Ktoś podstępem próbuje wykraść od pisarzy z całego świata wczesne wersje niewydanych jeszcze książek. Nie wiadomo kto i po co

29 grudnia 2020

Branża wydawnicza od kilku lat zmaga się z rodzajem kryzysu, którego praźródeł nikt nie jest w stanie dokładnie zrozumieć. Chodzi mianowicie o oszustwo mające na celu wyłudzanie od autorów manuskryptów książek przygotowywanych do publikacji. Kto za tym stoi i w jakim celu to robi – na razie nie wiadomo.

O sprawie możemy przeczytać w „New York Timesie”. Jedną z ofiar oszustwa stał się na przykład James Hannaham i jego nowa powieść „Re-Entry”, przedstawiająca historię transseksualnej kobiety zwolnionej warunkowo z męskiego więzienia. Nad książką miało czuwać wydawnictwo Little, Brown w osobie redaktora Bena George’a.

Dwa dni po tym, jak zapowiedź powieści pojawiła się w mediach, autor otrzymał e-maila – rzekomo właśnie od Bena George’a. Nadawca poprosił o najnowszą wersję roboczą manuskryptu. Na szczęście wiadomość wpłynęła na adres, z której Hannaham rzadko korzysta. Niewiele myśląc, otworzył więc swoją najczęściej używaną skrzynkę i wysłał tekst w załączniku, wpisując właściwy adres George’a. Niedługo potem redaktor zadzwonił z informacją, że… żadnego e-maila z prośbą nie pisał.

Okazuje się, że Hannaham jest tylko jedną z licznych ofiar oszustwa, które zatacza międzynarodowe kręgi. Nie wiadomo, kim są złodzieje ani co zamierzają zyskać na wyłudzaniu nieopublikowanych książek, ale proceder kwitnie i dotyka zarówno najsłynniejszych twórców, w rodzaju Margaret Atwood czy Iana McEwana, jak i tych relatywnie mało znanych, czy wręcz debiutantów. Jak dotąd nie ma dowodów, by wykradzione szkice pojawiły się gdziekolwiek na czarnym rynku czy w sieci Dark Web, nikt nie wystąpił też z żądaniem okupu.

Można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że kimkolwiek jest złodziej, dobrze orientuje się w praktykach stosowanych w branży wydawniczej i w łańcuchu relacji między autorami, agentami i wydawnictwami. Posługuje się fachowym słownictwem, a adres e-mailowy nadawcy różni się minimalnie od prawdziwego, dlatego łatwo się pomylić i po prostu nie zauważyć dodatkowej czy zmienionej litery w środku.

Cały proceder trwa już co najmniej od trzech lat. Oszustwa miały miejsce między innymi w Szwecji, Izraelu, we Włoszech i na Tajwanie. W 2020 roku szczególnie ucierpiały Stany Zjednoczone. Na celowniku znalazły się takie pozycje, jak głośny za Oceanem debiut Kiley Reid „Such a Fun Age”, zapowiadana na 2021 rok powieść „A Bright Ray of Darkness” aktora Ethana Hawke’a czy „Hush” autorstwa adoptowanej córki Woody’ego Allena, Dylan Farrow.

W większości przypadków oszuści kierują się powszechnie dostępnymi informacjami, ale są też wyjątki. W 2018 roku Cynthia D’Aprix Sweeney, która kilka miesięcy wcześniej sprzedała prawa do swojej drugiej książki, otrzymała e-maila podpisanego rzekomo przez jej agenta, Henry’ego Dunowa. Chociaż pisarka nigdzie w sieci nie udostępniła żadnych informacji na temat tworzonego dzieła, nadawca znał szczegóły dotyczące fabuły, terminy i nawet imiona bohaterów. Mimo wszystko e-mail wydał się Sweeney podejrzany, sprawdziła więc jego autentyczność u źródła i przekonała się, że to oszustwo.

Najbardziej zastanawiający wydaje się klucz, według którego są dobierane cele ataków. Gdyby chodziło tylko o popularnych, świetnie sprzedających się autorów, łatwiej byłoby rzecz wytłumaczyć. Ale tak nie jest. Oszust nie gardzi również niszowymi zbiorami opowiadań czy eksperymentalnymi powieściami.

Dan Strone, zarządzający agencją literacką Trident Media Group, zauważa: „Gdyby chodziło wyłącznie o pisarzy w rodzaju Johna Grishama czy J.K. Rowling, można by sformułować inną hipotezę, ale umieszczenie debiutanckiego dzieła w internecie nie przyniesie żadnych wymiernych korzyści, bo zwyczajnie nikt jeszcze nie zna autora”.

Najczęściej w branży powtarza się opinia, że za całą akcją stoją łowcy talentów. Ponieważ klienci płacą im za wczesny dostęp do informacji, pierwsza wersja książki, jeszcze przed redakcją, mogłaby się okazać cenną zdobyczą. Pospolity cyberprzestępca prawdopodobnie do tej pory ujawniłby się w sieci Dark Web, gdzie na stronach w rodzaju Pirate Warez handluje się wszystkim – od filmów i książek po numery ubezpieczenia społecznego. W 2014 roku wyciekł scenariusz „Nienawistnej ósemki” Quentina Tarantino, ofiarą kradzieży padł też Oren Peli, twórca serii „Paranormal Activity”.

Jednak żadna z wykradzionych książek nie pojawiła się jak dotąd w sieci, nie było prób wyłudzenia. Tym samym nie wiadomo do końca, jak się przed tym procederem bronić i jak zidentyfikować osoby, które za niego odpowiadają. Znacząco spadł przez to poziom wzajemnego zaufania w branży wydawniczej, najmocniej jednak ucierpieli sami autorzy, którzy niekoniecznie życzą sobie, by ktoś oglądał ich prace na wczesnym etapie. „Czujesz się upokorzony… Nie chcę, by ktokolwiek wiedział, jak kiepskie potrafią być moje wczesne szkice” – powiedział James Hannaham.

[kch]

Tematy: , , ,

Kategoria: newsy