Wypożyczyli książki z biblioteki ponad 120 lat temu. Dziś ich potomkowie zwracają zguby

19 grudnia 2016


Zdarza się, że ktoś pożycza książkę z biblioteki, a potem o niej zapomina i? ponad sto lat później odkrywa ją któryś z jego potomków, po czym decyduje się oddać. Ostatnio miały miejsce aż dwie takie sytuacje.

Książka „The Microscope and its Revelations” napisana przez Williama B. Carpentera została wypożyczona ze szkolnej biblioteki w Hereford Cathedral School przez ówczesnego ucznia, a później wybitnego przyrodnika i patologa, profesora Arthura Boycotta. Miało to miejsce ponad 120 lat temu ? profesor uczęszczał do szkoły między 1886 a 1894 rokiem. Książkę znalazła na początku tego roku jego wnuczka, Alice Gillett, porządkując papiery i książki po śmierci męża. 77-latka postanowiła zwrócić egzemplarz bibliotece. „Nie mogę sobie wyobrazić, jak szkoła sobie bez niej radziła” ? napisała Gillett w liście dołączonym do książki. Szkolna biblioteka zrezygnowała z opłaty za przetrzymanie, która wyniosłaby 7 446 funtów.

To jednak nie jest jedyny taki przypadek w ostatnim czasie. Jak się okazuje, może nawet 130 lat temu niejaki Rusholme Hutton wypożyczył z Biblioteki Armley w Leeds mitologię grecką „The Siege of Troy and the Wanderings of Ulysses” autorstwa Charlesa Henry?ego Hansona. Niestety, nigdy nie oddał książki, która później trafiła do jego potomków. Młodszy wnuk wypożyczającego, 72-letni Stephen Wood, otrzymał ją po śmierci matki w 1971 roku. Przez długi czas nie oddawał jej, bo była to jedna z nielicznych pamiątek, jakie po sobie pozostawiła. „Leżała na moim biurku od lat. Zawsze jednak byłem osobą, która zwraca rzeczy. Pomyślałem, że muszę zrobić coś z tą cholerną książką i oddać ją tam, gdzie powinna być” ? powiedział. Dziś trudno ustalić, kiedy dokładnie książka została wypożyczona. Najprawdopodobniej miało to miejsce pomiędzy 1883 a 1900 rokiem. Kara za przetrzymanie wyniosłaby więc jakieś 10 tysięcy funtów, ale i tym razem biblioteka zrezygnowała z jej pobrania. „Chcielibyśmy serdecznie podziękować wnukowi pana Huttona za zwrot kawałka historii Biblioteki Armley” ? powiedziała Debra Coupar z rady miasta, sprawująca nadzór nad bibliotekami w Leeds. „Podczas gdy zawsze prosimy ludzi o zwrot książek na czas, by uniknąć płacenia grzywny, ten przypadek jest wyjątkowy, wyjątkowe są okoliczności, nie zdarza się to na co dzień. Oczywistym jest więc, że nie oczekujemy grzywny za tę konkretną książkę”.

Sprawdźcie, może i w waszych zbiorach znajdują się tytuły wypożyczone jeszcze przez przodków.

[aw]

Tematy: , ,

Kategoria: newsy