Paryski kolekcjoner kupił rękopis „120 dni Sodomy” za 7 milionów euro

3 kwietnia 2014

120 dni Sodomy
Gérard Lhéritier, paryski kolekcjoner i założyciel Aristophil, firmy inwestycyjnej specjalizującej się w obrocie rzadkimi rękopisami, zakupił za sumę 7 milionów euro osławiony zwój, na którym Markiz de Sade napisał „120 dni Sodomy”. Tym sposobem po 32 latach oryginał perwersyjnego dzieła powrócił do Francji.

Sade napisał powieść „120 dni Sodomy czyli szkoła libertynizmu” w 1785 roku, gdy był więziony w Bastylii. Dzieło powstało w ciągu zaledwie 37 dni. W obawie przed konfiskatą autor spisywał tekst drobnym maczkiem na wąskim pasku pergaminu o długości 12 metrów, który później ukrył w swej celi. W czasie szturmu na Bastylię rozpoczynającego rewolucję francuską rękopis dostał się w ręce jednego z mężczyzn plądrujących zamek, który następnie ofiarował go markizowi de Villenevue-Trans. Sade nie miał pojęcia, co się stało z jego powieścią. Uważał, że została na zawsze utracona, i nawet pisał w jednym z listów, że płakał z tego powodu „krwawymi łzami”. Wszystkie kolejne dzieła, które stworzył aż do śmierci w 1814 roku, były jedynie próbą przywrócenia pierwotnej idei „120 dni Sodomy”.

Tymczasem rękopis powieści przeleżał w rodzinie markiza de Villenevue-Trans do końca XIX wieku. Wtedy to został sprzedany niemieckiemu psychiatrze Iwanowi Blochowi, który wywiózł go do Berlina i w 1904 roku opublikował pierwsze wydanie pod pseudonimem Eugene Dühren (zawierało ono liczne błędy w transkrypcji). W 1929 roku zwój zakupił wicehrabia Charles de Noailles, którego żona, Marie-Laure, była pra-pra-prawnuczką markiza de Sade. Cenną rodzinną pamiątkę pozostawiła w spadku swej córce, Nathalie, która trzymała go w szufladzie i wyjmowała jedynie na specjalne okazje, żeby pokazać niektórym gościom, wśród nich był m.in. pisarz Italo Calvino.

Nathalie de Noailles powierzyła później rękopis swemu przyjacielowi, Jeanowi Grouetowi. Ten jednak zdradził jej zaufanie i w 1982 roku przemycił zwój do Szwajcarii, gdzie sprzedał Gérardowi Nordmannowi za 60 tysięcy dolarów. Właścicielka wniosła pozew i w 1990 roku francuski Sąd Najwyższy zarządził zwrot rękopisu. Szwajcaria nie miała jednak wtedy jeszcze podpisanej konwencji UNESCO dotyczącej zwrotu skradzionych dóbr kultury, więc Nathalie de Noailles musiała podjąć próbę odzyskania rodowej pamiątki przed sądem szwajcarskim. Ten zaś stanął po stronie pana Nordmanna, orzekając, że mężczyzna kupił rękopis w dobrej wierze. W 2012 roku spadkobierca Gérarda Nordmanna zaoferował dzieło na sprzedaż francuskiemu kolekcjonerowi, przeciwko czemu protestował syn Natalie de Noailles. Zainteresowana kupnem była też Francuska Biblioteka Narodowa, ale ostatecznie do transakcji nie doszło.

Porozumienie z obydwoma stronami zawarł dopiero Gérard Lhéritier. Kolekcjoner musiał wyłożyć za oryginał „120 dni Sodomy” kwotę 7 milionów euro. Część tej sumy trafi do spadkobiercy Nathalie de Noailles i zarazem prawowitego właściciela cennego zwoju. Z okazji 200. rocznicy śmierci Markiza de Sade rękopis znalazł się na wystawie w prywatnym muzeum kolekcjonera w Paryżu. Lhéritier twierdzi, że zaproponował przekazanie manuskryptu po pięciu latach Francuskiej Bibliotece Narodowej, ale Ministerstwo Kultury nie odpowiedziało na jego ofertę.

Na zdjęciach załączonych do newsa możecie zobaczyć, jak prezentuje się rękopis „120 dni Sodomy”.

120 dni Sodomy - 2

fot. Aristophil
źródło: RFI

Tematy: , , , , , , ,

Kategoria: newsy