Salman Rushdie krytykuje polityczną poprawność: dziś nie broniliby „Szatańskich wersetów”
Salman Rushdie uważa, że dziś środowisko literackie nie broniłoby jego kontrowersyjnego dzieła tak, jak ćwierć wieku temu. Zdaniem autora odpowiedzialna za taki stan rzeczy jest panująca obecnie polityczna poprawność.
W roku 1989 po wydaniu „Szatańskich wersetów” przywódca Iranu, ajatollah Chomeini objął pisarza fatwą za bluźnierstwo. Środowisko pisarskie stanęło po stronie Rushdiego i jego książki. Autor twierdzi, że dziś by się to nie powtórzyło. „Wydaje się, że wyciągnąłem błędne wnioski [z reakcji na 'Szatańskie wersety’]” – powiedział Rushdie francuskiemu magazynowi „L’Express”. „Zamiast zdawać sobie sprawę, że musimy przeciwstawiać się atakom na wolność wypowiedzi, myśleliśmy, że musimy udobruchać ich kompromisem i wyrzeczeniem”.
Do takich pesymistycznych wniosków Rushdie doszedł po protestach przeciw przyznaniu tygodnikowi satyrycznemu „Charlie Hebdo” nagrody PEN Clubu za „przekraczanie granic w poszerzaniu wolności słowa”. Było to zaledwie trzy miesiące po zamachu na siedzibę redakcji pisma. Około 200 pisarzy było przeciwnych nagrodzie m.in. ze względu na pojawiające się w tygodniku „antyislamskie materiały”.
Swoje poglądy Rushdie wyraził w liście do jednego z głównych oponentów nagrody, Teju Cole’a. Ten z kolei w odpowiedzi zapewnił, że w przypadku „Szatańskich wersetów” stanąłby po stronie autora, ponieważ czym innym jest oskarżenie o bluźnierstwo, a czym innym o rasizm, jak zdaniem niektórych było w przypadku „Charlie Hebdo”. Rushdie nie zgadza się z tą argumentacją, twierdząc, że 12 redaktorów tygodnika zostało zamordowanych właśnie dlatego, że ich rysunki i teksty uznane zostały za bluźniercze. „To jest dokładnie to samo” – powiedział w rozmowie z „L’Express”. „Mam wrażenie, że jeśli ataki na 'Szatańskie wersety’ miałyby miejsce dzisiaj, ci ludzie nie broniliby mnie i wykorzystali przeciwko mnie te same argumenty, oskarżając o obrażanie mniejszości etnicznej i kulturowej”.
Na koniec Salman Rushdie dodał: „Żyjemy w najciemniejszym okresie, jaki znam”, nawołując, żeby skończyć z posądzaniem o islamofobię. Słowa pisarza padły kilka dni po deklaracji redaktora naczelnego „Charlie Hebdo”, Laurenta „Rissa” Sourisseau, który oświadczył, że w tygodniku nie będzie już więcej karykatur Mahometa. „Rysowaliśmy Mahometa, by bronić zasady, że każdy może rysować to, co chce… Wykonaliśmy swoją robotę” – powiedział Sourisseau.
[aw]
źródło: Telegraph, L’Express
Kategoria: newsy