„Kotolotki” Ursuli K. Le Guin ? historie dla dzieci o latających kotach napisane przez pierwszą damę fantastyki

27 czerwca 2020

Nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ukazał się tom zbierający cztery historie dla dzieci o Kotolotkach autorstwa Ursuli K. Le Guin. Co by było, gdyby koty miały skrzydła? Przekonajcie się.

Ursula K. Le Guin była wielką miłośniczką kotów. Swojemu ostatniemu pupilowi, Pardowi, poświęciła zresztą wiele wpisów na autorskim blogu, okraszając je przy tym zdjęciami. Często kocie wybryki stawały się przyczynkiem do interesujących obserwacji i rozważań na temat etyki, moralności czy ludzkiej (i nie tylko) natury. Niektóre posty, pisane z punktu widzenia zwierzaka, to prawdziwe literackie perełki.

W eseju z 1992 roku Le Guin w ciekawy sposób skontrastowała psy i koty. „Psy nie wiedzą, jak wyglądają. Psy nawet nie wiedzą, jakiej są wielkości. Bez wątpienia to nasza wina, że hodujemy je w tak dziwnych kształtach i rozmiarach. Jamnik mojego brata, który stojąc na czterech łapach ma 20 centymetrów, zaatakuje doga niemieckiego, będąc absolutnie przekonanym, że może go rozszarpać na strzępy. Kiedy mały pies atakuje jego łapy, duży pies często stoi zdezorientowany: 'Czy powinienem to zjeść? Czy to mnie zje? Jestem od tego czegoś większy, prawda?’. A potem ten sam dog niemiecki przyjdzie i spróbuje usiąść ci na kolanach i zgnieść cię na płasko, będąc przekonanym, że jest małym peekapoo” ? pisała.

Koty natomiast, jak podkreśliła Le Guin, mają zupełnie inny poziom świadomości. „Koty dokładnie wiedzą, gdzie się zaczynają i kończą. Kiedy wychodzą powoli przez drzwi, które dla nich otworzyliśmy, to zatrzymują się, pozostawiając zaledwie kilka centymetrów ogona w progu, i wiedzą o tym. Wiedzą, że musisz trzymać drzwi otwarte. Dlatego znajduje się tam ich ogon. To jest sposób kota na utrzymanie relacji” ? zauważyła pisarka.

Ursula K. Le Guin wraz ze swoim kotem Pardem.

Uwielbienie dla kotów uwidaczniało się w utworach, esejach, a nawet wywiadach Le Guin. Zdarzało się, że nakarmienie głodnego zwierzaka było nie mniej istotne niż przeprowadzana z nią rozmowa przez dziennikarza. W końcu pisarka postanowiła poświęcić swoim ulubionym czworonogom osobną książkę skierowaną do młodszych czytelników. Pomysł na historię zrodził się z przypadku. „Narysowałam raz rysunek kota ze skrzydłami. Pomyślałam: 'Ale fajnie! Dlaczego koty nie mają skrzydeł?’, a potem: 'Co by było, gdyby miały?’. I z tego wzięła się książka” ? powiedziała w jednym z wywiadów.

„Kotolotki” to historia takich latających kotów. Kiedy pani Jane Burej rodzą się małe, które mają skrzydła, przezorna mama stwierdza, że nie mogą długo mieszkać w zaułku miejskich slumsów. Nie dość, że grozi im tam wiele typowych dla kotów niebezpieczeństw, to na dokładkę ich odmienność może sprowadzić na nie nowe zagrożenia ze strony ludzi. Poleca im więc, by odleciały jak najdalej się da i zaczęły swoje życie w nowym, lepszym miejscu. Czwórka zwierzaków wyrusza więc w podróż i zamieszkuje w opuszczonej stodole gdzieś na wsi.

W opublikowanym przez oficynę Prószyński i S-ka wydaniu „Kotolotków” znalazły się wszystkie cztery historie, które na przestrzeni 12 lat napisała Ursula LeGuin. Tytułowi bohaterowie powracają w nich do miasta, żeby odwiedzić swoje rodzinne strony, gdzie napotykają piątego skrzydlatego malucha. Zaprzyjaźniają się z pewnym pulchnym i przemądrzałym kotkiem mieszkającym na farmie. A wreszcie najmłodsza z nich, owa piąta znajda, ma okazję przekonać się, że ludzie nie zawsze są mili bezinteresownie. W przygodach kotolotków nie ma nic nadzwyczajnego, humor jest bardzo subtelny, ale opowieści mają swój szczególny urok. A jego doskonałym uzupełnieniem są realistyczne ilustracje S.D. Schindlera.

[am]

Tematy: , , , , ,

Kategoria: premiery i zapowiedzi