Kontrowersje wokół Nagrody Bookera. Brytyjscy pisarze nie chcą, aby o zaszczytny laur ubiegali się Amerykanie

27 września 2013

kontrowersie wokół Boookera
Od 2014 roku o jedno z najbardziej prestiżowych wyróżnień literackich na świecie, Nagrodę Bookera, będą mogli ubiegać się wszyscy twórcy piszący w języku angielskim. Te zmiany nie podobają się brytyjskim autorom, którzy obawiają się inwazji Amerykanów.

„Porzucamy ograniczenia geografii i granic narodowych” – oznajmił w ubiegłym tygodniu Jonathan Taylor, przewodniczący Fundacji Nagrody Brokera. Dotychczas nagrodę przyznawano pisarzom ze Zjednoczonego Królestwa, Wspólnoty Narodów (zrzeszającej część krajów dawnego Imperium Brytyjskiego), Republiki Irlandii i Zimbabwe. Jednak od 2014 roku w zmaganiach o literacki laur mogą stanąć autorzy z całego świata. Jest tylko jeden warunek – muszą pisać w języku angielskim, a ich książka musi ukazać się w UK.

Zmiany te nie podobają się brytyjskim autorom.

„To tak jakby brytyjska firma została przejęta przez jakiś światowy konglomerat” – twierdzi Melvyn Bragg, brytyjski autor i osobistość telewizyjna, cytowany przez „New York Timesa”.

Pisarze z Wysp mówią o zdradzie, twierdząc, że po latach wspierania ich twórczości nagroda przybiera charakter globalny i od teraz równie dobrze mogliby się poddać. Pojawiły się też głosy, wieszczące koniec samej nagrody.

To, czego najbardziej obawiają się brytyjscy twórcy, to „inwazja” Amerykanów, z którymi ciężko będzie im konkurować. Philip Hensher – brytyjski powieściopisarz, laureat Bookera, a także jeden z jurorów – w udzielonym niedawno wywiadzie wyraził obawy, że Amerykanie „dzięki ogromnej ekonomicznej sile” zdominują nagrodę i wymuszą własne literackie gusta.

Najbardziej martwi Henshera utrata nowych ciekawych głosów w prozie, zwłaszcza, że Amerykanie już dominują we współczesnej kulturze. „Ciężko sobie wyobrazić amerykańską powieść, która nie przebije się w szerszym [angielskojęzycznym] świecie. Ale mogę sobie wyobrazić powieści z Kanady, Indii i Afryki, które walczą o znalezienie czytelników” – powiedział Hensher.

Jego obawy są uzasadnione. Booker to jedna z najważniejszych nagród literackich na świecie, która w przeszłości niejednokrotnie wywindowała do sławy mało znanych twórców. Tak stało się choćby w przypadku Michaela Ondaatje czy Yanna Martela.

„[Zmiany] oznaczają, że nagrodę zdominują duże wydawnictwa, które raczej nie podejmują zbyt wielkiego ryzyka. Dobre książki zostaną przeoczone” – powiedziała w rozmowie z „BBC” Anne Meadows, redaktorka z wydawnictwa Granta Books.

„Uważam, że pisarze z mojego poziomu zostaną wypchnięci z rynku” – napisał na Twitterze Nikesh Shukla, który zadebiutował w 2010 roku powieścią „Coconut Unlimited”.

Linda Grant, finalistka Bookera z 2008 roku, stwierdziła, że na świecie istnieją dwie nagrody wpływające na karierę literacką: Pulitzer i Booker. Teraz Amerykanie będą mieli nową, dodatkową możliwość zdobycia ważnej nagrody, podczas gdy Brytyjskim pisarzom wzrośnie jedynie konkurencja.

Obawy Brytyjczyków podzielają ich australijscy koledzy, spośród których jedynie czterech zostało wyróżnionych Bookerem w całej historii nagrody. Susan Wyndham, redaktorka działu literackiego „The Sydney Morning Herald”, stwierdziła, że Amerykanie nie są zbytnio zainteresowani książkami, filmami i muzyką spoza ich wielkiej, samopodtrzymującej się kultury. Zwróciła tez uwagę, że nie ma żadnych przesłanek, że organizatorzy amerykańskich nagród literackich – Pulitzera i National Book Awards – zrobią to samo, co Booker.

Przyznana po raz pierwszy w 1969 roku Nagroda Brokera od samego początku budziła kontrowersje. Narzekano na zwycięzców, sędziów, a nawet uroczysty obiad, w trakcie którego wręczona zostaje nagroda. Do najgłośniejszych głosów krytyki zalicza się słowa, jakie w 1996 roku wypowiedziała jedna z jurorek Bookera. Szkocka pisarka A. L. Kennedy nie kryła wówczas, że przyznanie nagrody zależało od tego, „kto kogo znał, kto z kim sypiał, kto komu sprzedawał narkotyki, kto był czyim małżonkiem i czyja była kolej”.

Tematy: , , , , , , , , ,

Kategoria: newsy