Wdowa po Hunterze S. Thompsonie chce sprzedawać marihuanę firmowaną nazwiskiem pisarza i wyhodowaną z jego prywatnych zapasów
Fani Huntera S. Thompsona będą mogli niebawem palić marihuanę wyhodowaną z prywatnych zapasów pisarza i dziennikarza gonzo. Stanie się to możliwe dzięki staraniom wdowy po Hunterze, Anity Thompson.
„Znalazłam legalną metodę, aby wyodrębnić DNA z osobistych zbiorów marihuany i haszyszu należących do Huntera, które zachowałam przez 12-15 lat” ? napisała na swoim profilu na Facebooku. „Jestem właśnie w trakcie udostępniania tych szczepów dla osób, które chciałyby korzystać z autentycznych szczepionek gonzo w stanach, gdzie to jest legalne”.
Anita Thompson przyznała, że od 2012 roku, kiedy to zalegalizowano marihuanę w Kolorado, mniej więcej raz w miesiącu zgłaszali się do niej plantatorzy konopi pragnący podjąć współpracę. „W ciągu ostatnich trzech lat miałam chyba z dziesięć spotkań, które zawsze kończyły się tym, że mówiłam ?nie?, ponieważ za każdym razem była to ta sama historia: ktoś chciał wykorzystać nazwisko Huntera dla swojego szczepu” ? tłumaczy w rozmowie z „Aspen Times”. Teraz, jak twierdzi, wreszcie może to zrobić, jak należy.
Wdowa po Hunterze S. Thompsonie mówi, że uratowała sześć różnych szczepów konopi, które autor „Lęku i odrazy w Las Vegas” sam lubił palić. Obecnie współpracuje z firmą, która zgodziła się uprawiać te szczepy (lub hybrydy z nich) i sprzedawać wszędzie tam, gdzie to jest legalne. „Nie mogę się doczekać tego, że zostanę baronem narkotykowym” ? żartuje.
Anita (na zdj.) przyznaje, że był jeszcze jeden powód, dla którego nie chciała wchodzić w biznes marihuany. Po śmierci Huntera starała się bowiem w pierwszej kolejności skupić na zachowaniu i wspieraniu literackiej spuścizny pisarza. Miała obawy, że jego rozrywkowy styl życia mógł przesłonić jego wkład w literaturę. „Przez dziesięć lat zawsze pilnowaliśmy, aby kierować rozmowy z powrotem na dorobek Huntera. Ponieważ nie było wcale pewności, czy jego twórczość zostanie doceniona w tym pokoleniu” ? tłumaczy. „Teraz czuję, że mogę mówić bardziej otwarcie o jego stylu życia. (…) Wcześniej było to zbyt ryzykowne”.
Zmarły w 2005 roku Hunter S. Thompson był gorliwym zwolennikiem legalizacji marihuany. „Zawsze uwielbiałem marihuanę. Była ona dla mnie źródłem radości i dobrego samopoczucia przez wiele lat. I nadal uważam ją za jeden z podstawowych produktów naszego życia, obok piwa, lodów i grejpfrutów ? a miliony Amerykanów się ze mną zgadzają” ? powiedział kiedyś.
Zyski ze sprzedaży gonzo marihuany wspomogą remont jego dawnej posiadłości i pozwolą Anicie w realizacji planów, aby ustanowić to miejsce prywatnym muzeum i ustroniem dla pisarzy. W Owl Farm ma zostać zachowana słynna kuchnia, którą odwiedziło wiele sław, i centrum dowodzenia, gdzie Hunter Thompson pisał, które pokryte jest odręcznymi notatkami, zdjęciami, pamiątkami i innymi przedmiotami. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom dom Thompsona nie będzie dostępny dla wszystkich. Będą mogli go odwiedzać jedynie ci, którzy zdobędą upoważnienie, ponieważ Anita nie chce, żeby posiadłość była jak zoo. Osobna przestrzeń muzealna o charakterze publicznym zostanie otwarta w innym miejscu, w Woody Creek lub w Aspen.
Na początku tego roku wdowa po Hunterze zakupiła Owl Farm od zarządu powierniczego, w którego rękach nieruchomość znajdowała się od czasu samobójczej śmierci pisarza. Anita twierdzi, że miała już dość bycia „żoną powierników”. Z finansową pomocą przyjaciół zyskała pełną własność i kontrolę nad obiektem. Jednocześnie zrezygnowała z praw do sprzedaży książek męża, ale otrzymała pełne prawa własności do loga „Gonzo” i wizerunku Thompsona.
[am]
TweetKategoria: newsy