Trudny czas dla mieszkańców Afganistanu. Wrócili talibowie, znikają książki

17 sierpnia 2021

W niedzielę 15 sierpnia do stolicy Afganistanu, Kabulu, wkroczyli talibowie, opanowując pałac prezydencki. Mieszkańcy kraju zdają sobie sprawę, co może oznaczać powrót fundamentalistów do władzy – już teraz podejmują inicjatywę, by uniknąć ewentualnych represji, i ukrywają bądź niszczą posiadane dobra kultury, w tym książki.

„The Economist” opisuje przypadek Abdula, emerytowanego nauczyciela z Kandaharu, jednego z największych miast w Afganistanie, gdzie stacjonowała amerykańska baza wojskowa. Mężczyzna należy do klubu książki, dzięki czemu może wymieniać się lekturami z innymi mieszkańcami (w mieście nie ma bibliotek). Teraz wie, że nawet tak prosta przyjemność jak czytanie po latach znów stanowi duże zagrożenie.

W swoich zbiorach Abdul posiada m.in. tomy wierszy najsłynniejszego miejscowego poety, Abdula Bariego Jahaniego, który obecnie mieszka w Ameryce. Ostatnim razem, gdy talibowie sprawowali rządy, jego książki były zakazane. Mężczyzna uznał, że najbezpieczniej będzie ukryć posiadaną biblioteczkę, ponieważ nie chciał ryzykować życiem, jeśliby talibowie przejęli Kandahar (co miało miejsce w nocy z czwartku na piątek, z 12 na 13 sierpnia).

Abdul nie patrzy na oficjalną politykę talibów, którzy w pierwszych komunikatach zapowiadają „amnestię dla wszystkich”, a nawet możliwość kształcenia kobiet na uniwersytetach. Emerytowany nauczyciel wie, że gdyby doszło do przeszukania, jego los zależałby od kaprysu każdego islamisty, który może napaść na dom. Autor jednej z posiadanych przez niego książek o fundamentalizmie został zamordowany w Kabulu kilka tygodni temu.

Środki ostrożności podejmowane przez Abdula są również nieobce wielu innym Afgańczykom. Cytowana przez „The Guardian” mieszkanka Kabulu informuje, że w niedzielę pierwszą rzeczą, którą zrobiła wraz z siostrami po powrocie do domu z miasta, to ukrycie wszelkich posiadanych dyplomów i certyfikatów świadczących o zdobytym wykształceniu. Dochodzi jednak do wniosku, że najlepiej będzie je spalić, ponieważ dowód ukończenia Amerykańskiego Uniwersytetu Afganistanu stanowi duże ryzyko. Znakiem czasu może być również fakt, że w Kabulu i Kandaharze bardzo rośnie sprzedaż burek.

Przyszłość afgańskich uczniów jest niepewna. Od stycznia do czerwca 2021 roku podczas walk w kraju zginęło 468 dzieci, co powoduje, że rodzice dla bezpieczeństwa rezygnują z wysyłania swoich pociech do szkół. Promyk nadziej dla młodych Afgańczyków odciętych od edukacji stanowią wolontariusze ze stowarzyszenia Pen Path, które założyli 10 lat temu bracia Matiullah i Attaullah Wesa.

Kilkaset osób podróżuje na motorach po obszarach spustoszonych walkami, rozdając dzieciom książki, artykuły papiernicze i plecaki. Te swoiste mobilne biblioteki, w których przewożono publikacje z zakresu historii, geografii, ale też beletrystykę dla najmłodszych, wciąż są dostępne. Jeszcze kilka dni temu przedstawiciele organizacji mówili, że radzą sobie z talibami. Gdy pojawiają się przeszkody, szukają wsparcia u przywódców plemiennych i religijnych i do tej pory mogli kontynuować swoją pracę.

Z uwagi jednak na to, że poruszają się na motorach, czasami są brani za samych talibów. Żeby nie zginąć w potyczkach, wywieszają na swoich jednośladach flagę narodową. Ich sukces bierze się stąd, że starają się nie mieszać w politykę, lecz szerzyć edukację. „Będziemy tu mieszkać i wprowadzać zmiany, ponieważ prowadzimy kampanię na rzecz książek, a nie broni” – mówi jeden z braci, Matiullah Wesa, w rozmowie z „South China Morning Post”. Oby wytrwali jak najdłużej.

[am]

Tematy: , , , ,

Kategoria: newsy