Jamie McGuire nie chce już współpracować z tradycyjnymi wydawcami. Wraca do samopublikowania

4 marca 2015

jamie-mcguire-samopublikuje
Autorka bestsellerów Jamie McGuire zakończyła współpracę z dotychczasowym wydawcą. Po wygaśnięciu umowy zdecydowała się powrócić do modelu wydawniczego, od którego zaczęła swoją karierę literacką, czyli do samopublikowania.

Droga, jaką przebyła McGuire to spełnienie marzeń niejednego samopublikującego pisarza. W lipcu 2011 roku McGuire poprzez platformę self-publishingową Smashwords wypuściła trzy pierwsze e-booki. Jednym z nich była powieść „Piękna katastrofa”, współczesny romans o związku grzecznej i przykładnej dziewczyny z wytatuowanym i umięśnionym łobuzem, który utrzymuje się z walk na ringu. W pierwszym miesiącu książka sprzedała się w ilości zaledwie 100 egzemplarzy, jednak wyniki z drugiego miesiąca mogły już przyprawić McGuire o zawrót głowy: czytelniczki, bo to głównie one są odbiorcami powieści, nabyły ponad 30 tysięcy e-booków, diametralnie odmieniając życie pisarki będącej wówczas samotną matką. „Piękną katastrofą” szybko zainteresował się należący do wydawnictwa Simon & Schuster imprint Atria. Autorka podpisała umowę wydawniczą, dzięki której powieść oraz jej kontynuacje trafiły na listy bestsellerów oraz doczekały się licznych przekładów (m.in. na język polski).

Jak się jednak okazuje, kiedy umowa z Atrią wygasła, McGuire nie zdecydowała się kontynuować współpracy z tradycyjnymi wydawcami, lecz powrócić do samopublikowania. W wywiadzie udzielonym platformie self-publishingowej Smashwords wyjaśnia: „Decydującym czynnikiem było zdanie sobie sprawy, że podczas gdy umowy zagraniczne na książki podpisywałam przeciętnie na 5 do 7 lat, u mnie w kraju zawierałam umowy na czas nieokreślony. Miało to sens przed e-bookami, ale z uwagi na to, że przy wypuszczaniu książek cyfrowych koszty są bez znaczenia, wydawcy mogą udostępniać je w nieskończoność. Przedtem autorzy mogli odzyskać swoje prawa, aby znaleźć nowe sposoby na wznowienie swoich publikacji, ale teraz umowy są praktycznie podpisywane na stałe. Idąc dalej, wiedziałam, że mogłabym potencjalnie zarobić więcej, zatrzymując dla siebie prawa do wydań cyfrowych, ponieważ e-booki są wieczne. Pisanie to forma sztuki. Wydawanie to biznes. Autorzy odnoszący sukces muszą być dobrzy w jednym i drugim”.

McGuire przyznaje, że pewną rolę odegrał również fakt, że edycje w miękkiej okładce nie rozchodzą się już w Stanach tak dobrze jak przedtem. „Chociaż nic w samopublikowaniu nie jest łatwe i proste, jestem kapitanem własnego statku” – dodaje, zdradzając, że plany na najbliższe trzy lata ma już zapełnione, zamierza bowiem wydać czternaście kolejnych tytułów (nowel i powieści).

[am]

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: newsy