Kryzys czytelnictwa wśród niemieckich studentów. Coraz mniej młodych ludzi sięga regularnie po książki

7 maja 2025

 

Niemieccy studenci coraz rzadziej sięgają po książki. Przez ostatnie dwie dekady drastycznie spadł odsetek młodych ludzi, którzy czytają książki codziennie. Efekty zauważają na uczelniach profesorowie. Jak wskazują, większość studentów ma problemy z analizą i zrozumieniem nawet tekstów o średnim poziomie trudności.

Sytuacji na niemieckich uniwersytetach poświęcił uwagę tygodnik „Die Zeit” (w numerze 18/2025). Dziennikarze Anant Agarwala i Martin Spiewak zwracają uwagę, że wielu studentów ma problem z czytaniem dłuższych tekstów, a jeszcze większy z całymi książkami, a jeśli nawet nie mają problemów, to po prostu nie chce im się tego robić.

Autorzy artykułu zastrzegają, że zarówno w Niemczech, jak i w innych krajach brakuje pogłębionych badań porównujących długofalowo czas poświęcany na czytanie tekstów naukowych z poziomem umiejętności czytania, ale istniejące badania oraz osobiste doświadczenia wykładowców wskazują na wyraźny spadek umiejętności czytania i pisania.

Każdego roku Instytut Allensbach analizuje zwyczaje czytelnicze różnych grup społecznych. Z najnowszego badania dowiadujemy się, że w 2024 roku zaledwie 17 procent studentów czytało codziennie książki, podczas gdy w 2003 roku odsetek ten wynosił 43 procent. Prawie jeden na pięciu studentów zagląda do książek rzadziej niż raz w miesiącu. Szczególne zainteresowanie książkami w tej grupie społecznej zadeklarowało 35 procent osób, podczas gdy w 2003 roku było to 56 procent osób.

Jak podkreślają cytowani w artykule profesorowie uczelni, tak duży spadek czytelnictwa wpływa na poziom zajęć. Z ich obserwacji wynika, że 70 do 80 procent studentów ma ogromne problemy z pracą na średnio zaawansowanych tekstach. I daje się to zauważyć na każdym kierunku studiów. Nawet profesorowie literatury, jak przywołana w artykule Annina Klappert, coraz częściej włączają do programu seminariów opowiadania, bo całe powieści czyta zbyt mało osób. Michael Sommer, historyk starożytności z Uniwersytetu w Oldenburgu, zaznacza, że problem nie dotyczy wszystkich. Najlepsza grupa – 10-20 procent – to osoby bardzo dobre w nauce, elokwentne i dużo czytające. Ale w jego ocenie jeszcze 10-15 lat temu prawie wszyscy studenci byli regularnymi czytelnikami. Teraz kryzys czytelnictwa dotyka nie tylko wąskiej grupy najsłabiej uczących się, ale „szerokiego środka”.

Wspomniane wyżej trudności z czytaniem nie oznaczają, że studenci nie potrafią przeczytać i zrozumieć zapisanych w książce zdań. Wydawcy odnotowują na przykład wzrost czytelnictwa wśród młodych kobiet, jeśli chodzi o fantastykę i romanse. Ale zamiłowanie do czytania tego typu książek nie przekłada się w znaczącym stopniu na problem, na który wskazują profesorowie. Chodzi bowiem o zdolność nazywaną „głębokim czytaniem”, która polega na zagłębianiu się w tezę lub teorię i analizę krytyczną. Rozwijanie takiej umiejętności to długi proces i nie idzie tego zrobić na skróty. „Przejście od studenta pierwszego roku do eksperta w danej dziedzinie może trwać znacznie dłużej niż przejście od ucznia pierwszej klasy do czytelnika 'Harry’ego Pottera'” – piszą autorzy artykułu.

Jak zauważono, jednym z powodów spadku zainteresowania książkami i spadku umiejętności głębokiego czytania może być upowszechnienie studiów. Kiedyś szkołę wyższą wybierał jeden na czterech uczniów, dziś decyduje się na to jeden na dwóch uczniów, wliczając tych, którzy dorastali w domach bez książek i posługują się innym językiem ojczystym niż niemiecki. Problem wykracza jednak poza granice Niemiec i występuje też na najlepszych uniwersytetach w innych krajach.

Winę ponosić też mogą smartfony i nieustanne bombardowanie informacjami w mediach społecznościowych. W „Die Zeit” wyjaśniono, że mózg przestaje się koncentrować na tekście, ponieważ ośrodek nagrody, uruchamiany przez TikToka lub Instagram, ciągle potrzebuje nowych porcji dopaminy. „Coraz więcej dowodów wskazuje na to, że smartfony szkodzą koncentracji i skupieniu uwagi, a tym samym także podstawom czytania” – napisano.

Jak przypominają autorzy artykułu, wiele metabadań dowodzi, że czytanie na papierze jest skuteczniejsze niż czytanie w wersji cyfrowej – zwłaszcza w przypadku złożonych tekstów. Problemem nie są jedynie rozpraszacze uwagi zainstalowane w urządzeniach cyfrowych, ale fakt, że sam ekran nastawia nas na pobieżne przeglądanie tekstów. Podczas badań śledzono ruch gałek ocznych i okazało się, że oczy wielu osób czytając na urządzeniach cyfrowych poruszają się zygzakiem po tekście. Z kolei inni czytelnicy przeskakują od początku jednego zdania do następnego w poszukiwaniu istotnych informacji (zwłaszcza w tekstach niebeletrystycznych). Taka umiejętność może przydaje się podczas przeglądania wiadomości na WhatsAppie, ale nie podczas głębokiego czytania. Kiedyś można było myśleć, że mózgi osób, które wychowują się w otoczeniu cyfrowym, w dalszej perspektywie będą przystosowywać się i czerpać więcej korzyści z czytania na ekranie, ale tak się nie stało, a obecnie sytuacja jest wręcz odwrotna: jakość czytania na ekranach spadła.

Osobnym problemem są takie narzędzia, jak ChatGPT, z których studenci korzystają do pisania swoich prac, ale też czytania streszczeń. W artykule „Die Zeit” napisano, że głębokie czytanie korzystnie wpływa także na myślenie krytyczne, co zdaje się chronić przed tendencjami autorytarnymi. Andreas Gold, psycholog edukacyjny z Uniwersytetu we Frankfurcie, wyjaśnia, że aby naprawdę zrozumieć autora, trzeba zrozumieć jego linię argumentacyjną. Aby tego dokonać, należy uważnie przeczytać tekst, zestawić go z własnymi przemyśleniami i skomentować. Gold nazywa to „przywłaszczaniem tekstu”. Podał przykład, że jeśli ktoś przeczyta wyłącznie streszczenie książki „Minima Moralia. Refleksje z poharatanego życia” Theodora Adorna, to może zdać test wielokrotnego wyboru, ale dyskusję na egzaminie poświęconą tej publikacji obleje.

Celem nauki na studiach jest zrozumienie istniejących systemów myślowych, kwestionowanie tez i ewentualne wysuwanie kontrtez, czyli zdobywanie umiejętności samodzielnego myślenia. Korzystanie ze sztucznej inteligencji wydaje się temu zagrażać – sugerują nowe badania przeprowadzone przez naukowców Microsoftu z Cambridge i Carnegie Mellon University w Pensylwanii. Jak się okazuje, im większe było zaufanie uczestników badania do możliwości sztucznej inteligencji, tym mniejszą wykazywali się zdolnością krytycznego myślenia.

Również informacje zgromadzone w Internecie nie zastąpią własnej nauki. Cytowana w artykule badaczka czytelnictwa Maryanne Wolf pisze, że tylko ci, którzy dużo czytają i w ten sposób zgromadzili ogromną wiedzę, potrafią klasyfikować nowe informacje i krytycznie oceniać powiązania między nimi.

Obecnie uczelnie niemieckie podejmują kroki, aby przeciwdziałać kryzysowi czytelniczemu i jego przyszłym skutkom społecznym. Na Uniwersytecie w Tybindze prowadzone są seminaria dla studentów biologii na temat nauki wnikliwego czytania i pisania. Podobne kursy chce wprowadzić w semestrze zimowym Uniwersytet w Ratyzbonie w programie germanistyki. Uniwersytet w Bielefeld rozważa również swego rodzaju obóz szkoleniowy, który miałby wprowadzić studentów pierwszego roku w czytanie. Na uczelnie powracają też listy lektur. „Die Zeit” pisze, że kiedyś takie listy były obowiązkowe na kierunkach humanistycznych i społecznych, ale później wiele uniwersytetów odeszło od tego pomysłu, bo miał on naruszać zasadę samodzielnej nauki. Dziś coraz częściej mówi się, że to był błąd.

[am]
fot. Freepik
źródło: Die Zeit

Tematy: , , , , ,

Kategoria: newsy