Niepublikowany wcześniej esej ujawnia, dlaczego Arthur Miller nie był obecny na pogrzebie Marylin Monroe
Po długich staraniach Centrum Harry’ego Ransoma przy Uniwersytecie Teksańskim w Austin nabyło za 2,7 miliona dolarów kompletne archiwa Arthura Millera. Pośród licznych pudeł z materiałami znajduje się również niepublikowany wcześniej osobisty esej, który w nowym świetle stawia powody, dla których nagrodzony Pulitzerem dramaturg i prozaik nie pojawił się na pogrzebie swojej byłej żony, Marylin Monroe.
Marylin Monroe miała w życiu trzech mężów, w tym dwóch sławnych i jakże odmiennych ? baseballistę Joego DiMaggio (1954-55) i dramatopisarza Arthura Millera (1956-61). Ten pierwszy postrzegany był jako narodowy bohater, drugi zaś ? jako chłodny intelektualista. Taki wizerunek obu mężczyzn mógł jeszcze bardziej utwierdzić się po śmierci aktorki 5 sierpnia 1962 roku. W mediach pojawiły się bowiem pogłoski, że Marylin chciała wrócić do sportowca, on sam zaś podczas pogrzebu rozpaczał nad trumną, całował zmarłą i powtarzał „kocham cię, kocham cię”. Kazał również kwiaciarni na swój koszt dostarczać na grób Marilyn sześć świeżych, długich, czerwonych róż. Zamówienie miało być realizowane „trzy razy w tygodniu… na zawsze”. A Miller? Dramaturg, który rozwiódł się z aktorką zaledwie 19 miesięcy przed śmiercią, w ogóle nie pojawił się na uroczystości pogrzebowej. Przez długie lata, aż do śmierci w 2005 roku, wielu miało mu to za złe.
Choć w swej autobiografii „Zakręty czasu” Miller pisał, że nie chciał dołączać do tego, co nazywał „cyrkiem aparatów fotograficznych, okrzyków i sensacji” ani „pozować do zdjęć” nad grobem, nie brak było opinii, że najzwyczajniej w świecie zlekceważył aktorkę. Teraz, po latach, ujawniono fragmenty eseju, który dramaturg zaczął pisać w dniu pogrzebu, 8 sierpnia 1962 roku, a później wielokrotnie do niego wracał i przerabiał. Przedstawił w nim powody swojej decyzji, posuwając się wręcz do oskarżenia niektórych żałobników o zabicie Marylin.
„Zamiast lecieć (z Nowego Jorku) na pogrzeb, żeby dać sobie zrobić zdjęcie, zdecydowałem się zostać w domu i pozwolić publicznym żałobnikom skończyć tę kpinę. Nie, żeby wszyscy oni byli fałszywi, ale wystarczająco wielu z nich. Większość z nich ją zniszczyło, panie i panowie. Umarła z powodu wielu czynników, a niektórymi z nich jesteście wy. I niektóre z tych czynników was niszczą. Niszczą was teraz. Teraz, kiedy stoicie tam, płacząc i gapiąc się, zadowoleni, że to nie wy idziecie do ziemi, zadowoleni, że to ta urocza dziewczyna koniec końców została przez was zabita” – pisał dramaturg.
Biograf i przyjaciel Millera, profesor Christopher Bigsby, wyjaśnia, że takie ostre potępienie żałobników pasuje do niechęci, jaką dramaturg żywił wobec Hollywood: „Uważał, że Hollywood ją w jakiś sposób zniszczyło”. Badacz porównuje sytuację, w jakiej znalazła się Marylin Monroe, z klimatem panującym obecnie w Fabryce Snów i aferą Weinsteina: „Jeśli to działoby się teraz, to mielibyśmy wielki news, ponieważ to były castingi kanapowe. To był rodzaj seksualnego wykorzystywania, o którym teraz jest głośno w wiadomościach, a które wtedy było powszechne i którego Marylin Monroe była ofiarą. W Hollywood bywała posiniaczona, traktowano ją bez szacunku i przekazywano sobie jak produkt. Na ironię zakrawał fakt, że był to świat, którego nie potrafiła opuścić”.
Wejście do świata Hollywoodu było szokiem dla Arthura Millera. Gdy po ślubie udał się wraz z Marylin w podróż do Londynu, na konferencji prasowej pojawiło się 400 dziennikarzy, a pod oknem ich pokoju hotelowego śpiewał miejscowy szkolny chór. Prasa często szydziła z zakochanych i określała ich mianem „Jajogłowego i Klepsydry” albo „najbardziej nieprawdopodobnego małżeństwa świata od czasów sowy i kotka”. Wielu twierdziło, że Miller ożenił się z Monroe tylko dla sławy i pieniędzy. Esej, którego fragment został właśnie po raz pierwszy pokazany publicznie, może skorygować te opinie. Bigsby zapewnia, że w pewnym okresie pisarz był w niej bardzo zakochany. Problem polegał na tym, że oboje mieli o sobie mylne wyobrażenia, co zweryfikowało wspólne życie. Przypomina również, że wprawdzie związek Marylin i Joego DiMaggio był romantyczny, ale też brutalny, ponieważ baseballista bił aktorkę. A co z jego uczuciami? W 1982 roki DiMaggio przestał zamawiać kwiaty na grób Marylin, które miały być tam dostarczane „na zawsze”. Zaś w 2002 roku, kiedy Bigsby pojawił się u Arthura Millera, ten pokazał mu przedmiot wiszący na ścianie. „Jej rower” ? powiedział. „Wisi tu od 40 lat”.
[aw,am]
źródło: Independent
Kategoria: newsy