Robert Burns cierpiał na depresję maniakalną?
Robert Burns, jeden z najwybitniejszych szkockich poetów i prekursor romantyzmu, opisywał przed laty swoje wahania nastrojów i melancholie jako „niebieski diabolizm”. Zdaniem współczesnych ekspertów autor mógł cierpieć na chorobę afektywną dwubiegunową.
W miniony czwartek na Uniwersytecie w Glasgow zorganizowano sympozjum, podczas którego eksperci w dziedzinie medycyny i badacze twórczości Burnsa zajęli się zdrowiem psychicznym szkockiego barda.
Pierwsze sugestie na temat tego, że Burns cierpiał na depresję maniakalną, pojawiły się już w 2009 roku, kiedy to wykonano analizę emocjonalnego tonu treści jego dzieł i korespondencji. Wprawdzie National Trust for Scotland, które zleciło badanie, uważało, że nie ma wystarczających dowodów na poparcie diagnozy postawionej przez eksperta, w ostatnim czasie coraz częściej da się słyszeć głosy badaczy potwierdzające te ustalenia.
Jak przyznał podczas sympozjum Dr Daniel Smith z uniwersyteckiego Instytutu Zdrowia i Dobrego Samopoczucia, Burns miał bardzo skomplikowane i burzliwe życie osobiste. Z jednej strony miewał stany euforyczne, podczas których dopadało go twórcze natchnienie, z drugiej jednak cierpiał na napady melancholii, płakał w miejscach publicznych, wpadał w długie ciągi alkoholowe i był niestabilny w relacjach z drugimi, czego dowodem mogą być liczne romanse. Chociaż 218 lat po jego śmierci trudno postawić jednoznaczną diagnozę, życie i twórczość poety wskazują, że mógł cierpieć na chorobę afektywną dwubiegunową.
Potwierdzać mogą to również badania przeprowadzone jakiś czas temu w Szwecji, z których wynika, że istnieje silny związek pomiędzy tego typu zaburzeniami a ludzką kreatywnością. Dr Daniel Smith przyznaje, że cyklofrenia może wpływać negatywnie na czyjeś życie, ale równie dobrze może też prowadzić do większej produktywności. „Wśród poetów choroba dwubiegunowa nie jest rzadkim zjawiskiem. Zaburzenie jest bardziej powszechne wśród poetów, niż w ogólnej populacji” ? powiedział podczas seminarium Dr Smith.
Związek między kreatywnością a chorobą psychiczną został zauważony już przez Arystotelesa, który powiedział, że „nie byłoby żadnego wielkiego geniuszu bez domieszki szaleństwa”, dlatego zdaniem ekspertów Robert Burns może być przykładem do naśladowania dla osób chorujących współcześnie na tę przypadłość, aby uświadomiły sobie, w jaki sposób mogą wykorzystać twórczo swoje dolegliwości.
fot. Stevie Spiers/Georgraph
źródło: Independent, Scotsman
Kategoria: newsy