W wieku 84 lat zmarł na raka Umberto Eco
W piątek 19 lutego o 21:30 czasu lokalnego w swoim domu w Mediolanie zmarł Umberto Eco, jeden z najpopularniejszych włoskich pisarzy, ceniony semiotyk, krytyk kulturalny, filozof i eseista. Miał 84 lata.
Jak donoszą włoskie media, Eco od dłuższego czasu chorował na raka. „Był jednym z największych pisarzy i uczonych naszych czasów. Jednak jeszcze bardziej niż jego ponadczasowe dzieła, będziemy pamiętać go za jego wylewność, żywotność, wielką lojalność i wspaniałe towarzystwo” – powiedział Bruce Nichols z wydawnictwa Houghton Mifflin Harcourt.
„Jestem filozofem; powieści piszę tylko w weekendy” – mówił o sobie Umberto Eco. „Jako filozof jestem zainteresowany prawdą. Z racji jednak tego, że bardzo trudno zdecydować, co jest prawdziwe, a co nie, odkryłem, że łatwiej jest dotrzeć do prawdy poprzez analizę fałszerstw”.
Nazwisko Eco prawdopodobnie pochodziło od łacińskiego wyrażenia: „ex caelis oblatus” (dar niebios). Wszystko dlatego, że jego dziadek był znajdą, a urzędnicy musieli wymyślić mu jakieś nazwisko. Ów dziadek wywarł później niemały wpływ na małego Umberta. „Był niezwykle ciekawy świata i czytał mnóstwo książek. Cudowną rzeczą było to, że kiedy przeszedł na emeryturę, zaczął oprawiać książki. Miał więc wiele nieoprawionych tomów leżących tu i tam po całym mieszkaniu – starych, pięknie ilustrowanych wydań popularnych powieści z XIX wieku. Były to pierwsze książki, jakie kiedykolwiek widziałem. Gdy zmarł w 1938 roku, wielu właścicieli nieoprawionych książek nie poprosiło o ich zwrot, a rodzina umieściła je wszystkie w dużym pudle. Zupełnie przez przypadek owo pudło wylądowało w piwnicy moich rodziców. Od czasu do czasu wysyłano mnie do piwnicy, abym przyniósł trochę węgla lub butelkę wina, a pewnego dnia otworzyłem to pudło i znalazłem skarb w postaci książek” – wspominał w wywiadzie dla „Paris Review”. Niestety, później stracił wszystkie dziadkowe książki i czasopisma, ale z biegiem lat stopniowo je odzyskał, skupując egzemplarze w starych księgarniach i na pchlich targach. To był początek pasji, która trwała przez całe życie. W swoich dwóch domach zebrał imponującą kolekcję około 50 tysięcy woluminów.
Na całym świecie Eco stał się znany za sprawą opublikowanej w 1980 roku powieści „Imię róży”. Historia zagadkowych morderstw, jakie popełniano na zakonnikach w XIV-wiecznym klasztorze, sprzedała się w ponad 10 milionach egzemplarzy i została przetłumaczona na około 30 języków. Pytany o tak duży sukces, odpowiadał, że nie ma pojęcia, czego oczekują czytelnicy. „Myślę, że autor powinien pisać to, czego czytelnik się nie spodziewa. Zadaniem nie jest pytać, czego chcą, ale zmieniać ich… tworzyć dla każdej swojej historii taki rodzaj czytelnika, jakiego potrzebujemy” – wyjaśniał.
Umberta Eco ceniono nie tylko za twórczość literacką i akademicką, ale również za bogatą osobowość. Władał pięcioma językami (włoskim, francuskim, hiszpańskim, niemieckim i angielskim), ale prowadził też odczyty po łacinie i w klasycznej grece. Potrafił rozprawiać bez końca z cenionymi akademikami z całego świata, ale też żartować i pić do późnej nocy tanie wino ze swoimi studentami w bolońskich tawernach. Grał na trąbce, znał na pamięć całego „Cyrano de Bergeraca” i – co rzadko się trafia wśród uczonych – cenił zarówno kulturę wysoką jak i popularną. „Nie jestem fundamentalistą, twierdzącym, że nie ma różnicy pomiędzy Homerem a Waltem Disneyem, ale Mickey Mouse może być doskonały w tym sensie, w jakim jest japońskie haiku” – mówił w jednym z wywiadów.
Ostatnią powieścią Eco jest „Temat na pierwszą stronę” z 2015 roku.
[am]
TweetKategoria: newsy