Posłanka PO Joanna Mucha napisała… powieść postapokaliptyczną
Posłanka Platformy Obywatelskiej, Joanna Mucha, postanowiła sprawdzić się literacko i napisała debiutancką powieść. Niektórych może zaskoczyć konwencja, w jakiej próbuje sił lubelska polityk. Książka „Wszystko się stało” wpisuje się bowiem w nurt fantastyki postapokaliptycznej i przedstawia wizję świata po globalnej katastrofie.
Akcja powieści rozgrywa się w niedalekiej przyszłości. Na skutek tajemniczego kataklizmu ludzie powrócili do stanu pierwotnego – przemienili się w bezmyślnych „dzikich”, którzy pozbawieni są jakichkolwiek zasad. „Dzicy” niewiele różnią się od zwierząt, organizują się w stada, w których codziennością są przemoc fizyczna i seksualna, walki o pożywienie i władzę. W takim oto świecie musi radzić sobie Anna, czterdziestoletnia singielka, organizatorka kampanii wyborczych i zastępczyni burmistrza w niewielkim miasteczku. Jakimś trafem znalazła się wśród nielicznych ocalałych, którzy zachowali ludzką świadomość i pamięć o zdobyczach cywilizacji. Wychowana w mieście bohaterka zdołała przetrwać dzięki napotkanej przypadkowo Teresie, która urodziła się na wsi i od dziecka obeznana była z takimi praktycznymi umiejętnościami, jak dojenie krów czy uprawa roślin. Razem próbują zorganizować sobie bezpieczny azyl w coraz bardziej groźnym świecie. Jak się jednak dowiemy już na pierwszej stronie książki, Teresa ulegnie wypadkowi i Anna będzie musiała radzić sobie sama. W międzyczasie okaże się, że ocalałych jest więcej i nie wszystkim nowy porządek wydaje się przerażający. Są tacy, którzy wreszcie czują się jak ryba w wodzie.
Wiadomość, że posłanka napisała powieść może być zaskoczeniem dla jej wyborców, ponieważ do tej pory nie chwaliła się na swoich profilach w mediach społecznościowych, że pracuje nad książką. Zaskakiwać może również konwencja, tym bardziej że – jak przyznała w rozmowie z „Kurierem Lubelskim” – nie sięga zbyt często po fantastykę postapokaliptyczną, nie czytała też „Drogi” Cormaca McCarthy’ego, do której pewne podobieństwa znalazł jeden z recenzentów. W swoim nieobeznaniu z tego typu literaturą Joanna Mucha upatruje raczej zalety, gdyż – jak twierdzi – pozwoliło to jej przełamać konwencję nurtu. Czytając opis fabuły, nietrudno doszukiwać się podobieństw między główną bohaterką a autorką. Jak jednak zapewnia posłanka, postacie są wymyślone od początku do końca. Nie nawiązuje też w żaden sposób do aktualnej polskiej polityki.
Powieść zaczyna się od dość ryzykownych słów wpisanych przez główną bohaterkę do notatnika: „Nie wiem, po co to piszę. I tak nikt tego nie przeczyta”. Posłanka Joanna Mucha w swoją twórczość pokłada więcej wiary. Podpisała umowę z Wydawnictwem W.A.B., które opublikuje książkę 26 kwietnia.
Choć polscy politycy niezbyt często sięgają po pióra, żeby pisać beletrystykę, Joanna Mucha nie jest pierwszą, która się na coś takiego zdobyła. W 2012 roku powieścią „Noc żywych Żydów” zadebiutował Igor Ostachowicz, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera za rządów Donalda Tuska. Dzięki książce znalazł się nawet w gronie finalistów Nagrody Literackiej Nike. Karierę literacką kontynuuje – w 2015 roku ukazała się jego kolejna powieść zatytułowana „Zielona wyspa”.
[am]
fot. Adrian Grycuk/Wikimedia Commons
Kategoria: newsy