Garfield – mistrz drzemki, król sarkazmu, koneser lazanii – powraca! Kultowa seria komiksów Jima Davisa już w księgarniach
Wydawnictwo Egmont wprowadza ponownie do sprzedaży komiksową serię „Garfield” autorstwa Jima Davisa. Tym razem będzie to kompletna i chronologiczna kolekcja w tłumaczeniu Piotra W. Cholewy. Pierwszy album „Garfield. Tłusty koci trójpak” trafił do sprzedaży 19 września. Zawiera on zebrane w jednym tomie 3 książki pasków komiksowych – „Garfield jako taki”, „Garfield nabiera wagi” i „Garfield imponujący”. Do końca przyszłego roku, co kwartał, ukaże się jeszcze pięć zbiorczych albumów.
Dowcipny, wytworny, elegancki i zwyczajnie zachwycający, taki jest Garfield – ale to nie wszystko! Jest ucieleśnieniem nieskończonych pokładów cynizmu, przywar, niepohamowanego apetytu, ale też specyficznego poczucia humoru. Czego się boi? Wizyty u weterynarza i ewentualnego upadku przemysłu makaronowego. Zapytany o swój ulubiony sport, odpowiada: „Co rano, przed śniadaniem, wykonuję solidną żwawą drzemkę”.
Garfield „urodził się” (gdzieżby indziej) w kuchni włoskiej restauracji, w 1978 roku. Kiedy właściciel oddał go do sklepu zoologicznego, Garfield myślał, że już po nim. Ale udało mu się… Bo tego wiekopomnego dnia pewien pechowy dżentelmen, niejaki Jon Arbuckle, stanął w progu sklepu. Wierzcie lub nie, ale Garfield ważył wtedy niecałe 2,5 kilograma. Jednak dzięki cudownie obsesyjnej pasji do makaronów szybko stał się pierwszym grubym kotem Ameryki, którego losy śledzą codziennie miliony ludzi na świecie. Nic dziwnego, że jego zarobki dochodzą do miliarda dolarów rocznie. Garfield w wywiadach „skromnie” podkreśla, że swojego sukcesu właściwie nie zawdzięcza nikomu, a zarobione pieniądze pozwoliły mu na wynajęcie kota, który kąpie się za niego.
Co ciekawe, zanim Jim Davies zaczął rysować Garfielda publikował paski komiksowe z insektami, ale bez większego sukcesu. Przygody komara nie porwały czytelników. Dopiero drugie podejście do pomysłu na komiksowego bohatera chwyciło. Autor uznał, że czytelnicy często utożsamiają się ze swoimi domowymi pupilami. Pies pojawiał się już w paskach komiksowych, dlatego Davies wymyślił kota! I jak się okazało nie byle jakiego.
Garfield debiutował 40 lat temu, dokładnie 19 czerwca 1978 roku, na łamach czterdziestu jeden amerykańskich gazet. Trzy miesiące później jeden z tytułów prasowych, „Chicago Sun-Times”, zrezygnował z komiksu. Davis był bliski paniki. Ale czytelnicy zbombardowali redakcję ponad tysiącem telefonów i listów, żądając powrotu narcystycznego rudego kocura. Wydawca musiał się ugiąć. Później było już tylko lepiej. W 1983 roku komiks ukazywał się na łamach tysiąca gazet. Obecnie liczba tytułów jest ponad dwukrotnie wyższa. Sprzedano też 135 milionów książek z Garfieldem. Znudzoną minę kota można oglądać w serialach telewizyjnych i filmach, na zabawkach, ubraniach i kubkach. To obecnie potężna firma przynosząca krociowe zyski.
Po czterech dekadach Davis wciąż pisze i rysuje wstępne szkice kolejnych historyjek (następnie jego stali współpracownicy nakładają tusz i kolor). „Chciałbym to robić tak długo, jak długo będę czuł, że mam do wniesienia jakiś wkład do tej serii, dopóki ktoś nie klepnie mnie w ramię i nie powie: 'Jim, nie jesteś już zabawny, przestań” – komentuje 72-letni autor. Na szczęście nic nie zapowiada, żeby miało to szybko nastąpić.
Garfieldowy cykl „Tłustych kocich trójpaków”, który trafia właśnie do sprzedaży, stanowi kolekcję komiksowych pasków zebranych w nowym, kolorowym wydaniu. Garfield zmieniał się trochę na przestrzeni lat, ale jedno pozostało niezmienne: jego gigantyczny apetyt na jedzenie i poczucie humoru. Czytelników czeka dużo szaleńczej radości z nienasyconym kotem, bo zabawy nigdy dość!
źródło: Egmont, The Guardian
TweetKategoria: premiery i zapowiedzi