W obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie skóra ludzka służyła m.in. do oprawy książek. Do Muzeum Auschwitz trafił album, który mógł zostać tam wykonany

4 lutego 2020


Zbiory Muzeum Auschwitz poszerzyły się o wyjątkowy obiekt historyczny. Jest to album z fotografiami oprawiony w okładkę zrobioną ze skóry ludzkiej. Muzealni eksperci po przeprowadzeniu badania stwierdzili, że mogła ona zostać wykonana w niemieckim obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie, gdzie z takich praktyk słynęła esesmanka Ilse Koch.

Według relacji więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie skóra ludzka była tam traktowana jako materiał do produkcji przedmiotów użytkowych, w tym także opraw książek. W swojej relacji były więzień Buchenwaldu Karol Konieczny opowiadał: „Całość oprawiłem w okładki otrzymane od kolegów z obozowej introligatorni. Oczywiście, jak łatwo się domyślić, okładki wykonane były z ludzkich skór, które pochodziły z esesmańskich 'zasobów’. Chodziło o zabezpieczenie dokumentów hitlerowskiego bestialstwa i ludobójstwa”.

Odpowiedzialną za wykorzystywanie skóry jako materiału introligatorskiego była esesmanka Ilse Koch, żona komendanta obozu i główna nadzorczyni obozu kobiecego. Więźniowie nazywali ją „Suką z Buchenwaldu” lub „Wiedźmą z Buchenwaldu”. Z zeznań złożonych przez byłych więźniów po wojnie wynika, iż Ilse osobiście wybierała osoby z „ciekawymi” tatuażami, po czym nakazywała wyrabianie z ich skóry opraw książek, ale też rękawiczek, torebek, portfeli i abażurów (z tego względu zyskała także przydomek „Ilsa-Abażur”).

Dwa albumy ze zbiorów Muzeum Auschwitz. Obie okładki wykonane są w bardzo podobnej technologii (fot. Marek Lach, www.auschwitz.org).

Album z fotografiami, który trafił do zbiorów Muzeum Auschwitz, znalazł na giełdzie staroci kolekcjoner Paweł Krzaczkowski. Jak powiedział w wywiadzie udzielonym „Gazecie Krakowskiej”, zarówno on, jak i sprzedawca nie mieli świadomości, jaką wartość historyczną posiada przedmiot. Dopiero gdy po jakimś czasie nowy właściciel przyjrzał się w domu pod lupą oprawie, zauważył ludzkie włosy i fragmenty tatuaży. Zaczął przeglądać internet w poszukiwaniu informacji na temat pochodzenia albumu i trafił na artykuły o tym, co działo się w Buchenwaldzie. Introligatorski dowód zbrodni postanowił przekazać muzeum. Pomogła w tym Fundacja Zbiorów Rodziny Sosenków.

W zbiorach Muzeum Auschwitz znajduje się już bardzo podobny ? ze względu na technikę wykonania ? obiekt. Dzięki temu przeprowadzono badania porównawcze z wykorzystaniem spektrofotometru, którym dysponują Pracownie Konserwatorskie Muzeum. „Analiza porównawcza wykazała zawartość ludzkiej skóry oraz bardzo zbliżone ilości Poliamidu 6 i Poliamidu 6,6. Zawartość polimerów wykorzystywanych do produkcji włókien syntetycznych jest o tyle istotna, że zostały one wynalezione dopiero w 1935 roku. Informacja ta pozwala nam określić czas powstania okładki. Poliamidy w okresie II wojny światowej były nowością techniczną i dostęp do nich był ograniczony. Na terenie Rzeszy sztuczne włókna wykorzystywano do produkcji spadochronów” ? powiedziała Elżbieta Cajzer, kierownik Zbiorów Muzeum Auschwitz. „Badania wskazują na to, że z bardzo dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że obie obwoluty z uwagi na technologię i skład pochodziły z tej samej pracowni introligatorskiej” ? dodała, przyznając, że źródłem pochodzenia najwyraźniej był właśnie obóz w Buchenwaldzie.

Fotografie znajdujące się w albumie (fot. Marek Lach, www.auschwitz.org).

Album z fotografiami (głównie widoki i panoramy) oraz kartkami pocztowymi został umieszczony w obwolucie wtórnie. Świadczą o tym zagięcia na tekturze oraz docięcia w celu dopasowania widoczne na papierowej okładce. Z informacji uzyskanych przez pracowników muzeum wynika, że album oraz okładka należały do rodziny z Bawarii, która w okresie II wojny prowadziła pensjonat w miejscowości uzdrowiskowej. Przypuszczalnie okładka trafiła w ręce posiadaczy jako prezent od członka załogi obozu w Buchenwaldzie.

[am]
źródło: www.auschwitz.org, Gazeta Krakowska

Tematy: , , , ,

Kategoria: newsy