Marvel i DC Comics przegrały walkę o słowo „superhero”

4 czerwca 2016

wygral-slowo-superhero
Po dwuipółletnim sporze Brytyjczyk Graham Jules wygrał z gigantami komiksu, wydawnictwami Marvel i DC Comics, którym nie podobało się, że w tytule swej książki umieścił słowo „superhero” (superbohater).

48-letni Graham Jules prowadzi sklepy typu pop-up (otwierane tylko na określony czas, np. na sezon). Na bazie swoich doświadczeń zamierzał w 2014 wydać podręcznik, który miał nosić tytuł „Business Zero to Superhero” (z ang. „Biznes od zera do superbohatera”). Na wieść o publikacji zareagowały amerykańskie wydawnictwa Marvel i DC Comics, wysyłając Julesowi ostrzegawczy list, że użyte przez niego słowo odnosi się do charakterystyki Batmana, Spider-Mana i innych postaci z ich komiksów i wykorzystanie go w tytule książki będzie naruszeniem wspólnego znaku towarowego obu firm.

Londyńczyk jednak się nie ugiął. Bez pomocy prawnej, korzystając z jednego podręcznika o prawie własności intelektualnej, rozpoczął walkę z dwoma gigantami i ich sztabem prawników. Z jakim skutkiem? Na cztery dni przed planowanym ostatecznym przesłuchaniem przed Urzędem Własności Intelektualnej w Londynie oba wydawnictwa wycofały się „z przyczyn komercyjnych” i wywiesiły białe flagi.

Sam Jules jest pozytywnie zaskoczony obrotem spraw. Traktuje to jako dowód, że nawet zwykły człowiek może coś osiągnąć dzięki swojej determinacji. Marvel i DC Comics już w 1979 roku wspólnie zastrzegły słowo „superhero” (superbohater) jako znak towarowy, aby powstrzymać innych przed jego używaniem. Choć obie firmy zwykle zacięcie ze sobą rywalizują, w tej jednej kwestii potrafiły się dogadać i wielokrotnie już groziły małym przedsiębiorstwom, które chciały użyć zastrzeżonego określenia. Dlatego też Jules twierdzi, że walczył nie tylko w swojej obronie, ale też w imieniu innych, którzy mogli mieć podobne problemy.

Jak argumentował, słowo „superhero” stało się częścią codziennego języka i każdy powinien móc je używać bez jakichkolwiek ograniczeń prawnych. „Wydawało mi się niesprawiedliwie, że mogą mieć monopol na jakieś słowo” – powiedział. Walka nie była łatwa. W pewnym momencie oba wydawnictwa oferowały nawet mężczyźnie kilka tysięcy funtów, aby tylko zmienił tytuł książki. Jules jednak uznał, że nie chce zmieniać czegoś, co brzmi dobrze. Przedstawił na poparcie swego stanowiska na tyle przekonujące argumenty, że wydawnictwa wycofały się ze sporu.

[aw,am]
źródło: Guardian, Telegraph

Tematy: , , , , ,

Kategoria: newsy