„Konan Destylator” – ósmy tom przygód Jakuba Wędrowycza już w księgarniach!
W tym roku mija 20 lat od momentu, gdy w polskiej fantastyce pojawił się Jakub Wędrowycz. Wydawnictwo Fabryka Słów oraz Andrzej Pilipiuk postanowili uczcić to wiekopomne wydarzenie nową książką. „Konan Destylator” to kolejne mrożące bimber w butelkach historie o nieustraszonym egzorcyście w gumofilcach.
Jakub Wędrowycz to przerażający wiekowy ochlapus, wiejski egzorcysta, bimbrownik i kłusownik, porażający otoczenie wyglądem, zapachem i kulturą osobistą ? a raczej jej brakiem. W towarzystwie równie odrażających kumpli pije, produkuje samogon, wdaje się w awantury oraz wypełniając wolę przodków regularnie likwiduje przedstawicieli wrogiego rodu ? Bardaków. W postaci Wędrowycza jak w soczewce skupiają się wszelkie możliwe polskie wady, przywary i stereotypy ? ale jego chamstwo, wieśniactwo, buractwo, brak rozterek i hamulców moralnych oraz bogaty arsenał broni i materiałów wybuchowych zapewniają mu przewagę nad każdym przeciwnikiem.
„Konan Destylator” to najnowszy, wysokoprocentowy zbiór doprowadzających do łez, plugawych historii z życia pogromcy Wojsławic i terenów gdzie dociera Pekaes z Chełma. Tym razem nasz romantyczny i przaśnie aromatyczny bohater spotyka m.in. Conana z Cymerii i przedstawicieli obcej cywilizacji, ale też poluje na słonio-ośmiornicę i wybiera się do Czarnobyla. Pilipiuk odkrywa również karty z przeszłości Wędrowycza.
Jakub Wędrowycz, człowiek o wybujałej fantazji, nieugiętej woli, i braku zrozumienia dla bliźniego, sieje postrach wśród czytelników już od dwudziestu lat. Po raz pierwszy pojawił się bowiem w opowiadaniu „Hiena” opublikowanym w czasopiśmie fantastycznym „Fenix” w 1996 roku.
„Jak wszystkie dobre pomysły, tak pomysł na Jakuba Wędrowycza był dziełem absolutnego przypadku. Pisałem sobie taką powieść, którą zacząłem tworzyć w wieku 11 lat i wydałem po latach mocno poprawioną jako 'Norweski dziennik’. Pisałem to i pisałem, bohaterów wzorowałem trochę na moich kumplach z podstawówki. Występował tam Maciek Wędrowycz, który był wzorowany ściśle na moim przyjacielu, aczkolwiek mój przyjaciel nie miał aż takiego kuku na muniu i nie realizował od razu wszystkich swoich pomysłów. W którymś momencie zacząłem się zastanawiać: dlaczego ten chłopak jest taki świrowaty, dlaczego w wieku piętnastu lat ma do tego stopnia zwichrowaną psychikę? Wzorem poważnych pisarzy postanowiłem pogłębić postać psychologicznie i wymyśliłem, że dzieciak zwariował, bo miał dziadka kompletnego abnegata, do którego jeździł na wakacje. I tak narodziła się idea Jakuba Wędrowycza, wrednego starca z zabitej dechami wiochy” – opowiadał podczas jednego ze spotkań z czytelnikami Andrzej Pilipiuk.
Od pomysłu do napisania pierwszych opowiadań z Jakubem Wędrowyczem minęło trochę czasu. Kiedy Pilipiuk miał 21 lat i pisał siódmą wersję „Norweskiego dziennika”, wybrał się z rodzicami na wakacje. Na te same wczasy pojechała koleżanka mamy autora wraz ze swoim mężem, pisarzem Pawłem Siedlarem. „Siedziałem sobie nad brzegiem morza i pisałem te swoje wypociny, a on chodził brzegiem morza i wymyślał opowiadania. Tak gdzieś po trzech dniach tknęło go, co ten chłopak tutaj siedzi i tak sobie skrobie. Więc zapytał, co robię, a ja wyjaśniłem. Dałem mu zeszyt, a tam była numeracja prowadzona od pierwszego, więc wychodziła strona tysiąc siedemset któraś. To mocno nim telepnęło i spytał, czy piszę też coś krótszego. Jakoś do tej pory nie miałem takiego pomysłu. Zamierzałem napisać sześciotomowy cykl, który przyniesie mi sławę i kasę. Ale on zasugerował, że jakbym jednak napisał coś krótszego, to on to przeczyta i oceni. A ocena od pierwszego w życiu pisarza, którego spotkałem, to nie w kij dmuchał” – mówi autor.
Pilipiuk pojechał na wykopaliska do Płocka. Prace kończyły się o 15:00, potem był czas wolny. Zaczął więc pisać w 64-kartkowym zeszycie opowiadania. „Trzeba się było zastanowić, o czym by tu napisać? Stwierdziłem, że wszyscy bohaterowie są młodzi, piękni, wysportowani, pachnący, szlachetni, odważni, a ja mam kompletne zaprzeczenie tych wszystkich cech. Napisałem więc pierwsze cztery opowiadania o Wędrowyczu. Paweł Siedlar przeczytał i bardzo mu się spodobało. Zaniósł do redakcji 'Fenixa’ i powiedział: Słuchajcie, odkryłem nowego Sapkowskiego” – wspomina Pilipiuk. W redakcji „Fenixa” przyjęli opowiadania i wydrukowali. Tak zaczęła się kariera literacka autora oraz droga na półki jego najpopularniejszego bohatera, Jakuba Wędrowycza.
„Konan Destylator” – ósmy tom perypetii Jakuba Wędrowycza jest już dostępny w księgarniach. Książka ukazała się pod patronatem Booklips.pl.
rys. Andrzej Łaski/Fabryka Słów
TweetKategoria: premiery i zapowiedzi