Odnaleziono akta sądowe potwierdzające, że George Orwell trafił do aresztu za pijaństwo

6 grudnia 2014

orwell-pijany-areszt
W archiwum metropolitarnym w Londynie odkryto dawne akta sądowe, które potwierdzają, że George Orwell, zgodnie z tym, co sam opisał, faktycznie trafił do aresztu za pijaństwo, aby móc zebrać materiały do jednego ze swoich reportaży.

Kiedy w 1933 roku ukazało się debiutanckie dzieło Orwella „Na dnie w Paryżu i w Londynie”, mające dokumentować życie autora wśród ubogich i opuszczonych, szybko pojawiły się głosy kwestionujące, czy pisarz rzeczywiście kiedykolwiek znalazł się na marginesie społeczeństwa. Z czasem z podobną nieufnością zaczęto traktować także reportaże i eseje Orwella, w tym głośne „Zabicie słonia”, w którym autor opisał, jak zastrzelił słonia w Birmie. Nowe odkrycie potwierdza jednak, że w tekstach pisarza jest więcej prawdy, niż chcieliby jego krytycy.

Dr Luke Seaber z University College London odnalazł w archiwum metropolitarnym w Londynie akta sądowe dowodzące autentyczności historii opisanej przez Orwella w jednym z wczesnych reportaży, zatytułowanym „Clink” (w Polsce wydanym jako „Pod kluczem” w zbiorze „Gandhi w brzuchu wieloryba”). Aby doświadczyć życia w więzieniu, pisarz upił się i zaczepił policjantów. Aresztującym go mundurowym przedstawił się jako Edward Burton, robotnik pracujący przy rozładunku na targu rybnym w Billingsgate, który zdobywszy sześć szylingów, poszedł się zabawić.

Dokument z 21 grudnia 1931 roku rzeczywiście potwierdza, że niejaki Edward Burton, tragarz ryb, został zatrzymany z powodu „kompletnego pijaństwa”. Zapisy potwierdzają również szereg innych szczegółów z reportażu Orwella, w szczególności jego opisy aresztowanych, z którymi przebywał w celi. Brzydki Belgijczyk oskarżony o utrudnianie ruchu swoim wózkiem straganiarskim został zidentyfikowany jako 20-letni Pierre Sussman, zaś młodzieńcem, który dźgnął swoją „cizię” w brzuch, mógł być 20-letni francuski szlifierz Joseph William McGowan. Orwell usłyszał od kogoś, że kobieta doszła do siebie po ataku, jednak w rzeczywistości zdarzenie zakończyło się tragicznie, bowiem z aktów sądowych wynika, że McGowan nie został oskarżony o zranienie lub usiłowanie zabójstwa, lecz o morderstwo (jego ofiara nazywała się Florence Emily Gamman).

Zdaniem Dr Luke?a Seabera odkryte dokumenty dowodzą, że reportaż Orwella jest niemal w stu procentach zgodny z tym, czego pisarz doświadczył podczas pobytu w areszcie. Biograf Orwella, Gordon Bowker, powiedział, że powyższe ustalenia w ogóle go nie dziwią: „Reportaże Orwella są tak żywe, że zwykle kuszą, aby zapytać, czy opisane wydarzenia naprawdę miały miejsce, a może zostały wymyślone. Ale w jednym po drugim przypadku okazywało się, że kiedy pojawiały się jakieś wątpliwości, inne dowody potwierdzały precyzyjność relacji albo dawały im jednoznaczne wsparcie”. Tak było chociażby z „Zabiciem słonia” w Birmie, którego prawdziwość poświadczył po latach świadek tegoż zdarzenia.

Chociaż istnieją osobiste notatki Orwella poczynione w egzemplarzu „Na dnie w Paryżu i w Londynie” podarowanym przez pisarza Brendzie Salkeld, które ujawniają, że część opisanych tam przypadków jest fikcją, wiele innych historii przywoływanych w tej książce, a także w esejach i reportażach, wydarzyło się naprawdę. Teraz możemy też mieć pewność, że 21 grudnia 1931 roku jeden z najwybitniejszych XX-wiecznych pisarzy faktycznie wyszedł z domu, aby się upić i trafić za kratki. Jak pisał w reportażu, „wyprawa zakończyła się niepowiedzeniem, gdyż jej celem był pobyt w więzieniu, a ja nie przesiedziałem dłużej niż 48 godzin w zwykłym areszcie”.

orwell-pijany-areszt-2

[am]
źródło: The Guardian

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: newsy