Pracownicy muzeum Hemingwaya nie opuścili Key West. Wbrew zaleceniom, woleli przeczekać huragan Irma na miejscu, opiekując się domem pisarza i jego kotami

11 września 2017


Niszczycielski huragan Irma, który spustoszył Kubę, Portoryko i Dominikanę, dotarł w niedzielę do miasta Key West w archipelagu Florida Keys na Florydzie. Choć gubernator stanu i służby meteorologiczne zalecili wszystkim opuszczenie domostw, niektórzy zdecydowali się pozostać na miejscu. Wśród osób tych są pracownicy muzeum Ernesta Hemingwaya, którzy zaszyli się w domu pisarza wraz z zamieszkującymi posesję sześciopalczastymi kotami. Nie posłuchali nawet próśb wnuczki Hemingwaya, Mariel.

„Nigdzie w Florida Keys nie będziecie bezpieczni” ? nawoływała Narodowa Służba Pogodowa. „Jeśli pozostaniecie na miejscu, to nie przeżyjecie” ? ostrzegał jeszcze bardziej dosadnie gubernator Florydy, Rick Scott, dodając, że każdy, kto nie zastosuje się do zaleceń o ewakuacji, robi to na własną odpowiedzialność. Większość mieszkańców Florida Keys opuściła już archipelag, przeniesiono też 460 aresztantów z izby zatrzymań. Są jednak tacy, którzy zignorowali zalecenia władz i woleli przeczekać Irmę na miejscu. Taką decyzję podjęła m.in. załoga opiekująca się domem Ernesta Hemingwaya, który od lat funkcjonuje jako muzeum. Uznali, że nie pozostawią bez opieki domu, znajdujących się w nim cennych pamiątek i eksponatów oraz mieszkających tam sześciopalczastych kotów, z których część to potomkowie pupilów należących do pisarza.

O ewakuację pracowników muzeum poprosiła nawet Mariel Hemingway, wnuczka pisarza. Jak powiedziała, ich postawa jest godna podziwu, ale ostatecznie „to tylko dom”. „Weźcie wszystkie koty do samochodu i odjeżdżajcie!” ? mówiła. Jacqui Sands, która jest menedżerem obiektu, postanowiła jednak pozostać wraz z 54 kociakami i dziewięcioma innymi członkami personelu. Wyjaśniła, że nie chciała transportować kotów w 40-stopniowym upale zakorkowanymi drogami.

Dave Gonzales, dyrektor Domu i Muzeum Hemingwaya, twierdzi, że w budynku będą bezpieczni, przyrównując go do twierdzy. „Dom jest zbudowany z 18-calowych bloków wapiennych. Nie doznał szkody w żadnym huraganie od dnia, w którym została wybudowany w 1851 roku” ? zapewnia. Oczywiście pracownicy obiektu nie są lekkomyślni. Dlatego przed nadejściem huraganu Irma zabezpieczyli specjalnymi płytami wszystkie okna i inne wrażliwe miejsca. Posiadają również odpowiednie zapasy żywności, wody i leków, zarówno dla ludzi, jak i dla kotów. Choć udało się sprowadzić do środka na czas wszystkie zwierzęta, pomyślano również o tym, aby pozostawić dla nich drogi ewakuacyjne. Poustawiano również ławki i krzesła w łazienkach, na które w razie zagrożenia koty mogą wskoczyć w obawie przez utonięciem.

Po ataku huraganu Dave Gonzales przekazał prasie wiadomość, że dom przetrwał spotkanie z Irmą, doznając jedynie niewielkich uszkodzeń. Wszystkie koty czują się dobrze. Budynek nie ma elektryczności, bieżącej wody i internetu. Na szczęście pracownicy obiektu posiadają trzy generatory, dzięki czemu mają kontakt ze światem.

[am]
fot. Hemingway Home Museum
źródło: Daily Mail, Mercury News, Forbes

Tematy: , , , , ,

Kategoria: newsy