James Joyce uskarżał się na paparazzich

6 sierpnia 2014

joyce-zona
Jeśli myślicie, że natrętni reporterzy polujący na gwiazdy to znak współczesnych czasów, opublikowany po raz pierwszy w sieci przez Narodową Bibliotekę Irlandii list Jamesa Joyce’a zaadresowany do syna i synowej dowodzi, że z podobnym problemem autor „Ulissesa” musiał zmierzyć się już w latach 30. ubiegłego wieku.

W liście datowanym na 9 lipca 1931 roku Joyce opisuje synowi Giorgio i synowej Helen, jak to reporterzy nagabywali go o szczegóły ślubu z wieloletnią partnerką i matką jego dzieci, Norą Barnacle, który odbył się pięć dni wcześniej. Jak się okazuje, reporterzy zadali sobie wiele trudu, aby dowiedzieć się czegoś o ceremonii, którą pisarz starał się utrzymać w sekrecie (małżeństwo zawarto jedynie ze względów spadkowych, aby zmylić prasę Joyce wymyślił historyjkę, jakoby właściwy ślub odbył się w 1904 roku, jednak w papierach znalazł się błąd, dlatego uroczystość trzeba było powtórzyć).

Joyce opisuje, jak „człowiek z Press Association” (brytyjska agencja prasowa) zatrzymał go przy ulicy Campden Grove w Kensington, gdy akurat jadł marcepana: „Powiedział, że został przysłany do mnie po oświadczenie, dlaczego, jeśli ożeniłem się z N.B. w 1904, byłem etc. etc. Jak skończyłem jeść marcepana, zaprosiłem go na górę”. Joyce odesłał reportera do swojego prawnika, ale na tym naciski prasy się nie skończyły. „Cały dzień dzwonił dzwonek i telefon. Nawet o północy, kiedy wróciliśmy z kolacji, na naszych schodach stał reporter. Wszyscy dostali tę samą odpowiedź” – kontynuował Joyce.

Najbardziej uparty był dziennikarz „Sunday Express”, któremu udało się podstępem dostać do domu powieściopisarza w dniu ślubu: „Powiedział, że został wysłany w celu kontroli rejestru, według którego Nora opisana została jako 'panna'”, i chciał uzyskać w tej sprawie komentarz Joyce’a. Ten jednak odmówił, odsyłając reportera tam, gdzie wszystkich jego poprzedników, czyli do swojego prawnika. Dziennikarz jednak niebawem wrócił z wiadomością od swojego przełożonego z redakcji. „To był czysty szantaż” – pisał Joyce. „Zaproponowali mi pół środkowej strony, jeśli napiszę na następny dzień artykuł na temat Współczesnego Małżeństwa i Wolnej Miłości. Dał mi do zrozumienia, że jeśli to zrobię, to dobrze mi zapłacą, a jeśli tego nie zrobię, gazeta sama poradzi sobie z moim 'podwójnym małżeństwem’ według własnego uznania”. Odpowiedź Joyce była krótka: „Powiedziałem mu, aby poinformował swojego redaktora, że nie piszę dla prasy, tak samo jak jej nie czytam, ale mój adwokat będzie czytać z należytą uwagą wszystko, co opublikują”.

Oczywiście starania Joyce’a nie przyniosły rezultatu. Następnego dnia po ślubie prasa brytyjska żyła wydarzeniem z życia osobistego pisarza. Poniżej możecie zobaczyć zdjęcie wykonane tuż po wyjściu małżeństwa Joyce’ów z urzędu stanu cywilnego w Kensington. Nora Barnacle stara się ukryć twarz przed fotoreporterem.

List jest częścią korespondencji pisarza przekazanej w spadku Fundacji Jamesa Joyce’a w Zurychu przed profesora Hansa E. Jahnke, syna drugiej żony Giorgio Joyce’a, Dr Asty Osterwalder Joyce. Biblioteka Narodowa Irlandii, która odpowiada za digitalizację listów, udostępniła je tego lata w sieci po raz pierwszy.

[er]

Tematy: , , , ,

Kategoria: newsy