Zmarł Larry McMurtry, autor „Ostatniego seansu filmowego”, „Czułych słówek” i „Na południe od Brazos”
Nie żyje amerykański pisarz i eseista Larry McMurtry, laureat Oscara za scenariusz do filmu „Tajemnica Brokeback Mountain”, uhonorowany nagrodą Pulitzera za westernową powieść „Na południe od Brazos”. Wiadomość potwierdziła przedstawicielka wydawnictwa Liveright, Amanda Lundberg. McMurtry zmarł na niewydolność serca, miał 84 lata.
Larry McMurtry napisał kilkadziesiąt książek, w tym takie powieści, jak „Ostatni seans filmowy” czy „Czułe
słówka”, które doczekały się słynnych adaptacji filmowych. Największą popularność przyniósł mu jednak western „Na południe od Brazos”. „Każdy, kto ma odrobinę rozsądku, odrzuci 'Moby Dicka’ jako przykład wielkiej amerykańskiej powieści i zastąpi go 'Na południe od Brazos’. Nie ma co do tego wątpliwości. Bohaterowie w tej książce są niesamowici. Bohaterki są niesamowite. Przez całe 800 stron” – tak Carolyn See, profesor literatury na Uniwersytecie Kalifornijskim, powiedziała w wywiadzie dla „Los Angeles Times” w 2003 roku.
McMurtry był rzadkim przypadkiem pisarza, który posiadał również ogromny talent scenopisarski, co dowiódł nie tylko pracując przy adaptacjach swojej prozy, ale również innych twórców. Za napisany wspólnie z Dianą Ossaną scenariusz do „Tajemnicy Brokeback Mountain” otrzymał Oscara. O zawodzie scenarzysty pisał tak: „Być może geniusz literacki jest pewnego rodzaju przeszkodą w Hollywood, ale nawet geniusze literaccy nie muszą nosić swego geniuszu przez cały czas. Przynoszenie geniuszu do Hollywood jest jak zakładanie nowego niebieskiego garnituru na plażę – kostium kąpielowy sprawdza się lepiej. W pracy scenarzysty potrzebna jest wyobraźnia, lotny umysł i umiejętność wymyślania rzeczy na miejscu, a także tolerancja, poczucie humoru i gotowość do kompromisu. Cechy te przydatne są także w małżeństwie. Geniusz, jeśli się go posiada, można zostawić w domu. O dziwo, nie zniknie, a zarobione pieniądze niekoniecznie muszą go splamić”.
Larry McMurtry urodził się w rodzinie ranczerów 3 czerwca 1936 roku. Jego rodzinne miasteczko Archer City
zostało uwiecznione później na kartach „Ostatniego seansu filmowego” jako Thalia. Jak wspominał, przez pierwsze pięć lub sześć lat życia w swoim otoczeniu nie miał żadnych książek, ale za to rodzina siadała co wieczór na werandzie i opowiadała historie. W 1942 roku, kiedy jego kuzyn zaciągnął się do wojska, by wziąć udział w II wojnie światowej, zatrzymał się przy ranczu i zostawił pudełko z 19 książkami. Tak McMurtry odkrył świat literatury.
W 1958 ukończył North Texas State University, a w 1960 – Rice University w Houston, gdzie później wykładał literaturę angielską, zanim całkowicie poświęcił się pisarstwu. Kształcił się także na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii, gdzie zawiązała się jego bliska przyjaźń z Kenem Keseyem. Później, gdy w 1964 roku Kesey i jego Merry Pranksters ruszyli na słynną wyprawę po kraju, zatrzymali się też przed domem McMurtry’ego, co Tom Wolfe opisał w „Próbie kwasu w elektrycznej oranżadzie”.
Zadebiutował jako 25-latek powieścią „Horseman, Pass By” (1961). Choć książka nie była bestsellerem, zjednała mu uznanie krytyków i zainteresowanie Hollywood. W 1963 zekranizowano ją pod tytułem „Hud, syn farmera”, z Paulem Newmanem w roli głównej.
Przełomem w karierze okazał się „Ostatni seans filmowy” opisujący życie młodych ludzi w małym miasteczku. Wulgarny język i sceny seksu, w tym kopulacja nastoletnich chłopaków z krowami, sprawiły, że własna matka McMurtry’ego przerwała lekturę po stu stronach i ukryła książkę głęboko w szafie. Niektórzy mieszkańcy Archer City byli wściekli, że autor przedstawił miasto jako ponure i opuszczone. Jednak krytycy byli zafascynowani talentem młodego pisarza, a hollywoodzcy producenci ponownie zadzwonili w celu nabycia praw do książki. Nakręcona adaptacja w reżyserii Petera Bogdanovicha została określona przez dziennikarza „Newsweeka” najlepszym amerykańskim filmem od czasów „Obywatela Kane’a” i otrzymała osiem nominacji do Oscara (w końcu zdobyła dwie statuetki).
Za szczyt swoich możliwości McMurty uważał „Na południe od Brazos”, napisane w 1985 roku. „Praca nad długą powieścią jest bardzo wymagająca. Nie sądzę, by istniało wielu pisarzy, którzy stworzyli swoje najważniejsze dzieło po 60. roku życia” – przyznał. Motyw przewijający się w westernach McMurty’ego to dekonstrukcja mitu Dzikiego Zachodu. Pisarz skupia się na pokazywaniu trudów życia, konfliktów wewnętrznych, biedy. Nie ma tu heroizmu i szlachetnych czynów, jest natomiast desperacja i walka o byt.
W 1988 roku McMurtry powrócił do Archer City, gdzie założył antykwariat „Booked Up”. Wraz z upływem lat dorobił się czterech sklepów, które stały się mekką dla miłośników literatury. W 2012 roku postanowił jednak zlikwidować trzy z nich, pozostawiając tylko jeden. Motywował to nie względami ekonomicznymi, lecz myśleniem o przyszłości. Uważał, że zarządzanie czterema sklepami mogłoby stanowić dla jego spadkobierców za duże brzemię. McMurtry był również zapalonym bibliofilem. Jego prywatna kolekcja książek liczyła ponad 30 tysięcy tomów. „Jestem bardzo przywiązany do książek. Potrzebuję ich. Muszę przebywać w ich sąsiedztwie” – powiedział w jednym z wywiadów.
McMurtry pozostał aktywny zawodowo do końca. Korzystał jednak nie z komputera, lecz maszyny do pisania. W 2011 roku poślubił wdowę po swoim przyjacielu, Kenie Keseyu, Faye. To było jego drugie małżeństwo. Owocem związku z pierwszą żoną, Josephine Ballard (rozwiedli się w 1966), jest piosenkarz i autor tekstów James McMurtry. Drugą ważną kobietą w jego życiu do końca pozostała też Diana Ossana, z którą współpracował literacko od 1991 roku, kiedy pomogła mu wyjść z kryzysu pisarskiego i z depresji po operacji serca.
Pisarz zmarł 25 marca w otoczeniu najbliższych, z żoną Faye i z Dianą Ossaną u boku. James L. Brooks, reżyser „Czułych słówek”, zapamiętał McMurty’ego jako niezwykle skromnego człowieka, dzielącego czas między literaturę a pracę w swoim antykwariacie z rzadkimi książkami, gdzie często osobiście obsługiwał kasę. „Spoczywaj w potędze, Larry McMurtry. Legendo” – tak pisarza pożegnał na Twitterze kolega po piórze, Don Winslow. Z kolei Stephen King napisał: „Uczyłem się od niego, co jest ważne. Dostarczał mi rozrywki, co jest najważniejsze”.
[am]
TweetKategoria: newsy