Jenny Diski ma nowotwór złośliwy. Pisze „kolejny pieprzony pamiętnik o raku”
Czy Jenny Diski, brytyjska pisarka i wychowanka Dorris Leasing, zapisze się w historii literatury jako ta, która wprowadzi literackie pamiętniki w XXI wiek? Jest na dobrej drodze, choć wiąże się to z osobistą tragedią – śmiercią, bo zdiagnozowano u niej raka.
Nowotworu nie można usunąć i lekarze dają pisarce dwa do trzech lat życia. „Jestem pisarką. Mam raka. Czy napiszę o tym? Jak mogłabym nie? Udawałam przez chwilę, że tego nie zrobię, ale wiedziałam, że muszę, ponieważ zajmuję się pisaniem, a teraz także rakiem” ? oznajmiła Diski w eseju opublikowanym na łamach „London Review of Books”, pierwszym z planowanych tekstów, które złożą się na jej nową książkę będącą „kolejnym pieprzonym pamiętnikiem o raku”.
„W żadnym przypadku niech nikt nie mówi, że przegrałam walkę z rakiem. Albo że zniosłam ją dzielnie. Nie walczę, nie przegrywam, nie wygrywam i nie znoszę” – deklaruje Diski, dzieląc się swoimi przemyśleniami, refleksjami czy samoobserwacjami w pierwszej odsłonie nowej książki. W jednym z fragmentów przywołuje skojarzenie, które przyszło jej do głowy, gdy dowiedziała się o chorobie: że powinna wzorem bohatera „Breaking Bad” zacząć produkcję metamfetaminy i uczucie upokorzenia, które przyszło potem. W innym wspomina chwilę, gdy przyłapała się na zadawaniu sobie pytania, czy baterie w pilocie ją przeżyją lub ile cali urosną witki płaczącej wierzby, którą jej partner posadził na 60. urodziny Diski. A wszystko w charakterystycznym dla siebie ironicznym stylu, dzięki któremu jej twórczość zwróciła uwagę Królewskiego Stowarzyszenia Literatury.
Autorka powieści, opowiadań, wspomnień i esejów, znana w Polsce z wydanej w ramach serii „Twarze kontrkultury” książki „Lata sześćdziesiąte”, ma świadomość, że pisanie o własnej chorobie to ścieżka, którą przed nią kroczyła chociażby Susan Sontag, i zadaje sobie pytanie, czy jest w stanie dodać coś nowego w tym temacie. „Czy klisza pisania pamiętnika o raku będzie złożona z niemożliwości napisania czegokolwiek innego od tego, co zostało napisane do tej pory?” – pyta w eseju Diski, ale stwierdza, że „nie ma wielkiego znaczenia, co piszesz, najważniejsze jest, jak to robisz”.
Kolejne odsłony pamiętnika Diski będą ukazywać się w „London Review of Books”, którego pisarka jest wieloletnią współpracownicą. Skojarzenia z blogiem z wysokiej półki nasuwają się same, ale powstającemu dziełu Diski o wiele bliżej jest do powieści w odcinkach. Powieści, której zakończenie już znamy, lecz w tym leży jej moc. Decyzja pisarki nie tylko unaocznia możliwości, którymi w dzisiejszych czasach dysponuje literatura faktu i eseistyka. Powiedzieć, że nowoczesność opanowała najintymniejsze obszary naszego życia, nie jest dziś niczym odkrywczym. Diski idzie krok dalej i wprowadza prawdziwe życie do nowoczesności z klasą, której próżno szukać w jakimkolwiek reality show.
[ks]
TweetKategoria: newsy