Ludzie wciąż piszą listy do Arthura Rimbauda
Choć od śmierci Arthura Rimbauda minęło wiele lat, jego osoba i twórczość nadal porusza ludzi. Każdego tygodnia w starej żółtej skrzynce pocztowej z nazwiskiem i wizerunkiem poety, która wisi przy wejściu na cmentarz w Charleville-Mézières (Francja), gdzie spoczywają jego szczątki, znaleźć można średnio dwa lub trzy nowe listy adresowane do autora.
Miejsce pochówku księcia poetów jest często odwiedzane, zarówno przez zwykłych czytelników lub turystów – Chińczyków, Japończyków, ale także Europejczyków – jak i przez wielkich artystów. Za każdym razem, kiedy jest w tej części Francji, na grób zachodzi Patti Smith, która kupiła nawet replikę rodzinnego domu Rimbauda w pobliskiej wiosce Roche. Wiele osób, opuszczając cmentarz, pozostawia w skrzynce listy do autora „Statku pijanego”.
Często są to osobiste wyznania. „Rimbaud, nawet jeśli odszedłeś, wiedz, że będę cię kochać przez całe życie” – napisała jedna z osób. Inni, w nieco bardziej żartobliwym tonie, piszą tak, jakby poeta wciąż żył. „Jestem twoim fanem, ale nigdy nie otrzymałem odpowiedzi na moje listy. Robię się niecierpliwy” – ponagla anonimowy nadawca.
Zdarza się, że do skrzynki trafiają poruszające i przerażające listy. Ludzie zwierzają się Rimbaudowi z doznanego bólu. Traktują go jak powiernika. Niektórzy pozostawiają wiersze, zapewne pisane na jego grobie, ponieważ są tacy, którzy przychodzą na cmentarz po natchnienie i spędzają godziny na pisaniu poezji (inni po prostu modlą się, piją, palą papierosy, rozmawiają).
Do skrzynki nie trafiają jednak wyłącznie listy, ale również wydania książek Rimbauda z całego świata, płyty kompaktowe, biżuteria, paczki papierosów i małe buteleczki z alkoholem.
Wyjmowaniem tego całego dobytku zajmuje się od 37 lat strażnik cmentarza Bernard Colin. Można powiedzieć, że stał się nieformalnym sekretarzem Rimbauda. Przychodzące listy i inne pamiątki mężczyzna przechowuje w pudełkach po butach, które trzyma w swoim biurze.
Niektórzy preferują jednak bardziej dyskretną korespondencję z poetą. W nagrobku rodzinnym znajduje się pęknięcie, które Bernard Colin nazywa „prywatną skrzynką pocztową Rimbauda”. Jak twierdzi, gdyby tylko otworzyć grobowiec, to w środku znalazłoby się wiele kolejnych listów.
Co znamienne, popularność Rimbauda rośnie. Kiedy Colin zaczynał pracę 37 lat temu, odchodzący z pracy strażnik powiedział mu, że grób poety nie przyciąga żadnych turystów. Od tego czasu wiele się zmieniło.
[am]
fot. lilas59/Flickr
źródło: AFP, CNews
Kategoria: newsy