Przed śmiercią Hilary Mantel pracowała nad powieściową satyrą na twórczość Jane Austen

24 kwietnia 2023

Zmarła we wrześniu ubiegłego roku Hilary Mantel, autorka nagrodzonej dwoma Bookerami trylogii o Thomasie Cromwellu, pracowała nad powieścią, która była satyrą na twórczość Jane Austen. Historia miała być przedstawiona z perspektywy Mary Bennet z „Dumy i uprzedzenia”, ale planowała umieścić w fabule również postacie z pozostałych książek Austen, często w mniej spodziewanych rolach.

Wiadomość, o tym, że autorka „W komnatach Wolf Hall” pracowała nad nową powieścią, ujawnił jej agent literacki Bill Hamilton podczas czwartkowego nabożeństwa żałobnego w katedrze Southwark. „Świetnie się bawiła, rozbierając na czynniki pierwsze ikonę literatury” – powiedział. Następnie uczestnicy uroczystości mogli usłyszeć dwa akapity z nieukończonej książki, które przedrukował potem „The Guardian”.

Mantel zazwyczaj zaskakiwała swoich czytelników, ponieważ każda jej nowa książka różniła się od poprzedniej. Jak się okazuje, po napisaniu ostatniego tomu trylogii o Thomasie Cromwellu również szykowała niespodziankę. Miała to być cięta satyra na książki Jane Austen. Powieść nosiła tytuł „Provocation” (z ang. „Prowokacja”) i pomyślana była jako przeróbka „Dumy i uprzedzenia”, opowiedziana z perspektywy pomijanej siostry głównej bohaterki, Mary Bennet.

Autorka pracowała nad nową powieścią przez około sześć miesięcy, co w opinii jej agenta literackiego oznacza, że myślała o niej od jakichś pięciu lat. Książka nie na darmo miała nosić tytuł „Prowokacja”. Mantel już pod koniec lat 90. pisała, że twórczość Austen „została zawłaszczona dla społecznego konserwatyzmu” i pozwalała niektórym oddawać się „sentymentalizmowi za bardziej uporządkowanym światem, światem manier, wdzięku”. Po latach postanowiła dołożyć cegiełkę do zmiany tego nastawienia.

Mary Bennet była w ostatnich latach główną bohaterką co najmniej sześciu powieściowych spin-offów „Dumy i uprzedzenia”, ale żadna z tych książek nie usatysfakcjonowała Mantel i uważała, że sama mogłaby opisać jej losy lepiej. Chciała też obalić przyjętą w dokonaniach Austen filozofię, zgodnie z którą to „mężczyźni ustalają normy, do których kobiety muszą się wznieść”.

Dlatego na przykład pan Darcy miał nie być tak znakomitą partią, jak przedstawiono go 200 lat temu. Po poznaniu go lepiej siostra Elizabeth, Mary, zaczyna powątpiewać w jego intelekt.

„Kamienne oblicze, poważny sposób bycia, brwi zmarszczone w zaabsorbowaniu; sugeruje nam to opanowanie trudności życiowych, zrodzone z nawyku do głębokiej refleksji i pełnego wigoru analizowania każdego faktu i okoliczności. Ale co, jeśli zmarszczone brwi oznaczają tylko zły humor? A poważna, zatroskana mina oznacza nic innego jak nieudolność w obliczu jakichkolwiek okoliczności? Co jeśli długie milczenie, tak onieśmielające dla mojej płci, jest jedynie konsekwencją tego, że nie ma się nic do powiedzenia? Co jeśli ta dominująca powaga wynika ze zwykłego niezrozumienia żartu?” – pyta retorycznie Mary w udostępnionym fragmencie.

Po chwili bohaterka dodaje: „Darcy był bardziej nieszkodliwą duszą, niż sobie wyobrażaliśmy, i przepełnioną dobrymi intencjami; jego milczenie w towarzystwie wynikało nie z przekonania o naturalnej wyższości, ale z solidnej, nieskazitelnej głupoty, jaką ośmiela się okazywać tylko angielski dżentelmen. Czy Darcy’emu kiedykolwiek zaprzeczono? Każde jego stwierdzenie traktowane było jak święte. Czy kiedyś jego życzenia nie zostały spełnione, jak gdyby były prawem? Takie przeświadczenie o nieomylności musi oddzielić człowieka od niego samego: jest tępy, ale nigdy się o tym nie dowie, bo otrzymuje błyskotliwe odpowiedzi na głupie pytania”.

Mantel zdążyła napisać jedynie 20 tysięcy słów powieści. W najbliższych latach najprawdopodobniej nie będzie nam dane przeczytać rozpoczętego dzieła. Mąż pisarki, Gerald McEwen, przekazał resztę tekstu wraz z około 150 zeszytami, w których zapisywała swoje powieści, jak i osobiste notatki, Bibliotece Huntingtona w Kalifornii, gdzie przechowywane jest jej archiwum. Nikt nie będzie mógł czytać tych materiałów aż do śmierci McEwana. Mantel, która obficie prowadziła zapiski i miała zeszyty w całym mieszkaniu, zawarła z mężem honorową umowę, że on nigdy ich nie przeczyta. Dopiero po śmierci żony otworzył ostatni z notatników, w którym pracowała nad esejem o zmarłej królowej Elżbiecie. Zeszyt ten postanowił zatrzymać, ponieważ – jak mówi – zawiera wiele zapisków, które są zbyt prywatne, by się nimi dzielić, nawet po tym, jak już on umrze.

Hilary Mantel doznała we wrześniu 2022 roku rozległego udaru. Jak mówi jej mąż, w tym czasie oboje sprzątali swoje angielskie mieszkanie, ponieważ przeprowadzali się do Irlandii. Gerald poszedł akurat wynieść kilka toreb do punktu zbiórki segregowanych odpadów. Pisarkę przewieziono do szpitala, gdzie trzy dni później zmarła. Gdyby przeżyła do północy, świętowałaby z mężem 50. rocznicę ślubu. Cztery dni później wyjechaliby do nowego domu w Kinsale w Irlandii.

[am]
fot. kolaż: Henry Holt, Wikimedia Commons
źródło: The Guardian

Tematy: , , ,

Kategoria: newsy