Mieszkańcy Niort urażeni opisem ich miasta w „Serotoninie” Houellebecqa. Burmistrz zaprasza pisarza do odwiedzin

13 stycznia 2019


Mieszkańcy Niort poczuli się urażeni najnowszym dziełem Michela Houellebecqa. W „Serotoninie” pisarz w niepochlebny sposób opisał ich miasto, co wywołało liczne reakcje. Nie zabrakło inwektyw pod adresem autora. Niektórzy zastanawiali się, czy nie powinno się bojkotować książki.

Główny bohater „Serotoniny”, inżynier rolnictwa Claude Florent Labrouste, opisuje, jak przybył bardzo rozdrażniony do Niort, które określił „jednym z najbrzydszych miast, jakie dane mu było zobaczyć”, i twierdzi, że jego pobyt tam był „upokorzeniem”. Fragment książki, czasem w zniekształconej lub przesadzonej wersji, szybko obiegł 61-tysięczne miasto. O sprawie pisały lokalne media, urażeni poczuli się urzędnicy i aktywiści, a także zwykli internauci.

Lokalna gazeta „La Nouvelle République” poświęciła temu kilka artykułów. Stwierdzono, że opis był „bardzo niesprawiedliwy”, a pisarz zaprezentował paryski punkt widzenia charakterystyczny dla dziennikarzy ze stolicy. Nawiązano w ten sposób do reportażu z 2012 roku emitowanego na kanale telewizji publicznej France 2, gdzie przedstawiono Niort jako smutne miasto. To wciąż jest bardzo bolesne dla mieszkańców, którzy mają nadzieję na lepszy rozgłos i są zmęczeni karykaturalnym, jednostronnym przedstawianiem prowincjonalnych miast, takich jak ich własne.

Romain Boeuf-Alary, przewodniczący Młodych z Macronem z sąsiedniego departamentu Charente-Maritime, zapytał, czy w mieście nie powinno się bojkotować „Serotoniny”. Pojawiły się również uszczypliwe komentarze, że sam Michel Houellebecq wygląda „gorzej niż Niort”. W obronie miasta stanął Jean Tiffon, pisarz specjalizujący się w żywności, który opublikował zdjęcia zabytkowego targu, domów z drewna i bogatej oferty lokalnych serów, komentując to ironicznym stwierdzeniem, że wiele innych miejsc chciałoby wyglądać tak brzydko. Guillaume Chiche, poseł z partii Macrona, który reprezentuje ten region, zasugerował pisarzowi, żeby „wydostał się na trochę z paryskiej bańki” i przyjechał do Niort, a pokażą mu bogactwo tego miasta.

Z humorem do sprawy podszedł burmistrz Niort Jérôme Baloge. „Nie tylko Niort to piękne miasto, ale też jego mieszkańcy są bardzo otwarci” – powiedział, życząc autorowi sukcesów. Polecił Houellebecqowi arcydzięgiel, zioło rosnące w regionie, które stosuje się do aromatyzowania likierów i nalewek, a także do celów leczniczych. Jedną z właściwości rośliny ma być bowiem moc „uszczęśliwiania ludzi”. Burmistrz wysłał na adres wydawnictwa Flammarion zaproszenie dla pisarza, do którego dołączyła się też miejscowa księgarnia. Odpowiedź była jednak negatywna. Wydawnictwo prosiło o zrozumienie, ponieważ Houellebecq nie planuje tego typu spotkań związanych z promocją „Serotoniny”.

Zamieszanie nie przeszkodziło powieści w uzyskaniu dobrego wyniku sprzedażowego w Niort. Miejscowa księgarnia w dzień po premierze miała już sprzedane 60 ze 100 zamówionych na sklep egzemplarzy. Ponieważ, jak zapewnia właścicielka interesu, niezależnie od kontrowersji jest to „naprawdę świetna książka”.

Kilka lat temu podobne zamieszanie wywołało jedno z opowiadań Harukiego Murakamiego. Władze niewielkiego miasteczka Nakatonbetsu poczuły się urażone, że narrator, patrząc na młodą kobietę, która wyrzuca z jego samochodu niedopałek przez okno, dochodzi do wniosku, że pewnie robią tak wszyscy w jej mieście. W książkowym wydaniu tekstu zamieszczonym w tomie „Mężczyźni bez kobiet” Murakami zastąpił Nakatonbetsu fikcyjną miejscowością.

W Polsce powieść „Serotonina” Michela Houellebecqa ukaże się w maju nakładem wydawnictwa W.A.B.

[am]

Tematy: , , , ,

Kategoria: newsy