredny i niemoralny kicz” nie ukaże się, póki ona tam pracuje. Tyrmand musiał odbyć liczne, często upokarzające wizyty w gabinetach wszelkiej maści urzędników, a w końcu zgodzić się na pewne cięcia cenzorskie, by książka doczekała się w 1961 roku druku. Mizerny nakład 10 tysięcy egzemplarzy rozszedł się w kilka dni.

Zatorska była do tego stopnia nieprzejednana, że skoro nie udało jej się zatrzymać publikacji, to instruowała dziennikarzy, jak mają o „Filipie” pisać, i dzwoniła nawet na Węgry, by tam zablokować jego wydanie. Wiele recenzji było więc krytycznych, zarzucano Tyrmandowi m.in. ignorowanie kwestii „proletariacko-społecznych”. Jeden z nielicznych entuzjastycznych tekstów przyniósł do „Twórczości” Stefan Kisielewski, nazywając autora książki współczesnym Balzakiem. Dla „równowagi” w piśmie ukazał się również drugi tekst, w którym Andrzej Kijowski odpowiadał, że może i Balzakiem, ale Balzakiem „dla gówniarzy”.

Co najważniejsze, „Filip” stał się manifestem pokoleniowym, a odnajdywali się w nim równie dobrze młodsi czytelnicy. „Na różnych wieczorach autorskich zawsze wstawali jacyś młodzi ludzie, którzy czytali 'Filipa’, i mówili, że jest to książka o ich pokoleniu, że 'kołnierzyki nosiliście wtedy inne i lubiliście Benny’ego Goodmana czy Glenna Millera. My nosimy granatowe dżinsy i wolimy Beatlesów i Stana Getza. Ale to, co myśleliście o ludziach, dziewczynach i życiu, to znowu nie ma takich wielkich różnic…'” – wspominał Tyrmand w wywiadzie dla „Ameryki”.

Cztery lata po wydaniu książki pisarz opuścił Polskę. Po upadku komuny „Filipa” wznawiano w Polsce regularnie, ale nigdy w wersji bez cenzorskich cięć. Jedyne nieocenzurowane wydanie ukazało się w 1985 roku w Stanach Zjednoczonych, niedługo po śmierci Tyrmanda. Przygotowano je na podstawie maszynopisu z zaznaczonymi ingerencjami cenzora, który znajdował się wówczas w posiadaniu pisarza. Sam maszynopis przepadł, ale pozostało wydanie amerykańskie, dzięki któremu polscy czytelnicy mają wreszcie możliwość przeczytać właściwą wersję książki.

„Po ponad sześćdziesięciu latach od polskiego pierwodruku i trzydziestu siedmiu latach od wydania amerykańskiego ukazuje się utwór, którego tekst jest najbardziej zbliżony do pierwotnego zamysłu autora. Dzięki przeprowadzonemu kolacjonowaniu wydań możliwe było przywrócenie słów, fraz oraz całych akapitów usuniętych z powieści przez strażników komunistycznego reżimu, co – jak wierzę – sprawi, że urodzi się ona dla literackiej publiczności na nowo” – pisze we wstępie do nowego wydania Dariusz Pachocki.

O tym, jak bardzo Tyrmandowi zależało na udostępnieniu czytelnikom oryginału „Filipa” – zwraca uwagę Pachocki – może świadczyć fakt, że honorarium autorskie od chicagowskiego wydawcy opiewało na symboliczną kwotę jednego dolara. Odbiorcy bez problemu odnajdą w nowej edycji wszelkie ocenzurowane fragmenty – zaznaczono je bowiem na pomarańczowo. Będą więc mogli prześledzić różnice bez żmudnego porównywania ze sobą dwóch wydań.

Książka „Filip (bez cenzury)” Leopolda Tyrmanda ukazuje się pod patronatem Booklips.pl.

[am]
fot. Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny/Narodowe Archiwum Cyfrowe


Tematy: , , , , , ,

Kategoria: premiery i zapowiedzi