Książki Neila Gaimana w pulpowych okładkach Roberta E. McGinnisa
Moda na stylistykę retro zdaje się nie przemijać. Najnowszy przykład? Neil Gaiman poinformował na swoim blogu, że amerykańskie wydawnictwo Harper Collins wznawia jego książki przyozdobione okładkami legendarnego Roberta E. McGinnisa. My możemy obejść się tylko smakiem, ale warto zobaczyć, co przygotował mistrz pulpowych grafik.
Robert E. McGinnis to kultowy ilustrator, który w swoim portfolio ma ponad 1 200 okładek książkowych oraz około 40 plakatów filmowych ? w tym do tak znanych tytułów, jak „Śniadanie u Tiffany’ego” czy serii z Jamsem Bondem. „Od zawsze uwielbiałem okładki Roberta McGinnisa” – przyznaje na swoim blogu Neil Gaiman. „Myślałem jednak, że już dawno, dawno temu przeszedł na emeryturę”. Autorowi „Amerykańskich bogów” brakowało na księgarskich półkach okładek w starym stylu i chciał, żeby wznowienia jego powieści przypominały książki z epoki.
Gaiman przypadkiem dowiedział się od zaprzyjaźnionego księgarza, że 90-letni mistrz wciąż jest aktywny. „Zdecydowałem się wysłać notkę do Jennifer Brehl (redaktorka w Harper Collins ? przyp. red.) z pytaniem, czy istnieje choćby cień szansy, żeby pan McGinnis był zainteresowany namalowaniem okładek do wznowień w miękkich oprawach, które planowaliśmy wydać. Okazało się, że powiedział tak”. Gaiman przyznaje, że choć opisuje to beztrosko, sprawa nie była tak prosta, jak mogłoby się wydawać, ponieważ McGinnis rzeczywiście przeszedł już niemalże na emeryturę i jedynie okazjonalnie godził się tworzyć nowe projekty.
Ostatecznie ilustrator stworzył cztery okładki ? do „Amerykańskich bogów”, „Chłopaków Anansiego”, „Gwiezdnego pyłu” i „Nigdziebądź”. Za liternictwo na grafikach odpowiada Todd Klein (liternik wielu komiksów Alana Moore’a). „Kiedy McGinnis przesłał mi pierwszy rysunek, ten do 'Amerykańskich bogów’, to było po prostu idealne. Następnie musieliśmy zrobić wszystko, żeby pozostałe elementy nie będące okładką wypadły należycie. Todd Klein, najlepszy liternik w branży komiksowej, pomógł nam w opracowaniu logotypów i opracowaniu wzorów czcionek tak, aby każda książka oddawała ducha konkretnej epoki” – wyjaśnia Gaiman.
Pisarz chciał, żeby „Amerykańscy bogowie” przypominali powieść science fiction z końca lat 60. Na okładce widzimy Cienia rozmawiającego z panem Wednesdayem. Ta książka jest już dostępna w sprzedaży. Gaiman przyznał, że plany reedycji uległy przyspieszeniu ze względu na wzrost zainteresowania „Amerykańskimi bogami” spowodowany zbliżającą się premierą serialu.
Okładka „Chłopaków Anansiego” przypomina publikacje z końca lat 50. lub początku lat 60., a znajdująca się na niej ilustracja przedstawia scenę opisaną w pierwszym rozdziale książki. „Cieszę się, że wreszcie pan Nancy znalazł się na okładce” – pisze Gaiman.
„Gwiezdny pył” wygląda jak powieści z początku lat 70. Gaiman zauważył, że ma w sobie coś pozytywnego i zabawnego, jak okładki, które uwielbia do książek typu „Narzeczona księcia” Williama Goldmana.
Z kolei okładka do „Nigdziebądź” kojarzy się pisarzowi z gotyckimi romansami z lat 70., które miały zwykle tytuły wypisane szeryfowymi czcionkami.
[mw,am]
TweetKategoria: newsy