18 tytułów na 2025 rok. Poznajcie książkowe zapowiedzi Wydawnictwa Filtry
Pisarze nagradzani, jak i dotąd w Polsce nieznani bądź niedrukowani, debiuty, jak i książki szeroko dyskutowane – wszystko to znajdziecie w zapowiedziach książkowych Filtrów na 2025. Warszawska oficyna podzieliła się z nami wybranymi tytułami, które ma w wydawniczych planach na najbliższe 12 miesięcy.
Alana S. Portero „Niedobry zwyczaj”, tłum. Agata Ostrowska – premiera: styczeń
„Niedobry zwyczaj” Alany S. Portero wzbudził w Hiszpanii wielką sensację. Powieść przez długie miesiące nie schodziła z list bestsellerów, otrzymała wiele nagród literackich i została przetłumaczona na kilkanaście języków.
Álex – „bystra dziewczynka, ukryta ciota, jąkała, grubaska” – dorasta w Madrycie w czasach transformacji ustrojowej, która dokonuje się po śmierci Franco. W tej powieści stolica Hiszpanii bynajmniej nie jest miastem ze snów, a robotniczej dzielnicy San Blas – gdzie wychowuje się wrażliwa, uwięziona w ciele chłopca bohaterka – blisko do piekielnego Harlemu Jamesa Baldwina.
Pisząc o dorastaniu transkobiety w brutalnym, maczystowskim świecie, Portero tworzy współczesny bildungsroman – historię dochodzenia do samoakceptacji i pełnego rozumienia siebie. Niedobry zwyczaj to pełna ciepła opowieść o ludzkich niedoskonałościach i trudach związanych z przeżywaniem własnej tożsamości. Książka, która pokazuje, że warto żyć autentycznie niezależnie od ceny, jaką trzeba za to zapłacić. Przeczytaj fragment książki.
Paul Murray „Żądło”, tłum. Łukasz Witczak – premiera: luty
„Żądło” zalicza się do najgłośniejszych powieści ostatnich lat. Otrzymało nagrody Eason Novel of The Year oraz Nero Gold. Znalazło się też w finale Nagrody Bookera. Paul Murray bywa przez krytyków określany odpowiedzią Dublina na Jonathana Franzena. „Żądło” bowiem – podobnie jak powieści amerykańskiego autora – to rozległa, realistyczna saga rodzinna utrzymana w tragikomicznym tonie. Dysfunkcje rodziny są tutaj zwierciadłem bolączek całego społeczeństwa.
Niegdyś zamożnych Barnesów poznajemy w chwili, gdy globalny kryzys finansowy pogrzebał ich majątek. Materialna katastrofa rodziny pociąga za sobą emocjonalną – przeżywaną przez każdego jej członka inaczej. Upadek lukratywnego biznesu Dickiego odsłania grę pozorów, w jakiej wszyscy bohaterowie uczestniczyli. Jego żona Imelda, za młodu najpiękniejsza dziewczyna w miasteczku, nadal udaje przed sąsiadami, że wszystko jest w porządku, tymczasem wystawia swoją biżuterię na eBayu. Ich córka, Cass, kiedyś najlepsza uczennica w klasie, zamiast uczyć się do matury, coraz częściej pije na umór. Najmłodszy PJ boi się przyznać rodzicom, że ma za małe buty, i marzy o tym, by uciec z domu. Coraz bardziej ucieka też jego ojciec, który spędza czas w lesie z miejscowym renegatem, budując schron przed nadchodzącą apokalipsą. Wszyscy zadają sobie pytanie o swoje miejsce w życiu i o to, dlaczego sprawy potoczyły się tak źle.
Paul Murray, analizując osobiste dramaty, przygląda się sprzecznościom egzystencji, których doświadcza każdy z nas – temu, jak brutalne i zarazem piękne jest życie; jak bywa beznadziejne i obiecujące; jak niewielki mamy na nie wpływ, choć możemy przecież zachować sprawczość.
Natalia Ginzburg „Małe cnoty”, tłum. Weronika Korzeniecka – premiera: marzec
Zbiór najlepszych esejów wielkiej włoskiej pisarki, który inspiruje i dziś. Jonathan Foer powiedział, że to najlepszy self-help, jaki przeczytał. Ginzburg w tych minitraktatach filozoficznych porusza najważniejsze tematy egzystencjalne. Pisze m.in. o miłości, przyjaźni, powołaniu, pracy, edukacji czy potrzebie ciszy. Jednocześnie te pisane w latach 1944-1960 teksty składają się na wspaniały portret Włoch początku XX wieku.
Sama Ginzburg w tytułowym eseju swoje życiowe credo wykłada następująco: „Jeśli chodzi o wychowywanie dzieci, to uważam, że należy im wpajać nie małe, a wielkie cnoty. Nie oszczędzanie, a hojność i beznamiętny stosunek do pieniędzy. Nie ostrożność, a odwagę i lekceważenie niebezpieczeństwa. Nie przebiegłość, a prostoduszność i umiłowanie prawdy. Nie dyplomację, a miłość bliźniego i ofiarność. Nie pragnienie sukcesu, a pragnienie, aby być i aby wiedzieć”.
Na te słynne zdania powołują się współczesne pisarki, wskazując, że „Małe cnoty” nauczyły je tego, co same chciałaby przekazać swoim dzieciom. Do grona wielbicielek Natalii Ginzburg zaliczają się Sally Rooney, Deborah Levy, Vivian Gornick, Maggie Nelson, Zadie Smith czy Rachel Cusk.
Jonathan Kennedy „Patogeneza. Jak zarazki ukształtowały historię świata”, tłum. Mariusz Gądek – premiera: marzec
W tej otwierającej oczy książce Jonathan Kennedy stawia tezę, że przeceniamy rolę, jaką nasz intelekt odegrał w przemianach społecznych i politycznych. Powołując się na najnowsze badania z różnych dziedzin nauki, od genetyki i antropologii po archeologię i ekonomię, „Patogeneza” zabiera nas w podróż przez dzieje ludzkości, śledząc wpływ bakterii i wirusów na upadek neandertalczyków, rozwój chrześcijaństwa i islamu, powstanie kapitalizmu, podboje kolonialne czy ewolucję Stanów Zjednoczonych od imperialnego zaścianka do globalnej superpotęgi. Ta książka całkowicie zmienia nasze spojrzenie na historię i jej punkty zwrotne. „Oddolna” perspektywa, którą przyjmuje autor, pozwala mu pokazać, jak wielką siłą w dziejach ludzkiej cywilizacji była i jest biologia.
John Williams „August”, tłum. Maciej Stroiński – premiera: marzec
Powieść o pierwszym rzymskim cesarzu była ostatnią książką Johna Williamsa. Za życia przyniosła mu większą sławę niż „Stoner”, odkryty i doceniony dopiero po latach. „Augusta” uhonorowano w 1973 roku najwyższym amerykańskim wyróżnieniem literackim: National Book Award. Książka może równać się z takimi klasykami powieści o starożytnym Rzymie jak „Ja, Klaudiusz” Roberta Gravesa czy „Pamiętniki Hadriana” Marguerite Yourcenar.
John Williams, mistrz oszczędnej prozy, w swojej historycznej powieści unika epickiego rozmachu w hollywoodzkim stylu i oddaje prowadzenie opowieści samym bohaterom. Poznajemy ich niejako z pierwszej ręki: w listach, pamiętnikach, dokumentach, a nawet paszkwilach. Wśród narratorów są mistrzowie stylu, jak Cyceron i Horacy, ale również żołnierze, urzędnicy i prości obywatele starożytnego Rzymu. Głosy postaci dobiegają do nas – jak wiersze Szekspira w „Stonerze” – ponad przepaścią stuleci, a „twarze z marmuru stają się znów żywym ciałem”.
Pełnokrwisty jest również August, który z początku jawi się jako niepozorny dziewiętnastolatek, nie bez wątpliwości podejmujący wezwanie losu, by przejąć rządy w republice i zamienić ją w imperium. Zanim zaprowadzi pokój w ojczyźnie i położy kres bratobójczym walkom, musi wygrać z Cyceronem, Brutusem, Kasjuszem oraz Markiem Antoniuszem – ale przede wszystkim z samym sobą. August z powieści Williamsa mówi, że ma dwoje dzieci: córkę i cesarstwo, występuje więc tu w podwójnej roli: głowy rodziny i ojca ojczyzny. Czy sprawując władzę nad państwem, jest panem we własnym domu? Historię o szczytach władzy Williams podszył intymną opowieścią o życiu rodzinnym i dlatego uczynił ją tak bardzo poruszającą.
Pierwsze polskie wydanie „Augusta” opublikował Państwowy Instytut Wydawniczy w 2007 roku w przekładzie Ewy Czerwińskiej. Wydawnictwo Filtry wydaje prozę Williamsa w nowym tłumaczeniu Macieja Stroińskiego, którego przekład „Stonera” rozbudził żywe zainteresowanie tą powieścią w Polsce.
Joyce Carol Oates „Rzeźnik”, tłum. Kaja Gucio – premiera: kwiecień
Pomimo swoich osiemdziesięciu sześciu lat, mistrzyni amerykańskiej prozy Joyce Carol Oates nie zwalnia tempa. „Rzeźnika” (2024), jej najnowszą powieść, cechują typowe dla autorki epicki rozmach i pełna ferworu narracyjna energia. Podobnie jak w wielu innych książkach, pisarka inspiruje się tu realnie żyjącymi postaciami. Opowiada wstrząsającą historię eksperymentów na kobietach, jakich dopuszczał się doktor Silas Weir Mitchell, zwany „ojcem ginekopsychiatrii”. Wymyślona przez Mitchella pseudonauka miała za zadanie udowodnić, że zaburzenia psychiczne da się wyleczyć przez wyleczenie schorzeń części intymnych – często przez lekarza pozorowane. Mitchell okaleczył wiele kobiet, a przez lata pozostawał bezkarny, gdyż bestialskich zabiegów dokonywał na niewolnicach, dziewczynkach i obłąkanych – obywatelkach, które nie miały głosu. Chociaż wśród jego pacjentek były również postaci tak światłe i prominentne, jak Virginia Woolf czy Jane Addams, a sam Benjamin Franklin obwołał Mitchella geniuszem.
„Rzeźnik” w sposób empatyczny i wnikliwy opisuje nadużycia patriarchatu oraz systemu władzy, który zalegalizował niewolnictwo. Ale to również wspaniałe dzieło pisarskiej wyobraźni, czerpiące pełnymi garściami z takich gatunków literackich, jak gotycki romans grozy, thriller, powieść historyczna czy body horror, by tak naprawdę pochylić się nad naturą zła. Krytycy porównywali „Rzeźnika” do „Frankensteina” Mary Shelley i twórczości Mariany Enriquez. Można go także śmiało zestawić z filmem „Substancja” Coralie Fargeat. Ta książka gra bowiem z konwencją gatunkową, a jednocześnie ją przezwycięża, ustanawiając nowe spojrzenie na ciało, kulturę, historię.
Monika Helfer „Tatuś”, tłum. Arkadiusz Żychliński – premiera: kwiecień
Drugi tom autobiograficznego tryptyku rodzinnego, który zapewnił Monice Helfer status literackiej gwiazdy. Tym razem autorka czyni głównym bohaterem swojego ojca, opowiadając zarazem o własnym dzieciństwie i młodości. Josef, mąż Margarethe, córki pięknej Marii, którą znamy z „Hałastry”, był człowiekiem o wielu twarzach: czuły tatuś, ale i nieprzystępny patriarcha, bibliofil, ale i książkoholik. Jako młody chłopak został przymusowo wcielony do wojska, pod koniec drugiej wojny światowej stracił nogę na froncie wschodnim, a w sile wieku przeszedł druzgocące załamanie nerwowe. Z kolejnych dyskretnych przybliżeń wyłania się człowiek niespodziewanie barwny i zagadkowy, ciężko doświadczony przez życie, ale nieprzestający szukać w nim własnego miejsca.
Monika Helfer we właściwy sobie sposób łączy i przetasowuje odrębne płaszczyzny czasowe, aby stworzyć tyleż lakoniczny, co gęsty i wielowymiarowy portret pokolenia powojennych rodziców i ich dzieci – kontynuując zarazem historię „swojej hałastry”. „Tatuś” to stroniąca od plakatowego sentymentalizmu, a przy tym przejmująco osobista opowieść o raju utraconym, sezonie w piekle i odzyskanym życiu. „Tak, wszystko skończyło się dobrze – w pewien okrutny sposób wszystko skończyło się dobrze” – puentuje swoją opowieść Helfer.
Angie Kim „Happiness Falls”, tłum. Rafał Lisowski – premiera: maj
Mia na wszystko znajdzie wytłumaczenie, dlatego początkowo nie przejmuje się, gdy jej ojciec i brat nie wracają ze spaceru w pobliskim parku. Może zgubili telefon albo musieli coś po drodze załatwić? Dopiero gdy zakrwawiony Eugene wbiega do domu, dla całej rodziny staje się jasne, że mąż i tata trójki dzieci zaginął. Co się jednak wydarzyło – tego Eugene nie może powiedzieć, cierpi na rzadki zespół Angelmana i nie umie mówić. Później policja znajdzie na komórce nagranie, które jej zdaniem obciąży niepełnosprawnego chłopca. Na Mii, studentce przedmiotów humanistycznych, która jest narratorką tej opowieści, spocznie odpowiedzialność za wyjaśnienie śmierci ojca i uniewinnienie brata. Ale najpierw desperackie poszukiwania zmuszą całą rodzinę do zakwestionowania wszystkiego, co wiedzą o sobie nawzajem i o zaginionym.
W tej pełnej zaskakujących zwrotów akcji powieści Angie Kim z wielką wirtuozerią miesza różne gatunki literackie: thriller, dramat obyczajowy i tzw. coming of age novel, czyli powieść o dorastaniu, w tym wypadku w dwurasowej rodzinie – matka dzieci jest bowiem Koreanką. „Hapiness Falls” zadają fascynujące pytania o miłość, naturę szczęścia, rolę języka w komunikacji międzyludzkiej, neuroróżnorodność i wielokulturowość. Za oceanem była to jedna z najgłośniejszych książek jesieni 2023 roku.
Dalia Mikulska „Palestyna. Kiedyś wszyscy tu byliśmy ludźmi” – premiera: maj
Na początku października 2023 roku świat zamarł na wieść o okrucieństwach, których dokonał Hamas w Izraelu. Liczne amerykańskie media donosiły, że blisko czterdziestu dzieciom z kibicu Kefar Azza na południu Izraela obcięto głowy. Prezydent Joe Biden mówił, że na własne oczy widział zdjęcia tych dzieci. Wkrótce jednak cofnął swoje oświadczenie. Okazało się, że na zbrodnię nie ma żadnych dowodów, poza słowami anonimowych izraelskich żołnierzy.
Dalia Mikulska pragnie usłyszeć palestyńską wersję tej opowieści. Pisze o zbiorowej karze, która dotknęła Palestyńczyków za zbrodnie Hamasu. Rozmawia z konkretnymi osobami, wtrąconymi przez Izraelczyków do więzień i poddawanymi torturom, choć nie miały one nic wspólnego z operacją 7 października. Przez osobiste historie par i rodzin opowiada o wpływie izraelskiego apartheidu na miłość i prywatność. A przede wszystkim pokazuje, że w Gazie – strefie „niezdatnej do życia” – łatwo stać się terrorystycznym bojownikiem.
Alejandro Zambra „Moje dokumenty”, tłum. Katarzyna Okrasko – premiera: czerwiec
„Moje dokumenty” uczyniły z Alejandro Zambry międzynarodową gwiazdę. W zbiorze jedenastu powiązanych ze sobą opowiadań Zambra we właściwy sobie, pełen humoru sposób opisuje egzystencję chilijskiej klasy średniej po upadku Pinocheta. Przygląda się życiu kilku młodych mężczyzn, którzy nierzadko myśląc o wyborze artystycznej drogi, zmagają się z przyziemną koniecznością wiązania końca z końcem i próbują jeszcze zagrać o miłość. Ich koncepcja męskości wydaje się jednak przestarzała, demokracja ich rozczarowuje, a kłamstwo i przemilczenie coraz częściej wydają się im jedynym możliwym sposobem na budowanie relacji. Przedmioty i uczucia, które zdawały się być wieczne, starzeją się i rozpadają.
Tytuł książki w sposób oczywisty odsyła do głównego folderu Windowsa, w którym przechowujemy urzędowe dokumenty, ale też tworzymy własne. „Moje dokumenty” stawiają pytanie o to, czym jest autobiografia, jak bardzo realna jest przeszłość i w jakim stopniu nas kształtuje; czy opowiadając o sobie, możemy uniknąć klisz i czy możemy to zrobić inaczej niż we fragmentach… Na poły ironiczne, na poły melancholijne opowiadania Zambry to wspaniała kronika codziennych wzlotów i upadków, które są udziałem nas wszystkich.
Aleksandra Karasińska „Feminizm nas ocali” [tytuł roboczy] – premiera: czerwiec
W swojej książce Aleksandra Karasińska w sposób przekonujący, bazując na ekonomicznych analizach i faktach, pokazuje, jak bardzo równouprawnienie wszystkim się opłaca: firmom, instytucjom, budżetom państw oraz… mężczyznom. W sensie ekonomicznym, ale nie tylko. Feminizm obu płciom przynosi też wymierne korzyści emocjonalne. Karasińska dotyka zarówno przestrzeni publicznej, jak i prywatnej. Pisze o władzy, pieniądzach, mediach, zdrowiu, edukacji i pracy opiekuńczej. Autorka uzmysławia nam, że sprawy, które uważamy w świecie zachodnim za oczywiste, jak chociażby to, że kobiety mają prawo do własnych kont i kart kredytowych, są relatywnie nowymi zdobyczami emancypacji. Dzięki tej książce widzimy też, jak bardzo emancypacja bywa krucha i nietrwała. Okoliczności polityczne czy „naturalne”, jak chociażby pandemia, potrafią cofnąć postęp o dobre kilkadziesiąt lat.
Karasińska w sposób obrazowy demaskuje ukryte formy współczesnego patriarchatu, pokazując, że na drodze równości płci jest jeszcze wiele do zrobienia. Ta książka zadeklarowanym feministom i feministkom da argumenty do walki, a nieprzekonanych przekona, że świat bez równouprawnienia nigdy nie będzie światem, w jakim chcielibyśmy żyć.
Michał Cierzniak „Na klatce” – premiera: lipiec
Od kilku lat wynajmuje tu mieszkanie. Tak małe, że wystarczą trzy kroki, aby przemierzyć je wzdłuż i wszerz. Ale teraz wyrusza w dłuższą drogę, być może najdłuższą w życiu – na najwyższe piętro swojego wieżowca. Zanim tam dotrze, będzie do nas mówił. Opowie o rodzinie, pracy, o związku z kobietą i o samotności. Spróbuje powrócić pamięcią do dzieciństwa, by przywołać wydarzenie, które od zawsze budzi w nim uporczywe poczucie winy, wstyd i lęk.
Jego słowa będą odbijać się od ścian domu z wielkiej płyty, wpadać przez szczeliny do zagraconych mieszkań i nabrzmiewać pogłosem. A potem, ociężałe i pozbawione mocy, osuną się po spiralnej poręczy w złowrogą ciszę.
„Na klatce” to powieść dyskretna, ale napisana z najwyższym kunsztem i bardzo przejmująca. Dotyka zarówno kwestii uniwersalnych, takich jak śmierć, przemijanie i radzenie sobie z utratą, jak i typowych dla naszych czasów: kryzysu męskości, wszechogarniającej depresji czy prekariackiego statusu młodych ludzi. Jednak autor nigdy nie zbacza na manowce literackiego żurnalizmu i taniej ideologiczności. Bezgranicznie wierzy w siłę opowieści i literatury – i ta wiara go ocala. Niezwykle mocny debiut.
Helle Helle „Mówi Hafni”, tłum. Iwona Zimnicka – premiera: wrzesień
Czterdziestoośmioletnia Hafni się rozwodzi. W tym przełomowym punkcie swojej biografii postanawia wyjechać w podróż śladem najlepszych duńskich restauracji. Kontemplując świat wyrafinowanych smaków, Hafni tropi dziwactwa kulturowe zapisane w językowych konwencjach, które bezmyślnie przepuszczamy przez usta. Po raz pierwszy zdaje się dostrzegać, jak bardzo „język mówił nią” i sterował jej oczekiwaniami wobec siebie, wobec innych i wobec życia.
W swojej eksperymentalnej książce Helle Helle w sposób niezwykle świeży opowiada o egzystencjalnym kryzysie, wyobcowaniu i potrzebie wolności, o poczuciu winy i wstydzie, o obciążeniu, jakim są narzucone nam przeświadczenia. Jest to, krótko mówiąc, powieść o życiu. A zarazem, jak zgodnie uznają krytycy, arcydzieło duńskiej literatury.
Hamid Ismaiłow „Bambo”, tłum. Agnieszka Sowińska – premiera: wrzesień
„Jestem bękartem Moskwy” – tak zaczyna się historia Bambo, nad wyraz rozwiniętego dwunastoletniego narratora, dziecka półkrwi Rosjanki, półkrwi Chakaski oraz czarnoskórego sportowca, który przyjechał do radzieckiej stolicy na olimpiadę w 1980 roku i – jak nietrudno się domyślić – tyle go widziano. Dorastający na grząskim gruncie rozpadającego się ZSRR chłopiec rasy mieszanej, pozbawiony ojca, będzie musiał sobie poradzić z wszechobecną przemocą, rasizmem, brakiem odpowiedzialnych opiekunów i pogardą.
W swej poruszającej historii, która została okrzyknięta jedną z najlepszych powieści rosyjskich XXI wieku, Hamid Ismaiłow gra z tradycją literacką Rosji, czerpiąc motywy z „Notatek z podziemia” Fiodora Dostojewskiego, „Moskwy-Pietuszek” Wieniedikta Jeforiefjewa, „Szczęśliwej Moskwy” Andrieja Płatonowa czy „Lolity” Władimira Nabokova.
„Bambo” to zawrotna podróż w głąb sowieckiej stolicy, tuż przed kolosalnym upadkiem imperium, po którym „wszystko się pomieszało i ludzie stali się inni”. Konsekwencje rozpadu ZSRR odczuwamy do dziś – to wtedy obudziły się demony, które rozpętały konflikty na Kaukazie i wojnę w Ukrainie. Urodzony w Uzbekistanie Ismaiłow, oczami czarnoskórego chłopca, który próbuje w dysfunkcyjnym społeczeństwie nadać swojemu życiu kurs i ocalić miłość, każe nam spojrzeć w twarz przedsowieckiej, sowieckiej i postsowieckiej rosyjskości.
Marcin Czarnik „Trzy dni, trzy noce” – premiera: październik
Epicka w rozmachu opowieść o polskich, chłopskich emigrantach w XIX-wiecznej Ameryce i ich potomkach. O wygnaniu i powrocie. O życiu na wsi i w mieście. O dziedziczeniu traum i poszukiwaniu ziemi obiecanej.
Żyjący współcześnie bohater o biblijnym imieniu Set nie potrafi odnaleźć się w rzeczywistości. Czy wpłynęła na to wczesna śmierć jego brata Abla, którego miał zastąpić rodzicom? Czy może niepewność własnego statusu społecznego? Set czuje się rozdarty między częściowo wypartym chłopskim dziedzictwem a równie niejasnym, mieszczańskim wzorcem postępowań, który mu narzucono. Usiłuje zrozumieć przeszłość – śledzi losy swoich prapradziadków, którzy jeszcze w XIX wieku wyemigrowali za pracą do Stanów Zjednoczonych i Brazylii, a po powrocie do kraju osiedlili się na podkarpackiej wsi, a także swoich dziadków i rodziców, żyjących we wczesnokapitalistycznej nędzy. Zastanawia się, jakie przemiany intelektualne i emocjonalne zaszły od niedawnej epoki wielodzietnych, niemal biblijnych rodów chłopskich, które nie miały żadnych skrupułów, by topić potomstwo, gdy było go za wiele, do czasów kolejnych pokoleń – szczerze ciepiących z powodu śmierci dziecka, a nawet w żałobie popełniających samobójstwa z rozpaczy.
Set próbuje wybudzić się z koszmaru, jakim jest historia jego rodziny, cierpi na niemoc seksualną i wikła się w nieudane związki. Czy ratunkiem okaże się dla niego odkrycie, że od przeznaczenia nie ma ucieczki?
Alan Hollinghurst „Nasze wieczory”, tłum. Katarzyna Makaruk – premiera: październik
Wielki powrót Alana Hollinghursta, zwanego współczesnym Henrym Jamesem. Brytyjski pisarz kreśli tu fantastyczny portret Anglii ostatniego czasu, ale mówi też klasycznym, precyzyjnym językiem o sprawach tak uniwersalnych, jak nieubłagany upływ lat, poszukiwanie sensu, klasowe i życiowe ograniczenia czy wreszcie miłość z całą ambiwalencją uczuć, jaka się na nią składa.
Głównego bohatera, a zarazem narratora tej opowieści, Dave’a Wina, poznajemy, gdy ma trzynaście lat i bawi z wizytą u Marka Holdena – fundatora stypendium, dzięki któremu pochodzący z klasy robotniczej Dave, półkrwi Birmańczyk, może uczyć się w prestiżowej prywatnej szkole. W internacie niepewny siebie, lecz nadrabiający miną Dave zetknie się z zazdrością i przemocą syna swojego dobroczyńcy – Giles’a – skoncentrowanego na sobie rasisty, który w przyszłości zostanie politykiem zaangażowanym w brexit. Dave natomiast, nie ukończywszy studiów w Oksfordzie, zmagając się z homofobią i dyskryminacją, odda się karierze aktorskiej i rozwinie awangardową scenę teatralną Londynu.
Dwie rozbieżne wrażliwości i odmienne kariery bohaterów są dla siebie w tej rozpisanej na kilkadziesiąt lat historii kontrapunktem, który nasuwa pytania o szczęście, dobrze przeżyte życie i miarę sukcesu. Hollinghurst w „Naszych wieczorach” dotyka całej złożoności ludzkich relacji – opisuje więdnące przyjaźnie, radosne erotyczne uniesienia, ale też miłość, która odmienia życie. Jedna z najlepszych powieści zdobywcy Bookera, kolejny dowód na to, że Hollinghurst jest mistrzem psychologicznej prozy.
Sarah Manguso „Kłamcy”, tłum. Ewa Borówka – premiera: listopad
Kiedy Jane, początkująca pisarka, spotyka filmowca Johna Bridgesa, wydaje się, że oboje pragną tego samego: kochać i twórczo się rozwijać. Biorąc ślub, Jane wierzy, że znalazła wszystko, czego szukała, wierzy w to jeszcze kilka lat później, gdy odkrywa trudy i radości macierzyństwa. Ale wkrótce całe je życie zostanie podporządkowane ambicjom i kaprysom Johna – krótko mówiąc: Jane staje się żoną.
Z rzadka udaje jej się pisać, próbuje znaleźć pracę na uniwersytecie, co jest trudne, bo całe dnie zajmuje się synem i łagodzi skutki destrukcyjnych nawyków męża. A jednak trwa w małżeństwie i to pomimo licznych upokorzeń, które ją spotykają. Małżeństwo na dobre chwieje się w posadach, gdy kariera bohaterki rozkwita.
„Kłamcy” to przenikliwe i zabawne studium tego, jak sami opowiadamy sobie własne historie. Powieść przewrotna, bo jej narratorką jest Jane, a czy można ufać opowieści kobiety, która samą siebie okłamuje tak udatnie?
Colin Barrett „Dzikie domy”, tłum. Miłosz Biedrzycki – premiera: listopad
Colin Barrett nie jest w Polsce postacią anonimową – jego znakomity zbiór opowiadań „Młode skóry” (2013, wyd. polskie 2015), został u nas świetnie przyjęty zarówno przez krytyków, jak czytelników.
„Dzikie domy” to pierwsza powieść Barretta – w Wielkiej Brytanii i Stanach spotkała się z aplauzem recenzentów, była nominowana do Nagrody Bookera. Akcja książki rozgrywa się w szarym irlandzkim miasteczku Ballina, położonym w hrabstwie Mayo, podczas Festiwalu Łososia – lokalnej atrakcji. Gdy fajerwerki strzelają i gra muzyka, dwóch niespecjalnie lotnych gangsterów, bracia Ferdia, porywa nastoletniego chłopaka, Dolla, ponieważ jego starszy brat jest im winien kilkanaście tysięcy euro za kokainę. Umieszczają Dolla w piwnicy miejscowego odludka – Deva; opis samotności tego olbrzyma jest wstrząsający i tak naprawdę kluczowy dla zrozumienia utworu.
Barrett portretuje irlandzką prowincję i jej mieszkańców jako grzęznących w bierności, która zabija życie. Pokazuje jednak, że od jednostki, nie od zewnętrznych warunków zależy, czy wyrwie się z marazmu. Światłem tej powieści jest Nicky, dziewczyna Dolla, która choć straciła nim zainteresowanie, decyduje się wyruszyć na jego poszukiwania. Nicky ma energię, spryt i życiową siłę, które każą jej przeczuwać, że wyrośnie z ponurego świata pubów, papierosowego dymu i fatalizmu. Zostawi tych, których kocha, by ocalić siebie. Ale najpierw doprowadzi do szczęśliwego końca tej historii. Bo wszystko w „Dzikich domach” kończy się dobrze, choć przecież nie powinno.
[am]
TweetKategoria: premiery i zapowiedzi