Neil Gaiman przeprasza mieszkańców szkockiej wyspy za złamanie zakazu przemieszczania się
Pisarz Neil Gaiman oficjalnie przeprosił wszystkich mieszkańców szkockiej wyspy Skye po tym, jak złamał obowiązujące zasady przemieszczania się, żeby dostać się do swojego domu.
Na początku maja Gaiman opuścił Nową Zelandię, gdzie przebywał ze swoją żoną Amandą Palmer, ponieważ ? jak tłumaczył na swoim blogu ? w jego małżeństwo wkradł się kryzys i oboje potrzebowali „nieco przestrzeni”. Dlatego gdy w kraju tym poluzowano obostrzenia, zdecydował się wyjechać: najpierw przemieścił się samolotem do Londynu (oczywiście dokładnie osłonięty maseczką i w rękawiczkach), a stamtąd samochodem do Szkocji.
Łącznie pisarz przebył niemal osiemnaście tysięcy kilometrów, by dostać się do swojego domu na szkockiej wyspie Skye. Problem w tym, że w Szkocji obowiązywały wówczas surowe zasady epidemiologiczne, dopuszczające podróże wyłącznie w wyjątkowych okolicznościach. U Gaimana zjawiła się zatem policja, by udzielić mu stosownego upomnienia i przypomnieć, że musi się teraz poddać domowej izolacji.
W poniedziałek 18 maja pisarz opublikował na swoim blogu wpis, w którym przyznaje się do błędu i przeprasza mieszkańców wyspy. „Jestem pewien, że robiłem głupsze rzeczy w życiu, ale to była najgłupsza rzecz, jaką zrobiłem od dłuższego czasu. (?) Moje życie rodzinne i praca zostały wywrócone do góry nogami przez blokady związane z COVID-19. Byłem spanikowany, bardziej niż trochę przytłoczony i utknąłem w Nowej Zelandii. (…) Nie myślałem jasno. Po prostu chciałem wrócić do domu” ? napisał.
Gaiman przeprosił również policjantów, którzy mieli przecież „ważniejsze rzeczy do roboty” niż zajmowanie się nim, i zaapelował do wszystkich czytelników, by nie szli jego śladem i nie wybierali się w podróż, jeśli naprawdę nie muszą tego robić.
Jednocześnie Neil i Amanda przekazali informację dla „ciekawskich i dla tej części świata, która się zastanawia, co się dzieje i czy są powody do zmartwienia”, że się nie rozwiedli, wciąż się bardzo kochają, ale po prostu przeszli ciężkie tygodnie. „Życie w zamknięciu jest trudne. Praca nad małżeństwem, jak wszyscy wiedzą, jest trudna. I jesteśmy bardzo świadomi, że są tysiące, a prawdopodobnie nawet miliony ludzi, którzy w ostatnich miesiącach zmagali się z własnymi wersjami podobnych problemów i wielu z nich ma znacznie gorszą sytuację. Swoje sprawy małżeńskie rozwiążemy w prywatny sposób, bo tak najlepiej się je rozwiązuje. Pracujemy wspólnie, by starać się i robić to lepiej. Troszczymy się o siebie nawzajem i mamy małego chłopca, którego kochamy i którym się zachwycamy. I to są wystarczające powody, by razem pracować nad poprawą” ? piszą w komunikacie Neil i Amanda.
[kch,am]
TweetKategoria: newsy