Wydawnictwo Filtry zrezygnowało z publikacji powieści „Ziemia” rosyjskiego pisarza Michaiła Jelizarowa
Wydawnictwo Filtry ogłosiło, że wstrzymuje publikację zapowiedzianej na lipiec powieści „Ziemia” rosyjskiego pisarza Michaiła Jelizarowa. Decyzję taką podjęto po wypowiedziach autora popierających napaść Rosji na Ukrainę.
Opublikowana w Rosji w 2019 roku powieść „Ziemia” okrzyknięta została najlepszą książką w dorobku Jelizarowa i przyznano mu za nią prestiżową nagrodę Narodowy Bestseller. Głównym bohaterem książki jest Wowa, którego życie od najmłodszych lat naznaczone jest śmiercią. W przedszkolu urządzał pogrzeby owadom i gryzoniom, jako uczeń na koloniach nocą odwiedzał cmentarz, a pierwszy prawdziwy grób wykopał w wojsku, zaś po zakończeniu służby zatrudnił się w firmie przyrodniego brata, produkującej nagrobki i akcesoria pogrzebowe. Tam zaczyna profesjonalną i dynamiczną karierę „fachowca od śmierci”.
„To pełen rozmachu literacki obraz Rosji XXI wieku. Michaił Jelizarow plastycznie opisuje w swojej powieści postsowiecką rzeczywistość i kreśli bezlitosny obraz współczesnego Rosjanina: człowieka szczególnie niebezpiecznego, bo oswojonego ze śmiercią bardziej niż z życiem, który przemoc zawsze jest gotów ubrać w szaty wzniosłych filozoficznych analiz. 'Ziemia’ opowiada także o niezmienności charakteru rosyjskich przywódców, o tym, że niezależnie co uzasadnia wyzysk i ekspansję – religia, doktryna komunistyczna, pieniądz czy wszystko razem wzięte – zawsze tracą na tym zwykli ludzie, którzy rozpaczliwie poszukują czegokolwiek w życiu, na co mieliby realny wpływ” – opisuje powieść Wydawnictwo Filtry.
W 2020 roku, na początku działalności, oficyna zakupiła prawa do wydania polskiego przekładu powieści Jelizarowa. „Uznaliśmy, że podobnie jak 'Wojna made in Russia’ Siergieja Miedwiediewa, to literackie dzieło daje wgląd w stan rosyjskiego umysłu, jest swego rodzaju 'anatomią zła’, z którą warto się zapoznać, zwłaszcza teraz w czasie trwania rosyjskiej agresji” – tłumaczy Wydawnictwo Filtry w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych.
Zlecono tłumaczenie 700-stronicowej powieści „Ziemia”, a jej premiera została zapowiedziana na lipiec 2024 roku. „Sam autor, będący urodzonym w Iwano-Frankiwsku Ukraińcem, na temat pełnoskalowej wojny nigdy się nie wypowiadał, mieszka jednak w Moskwie, ma dwie córki, a my zdajemy sobie sprawę, że skala możliwości protestu w dzisiejszej Rosji jest niewielka. Gdyby dzisiaj ukazała się tam 'Ziemia’, putinowska prokuratura mogłaby przebierać w paragrafach: dyskredytacja armii, oczernianie prezydenta, ekstremizm, a sam Jelizarow najprawdopodobniej zostałby osadzony w kolonii karnej. W przeświadczeniu o niepopieraniu wojny przez autora utrzymywała nas też mieszcząca się w Szwecji jego agencja” – relacjonuje Wydawnictwo Filtry.
Pod koniec czerwca oficyna zdecydowała się jednak wstrzymać publikację, ponieważ Jelizarow w jednej ze swoich wypowiedzi otwarcie poparł inwazję Rosji na Ukrainę. „Sprawa (…) diametralnie się zmieniła kilka dni temu, gdy Michaił Jelizarow dociskany pytaniami przez polskich dziennikarzy, odpowiedział mailowo, że popiera Rosję” – wyjaśniają Filtry.
„W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak wycofać się z publikacji jego powieści, niezależnie od tego, co sądzimy o jej wymowie, wartości literackiej i niezależnie od olbrzymich finansowych strat (powieść ta liczy prawie 700 stron!). Jest nam szczególnie żal gigantycznej pracy tłumacza, Piotra Braszaka, który pracował nad przekładem dwa lata, przesunął liczne naukowe plany, by go ukończyć i zrobił to wspaniale. Nikt w całym naszym zespole nie ma jednak wątpliwości, że w świetle ostatniej wypowiedzi autora decyzja o wstrzymaniu publikacji 'Ziemi’ jest jedyną możliwą i słuszną” – dodano.
Oświadczenie wydawnictwa wywołało burzliwą dyskusję w sieci. Część komentujących pochwaliła oficynę za podjęcie trudnej, ale odważnej decyzji, która wiąże się z dużymi stratami. „Bardzo popieram. To rodzaj solidarności z ofiarami wojny Putina” – skomentowała pisarka Wioletta Grzegorzewska, dodając, że „inni pisarze i pisarki rosyjskojęzyczni poświęcają życie, emigrują i przeciwstawiają się wojnie, pisząc listy otwarte”.
Część komentujących miała jednak mieszane uczucia. Jak zwracano uwagę, naciskanie przez dziennikarzy na autora mieszkającego w Moskwie, by opowiedział się przeciwko władzom Rosji, to wątpliwy etycznie pomysł. Zdaniem niektórych to czytelnicy powinni ocenić literaturę Jelizarowa, a nie żeby ktoś odgórnie podejmował za nich decyzję.
„Powieść przeczytałbym chętnie. Równie chętnie dowiedziałbym się, czego spodziewali się dziennikarze po autorze mieszkającym w Moskwie? Że pilno mu do łagru, żeby zostać męczennikiem? Szkoda, że nie zignorował tych całkowicie nieprzemyślanych pytań. Mam więc żal do wydawnictwa, że przedłożyło politykę nad wielką literaturę. Niedawno dowiedziałem się, że Zachar Prilepin ostatnio zadeklarował swój putinizm. Cóż zatem zrobić z jego świetnym 'Klasztorem’? Czy wydawnictwo ma się odciąć od publikacji, wycofać niesprzedaną część nakładu z hurtowni i oddać na przemiał, wreszcie wystosować apel do bibliotek o usunięcie powieści z księgozbiorów? Karać autora za poglądy polityczne? A pamięta ktoś, jakim reakcjonistą pod tym względem był Dostojewski? Co tu dużo gadać, jestem zbulwersowany. Z naszą demokracją wyraźnie jest coś nie tak” – zauważył historyk i teoretyk literatury Aleksander Madyda z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, przypominając, że niedawno wydano niepublikowaną wcześniej powieść Louisa-Ferdinanda Céline’a, „hitlerowskiego kolaboranta i zajadłego antysemity”, ale „jakoś nikomu nie stanęło to ością w gardle”.
W rozmowie z Wojciechem Szotem z „Gazety Wyborczej” tłumacz książki, Piotr Braszak powiedział, że „Jelizarow jest zawsze na pierwszym miejscu antysystemowcem i anarchopunkiem. Jest też zdecydowanie antyputinowski”. Dodał też, że choć pisarz nie wypowiada się publicznie na ten obecnej sytuacji, to od 2022 roku na jego koncertach można usłyszeć utwory antysowieckich bardów takich jak Bułat Okudżawa czy Władimir Wysocki, co można odczytywać jako gest protestu.
Niektórzy internauci przypominają jednak, że sprawa nie rozbija się jedynie o wypowiedź przekazaną naciskającym autora dziennikarzom. W bazie organizacji Centrum „Myrotworeć”, zbierającej dowody przejawów zbrodni przeciwko Ukrainie, znajduje się profil Jelizarowa i odsyłacze do stron z jego wypowiedziami mającymi dowodzić propagowania rosyjskiego faszyzmu i szowinizmu, atakowania suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy. Sam pisarz określany jest jako Ukrainofob.
„Ukraina otrzymała państwowość w 1991 roku jako duży postęp geopolityczny, całkowicie niezasłużony i całym swoim istnieniem Ukraina udowodniła, że nie ma do tego prawa – przynajmniej w swoich dotychczasowych granicach. Trudno prognozować przyszłość terytorialną Ukrainy. Sama Ukraina nie ma na to wpływu. (…) Żyje dokładnie do momentu, w którym jej właściciele będą jej potrzebować” – mówił w jednym z wywiadów z 2014 roku, twierdząc, że Ukraina powinna stanowić część tzw. Noworosji. Natomiast 4 maja tego samego roku nawoływał na swoim blogu do rosyjskiej interwencji w Donbasie. „Ilu jeszcze Rosjan musi zginąć w Słowiańsku, w Kramatorsku, (…) aby rosyjskie władze zdecydowały, że czas działać?” – pytał.
Ewa Wieleżyńska, współwłaścicielka Wydawnictwa Filtry, przyznała w jednym z komentarzy na Instagramie, że przed kupieniem praw do książki robiono research, z którego wynikało, że „poglądy Jelizarowa na przestrzeli lat wobec wielu spraw ewoluowały”. „Dla nas było istotne to, że w swoich utworach Jelizarow jest krytyczny wobec Rosji oraz to, że 'Ziemia’ jest wielką powieścią. Kupowaliśmy prawa do niej w 2020 roku, więc kontekst polityczny też mimo wszystko był inny” – stwierdziła.
W ocenie szefowej Filtrów poglądy Jelizarowa są bardzo niejednoznaczne i trudno zawrzeć wszystko w zwięzłym oświadczeniu. „Podobnie jak Chodorkowski i Nawalny uległ czarowi krymnaszyzmu i poparł ruchy orbitujące wokół 'Noworsji’. Był też bardzo antyporoszenowski, bo po pierwsze jest duchem silnie anarchistycznym i szczerze nienawidzi oligarchii, a po drugie jest rosyjskojęzycznym Ukraińcem, któremu ciężko było zaakceptować proces przechodzenia na ukraiński we wszystkich sferach życia. Do czasu swojej wypowiedzi sprzed kilku dni nigdy jednak nie poparł pełnoskalowej wojny. I był zdecydowanie antyputinowski” – podsumowała.
[am]
TweetKategoria: newsy