Zdaniem brytyjskich lekarzy książkowy James Bond był alkoholikiem

14 grudnia 2013

Bond-alkoholik
Brytyjscy lekarze przeanalizowali 14 książek o Jamesie Bondzie napisanych przez Iana Fleminga i doszli do zaskakującego wniosku: przy ilościach alkoholu spożywanych przez słynnego agenta, jego kondycja dalece odbiegałaby od opisu zawartego w książkach. Bond zmagałbym się z alkoholizmem i znajdował w grupie wysokiego ryzyka uszkodzenia wątroby, przedwczesnej śmierci i impotencji.

Dr Patrick Davies i jego koledzy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Nottingham wyliczyli, że agent Jej Królewskiej Mości wypijał 92 jednostki alkoholu tygodniowo, czyli cztery razy więcej, niż wynosi bezpieczna ilość zalecana przez brytyjski rząd. Jedna jednostka to około 8 gramów czystego alkoholu. Kufel piwa albo duży kieliszek wina zawierają trzy jednostki alkoholu.

„Poziom funkcjonowania, jaki przedstawiono w książkach, jest niezgody z fizycznym, psychicznym i seksualnym funkcjonowaniem, jakiego rzeczywiście oczekiwałoby się od kogoś, kto pije tyle alkoholu” ? napisali w raporcie opublikowanym na łamach czasopisma medycznego ?BMJ?.

Lekarze podejrzewają, że Bond dlatego pił martini z wódką wstrząśnięte, nie zmieszane, bo na skutek alkoholizmu drżały mu ręce i po prostu nie był w stanie mieszać swoich drinków. Prawdopodobnie również napoje wyskokowe spowodowały, że bohater w powieści „Casino Royale” stracił panowanie nad kierownicą i rozbił samochód ? zanim wsiadł za kółko wychylił 39 jednostek alkoholu.

Analiza wykazała, że w 12 powieściach (pozostałe dwie książki to zbiory opowiadań) opisano 123,5 doby z życia bohatera, z czego jedynie 36 dni Bond wytrzymał bez alkoholu. Jeśli jednak odejmiemy sytuacje niezależne od niego samego ? pobyt w więzieniu i szpitalu oraz rehabilitację ? otrzymamy zaledwie 13 dni, podczas których świadomie wytrwał w trzeźwości. Przez pozostałe 87,5 doby wypił łącznie 1150 jednostek alkoholu.

Najwięcej, bo 50 jednostek w ciągu dnia, agent 007 wypił w powieści „Pozdrowienia z Rosji”. Lekarze zauważyli, że spożycie alkoholu zaczęło też wzrastać w rok po śmierci żony na kartach „Żyje się tylko dwa razy”. Gdyby więc James Bond dzisiaj żył, skierowaliby go na leczenie, zalecili zredukowanie spożycia alkoholu do bezpiecznego poziomu i broń Boże nie powierzyliby mu bomby atomowej do rozbrojenia albo ratowania świata przed terrorystami, jak to miało miejsce w powieściach Iana Fleminga.

fot. MGM / Columbia Pictures

Tematy: , , , , , , ,

Kategoria: newsy