W starych księgach odkryto wklejki z fragmentami XIII-wiecznej „Historii Merlina”. Co wnoszą nowego do legend arturiańskich?

31 stycznia 2019


W wydanych na przełomie XV i XVI wieku księgach przechowywanych w archiwum Biblioteki Centralnej w Bristolu (Wielka Brytania) odkryto siedem fragmentów starszych rękopisów, które opisują historię czarodzieja Merlina. Na uwagę zasługuje fakt, że manuskrypty zawierają pewne różnice w stosunku do tradycyjnych podań związanych z legendarnym królem Arturem i rycerzami Okrągłego Stołu.

Odkrycia dokonano przypadkowo. Michael Richardson, pracownik zbiorów specjalnych biblioteki Uniwersytetu w Bristolu, przeglądał stare zbiory w poszukiwaniu materiałów na zajęcia z historii książki dla studentów mediewistyki. Jego uwagę zwróciły wklejki znajdujące się w czterotomowym wydaniu prac francuskiego uczonego i reformatora Jeana Gersona. Były to fragmenty pergaminu, na których znajdowały się imiona postaci z legend arturiańskich. Richardson skontaktował się z Dr Leah Tether, specjalistką w tej tematyce pracującą na jego uczelni, ta zaś rozpoznała, że ma do czynienia ze znaczącym znaleziskiem, zebrała grupę ekspertów i rozpoczęto analizę rękopisów.

Okazało się, że fragmenty pochodzą prawdopodobnie ze starofrancuskich pism prozą sięgających XIII wieku, który nazywa się Cyklem Wulgaty lub Cyklem Lancelot-Graal. Uważa się, że to tym dziełem inspirował się sir Thomas Malory, pisząc „Śmierć Artura”, czyli najbardziej znaną wersję legendy o Królu Arturze. Rękopisy stanowią część „Estoire de Merlin”, czyli „Historii Merlina”, która opowiada o czarowniku.

Księgi, w których odnaleziono fragmenty, zostały wydrukowane w Strasburgu (teren obecnej Francji) w latach 1494-1502. W którymś momencie woluminy przywieziono do ??Anglii, prawdopodobnie nieoprawione, ponieważ styl oprawy sugeruje, że po raz pierwszy dokonano tego na Wyspach Brytyjskich na początku XVI wieku. Karty z „Historią Merlina” mogły znajdować się wśród „materiałów odpadowych” w zakładzie introligatorskim. Ponieważ pergamin był drogi, często ponownie wykorzystywano zapisane stronice do oprawiania książek. Uszkodzenia sugerują, że karty mogły zostać użyte jako wyklejki, czyli arkusze, które przykleja się do okładek z przodu i z tyłu. Wydaje się, że później księgi oprawiono ponownie, a wyklejki „awansowały” do roli wklejek, czyli „zapasowych” stron umieszczanych na początku i na końcu książek.

Jeśli podejrzenia badaczy byłyby słuszne, to oznaczałoby, że w czterotomowym wydaniu dzieła Jeana Gersona powinno być osiem fragmentów rękopisu, a nie siedem. Przypuszcza się, że jedna z kart mogła się zniszczyć u introligatora w trakcie odklejania jej od okładki (dowodzą tego uszkodzenia widoczne na zachowanych pergaminach), dlatego też nie znalazła się w księdze jako wklejka.

Od lewej: Leah Tether, Laura Chuhan Campbell, Michael Richardson i Benjamin Pohl z francuskimi księgami, w których znajdowały się fragmenty „Historii Merlina”.

Jednym z najbardziej ekscytujących elementów tego odkrycia jest fakt, że wspomniane fragmenty zawierają subtelne, ale znaczące różnice w stosunku do tradycyjnych legend arturiańskich. Rękopisy opowiadają między innymi o bitwie pod Tr?bes, w której Merlin swoją płomienną przemową o wyrzeczeniu się tchórzostwa zagrzał rycerzy do dalszej walki, a sam poprowadził szarżę pod smoczym sztandarem ziejącym magicznym ogniem, dzięki czemu król Artur odniósł triumf.

Jak zauważyli badacze, w odkrytych fragmentach zdarzają się dłuższe, bardziej szczegółowe opisy działań niektórych postaci podczas bitwy. Poza tym inni bohaterowie są odpowiedzialni za poprowadzenie do walki czterech oddziałów królewskich. Czasami zmiany dotyczą jedynie szczegółów. W znanych wersjach legendy król Claudas, z którym walczono pod Tr?bes, został raniony w udo. Tymczasem w odkrytych rękopisach nie podano, o którą konkretnie część ciała chodzi. Wprawdzie wydaje się to drobnostką, może jednak prowadzić do odmiennych interpretacji tekstu, ponieważ rany uda często były metaforą impotencji lub kastracji.

„Istnieje również wiele innych różnic, ale z powodu uszkodzeń fragmentów, będzie to wymagało czasu, aby poprawnie odczytać ich zawartość, być może nawet trzeba będzie użyć technologii podczerwieni” ? mówi Dr Leah Tether. Badacze chcą wykonać pełną transkrypcję fragmentów, które we współczesnej książce zajęłyby jakieś 20 stron, a także uzupełnić tekst o opisy zawierające kontekst, aby umożliwić uczonym na całym świecie włączenie się w analizę.

[am]
fot. i źródło: University of Bristol

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: newsy