Powstaje pierwszy autoryzowany przez spadkobierców film dokumentalny o Williamie Faulknerze

14 kwietnia 2017


W Mississippi rozpoczęto kręcenie zdjęć do filmu dokumentalnego o amerykańskim pisarzu Williamie Faulknerze. Będzie to pierwsza produkcja autoryzowana przez spadkobierców pisarza.

Dokument rozpocznie się od przemówienia wygłoszonego przez Faulknera 10 grudnia 1950 roku podczas bankietu noblowskiego. Następnie cofniemy się w czasie, śledząc najważniejsze momenty z życia pisarza. Choć film ma mieć charakter dokumentalny, pojawią się w nim także aktorzy. Nie istnieje zbyt wiele materiału filmowego, na którym uwieczniono Faulknera, dlatego zdecydowano się na rekonstrukcję wydarzeń.

Choć Faulkner uchodzi za jednego z najwybitniejszych amerykańskich pisarzy, od lat 70. nie ukazał się żaden nowy film dokumentalny na jego temat. Atrakcyjność obrazu z pewnością podniosą materiały, którymi szczodrze podzielili się z filmowcami spadkobiercy pisarza.

Dokument prawdopodobnie nigdy by nie powstał, gdyby nie pozew o naruszenie praw autorskich, który w 2011 roku powiernicy majątku Faulknera wytoczyli Woody’emu Allenowi i firmie Sony. Chodziło o film „O północy w Paryżu”, w którym bohater grany przez Owena Wilsona rozstaje się z narzeczoną, mówiąc: „Przeszłość żyje. Właściwie, to nawet nie jest przeszłością. To słowa Faulknera. Miał rację. Jego też spotkałem. Wczoraj na kolacji”. To parafraza słów pochodzących z powieści „Requiem dla zakonnicy”. Zdaniem spadkobierców pisarza fragment ten opisuje istotę całej książki i mógł doprowadzić widzów do błędnego wniosku, jakoby producenci filmu byli w jakiś sposób powiązani z Faulknerem i jego dziełami, dlatego też domagano się odszkodowania.

Sędzia Michael Mills oświadczył z humorem: „Sąd obejrzał 'O północy w Paryżu’ i przeczytał książkę 'Requiem dla zakonnicy’ i dziękuje, że strony nie zwróciły się do sądu o porównanie 'Wściekłości i wrzasku’ z 'Sharknado'”. Pozew jednak oddalono, ponieważ „jakościowe znaczenie dziewięciowyrazowego cytatu nie jest dla społeczeństwa takie samo jak znaczenie całego dzieła”. Ponadto sędzia zauważył, że filmowy hołd, jaki oddał Faulknerowi Woody Allen, mógł w rzeczywistości „pomóc powodom oraz wartości rynkowej książki, jeśli w ogóle miał jakiś wpływ”.

Sprawa zakończyła się jednak w ciekawy sposób. Reprezentujący spadkobierców Faulknera Lee Caplin docenił bowiem sposób, w jaki kancelaria prawnicza Butler Snow prowadziła obronę wytwórni Sony Pictures i Woody’ego Allena, dlatego też powierzył jej współpracę przy kilku projektach. Tym sposobem natknął się pewnego razu na prawniczkę Anitę Modak-Truran, która podczas procesu związanego z filmem „O północy w Paryżu” była niejako jego przeciwnikiem. Podczas rozmowy Caplin wyznał, że spadkobiercy chcieliby nakręcić film dokumentalny o Faulknerze, ale wciąż są zajęci innymi projektami, jak na przykład ekranizacjami powieści „Kiedy umieram” oraz „Wściekłość i wrzask”, które realizował James Franco. Powiedział, że wprawdzie pojawiła się już osoba, która chciała się podjąć tego przedsięwzięcia, ale nie udało jej się zgromadzić odpowiednich środków finansowych.

Okazało się, że Anita, która ma w zwyczaju przemieniać swoich przeciwników w przyjaciół, zaoferowała pomoc: poleciła jako producenta, reżysera i scenarzystę swojego syna, Michaela Modaka-Trurana, który ma już w swoim dorobku kilka krótkich filmów dokumentalnych, sama zaś wyraziła gotowość objęcia funkcji producenta wykonawczego.

Film ma nosić tytuł „The Past Is Never Dead” („Przeszłość nigdy nie umiera”) i są to dosłownie przytoczone słowa z powieści „Requiem dla zakonnicy”, o które toczyła się cała batalia z producentami filmu „O północy w Paryżu”. Premiera dokumentu nie jest jeszcze znana, ale Caplin liczy, że obraz pozwoli przybliżyć dokonania Faulknera kolejnym pokoleniom czytelników. Podobne nadzieje pokłada w nowej ekranizacji powieści „Intruz”, którą ma wyreżyserować Carl Franklin („W bagnie Los Angeles”, „House of Cards”, „Vinyl”, „Bloodline”).

[am]
źródło: USA Today

Tematy: , , , ,

Kategoria: newsy