James Dashner porzucony przez agenta literackiego i wydawcę po anonimowych oskarżeniach o molestowanie seksualne

16 lutego 2018


Agent literacki Michael W. Bourret oświadczył, że nie będzie już reprezentował Jamesa Dashnera po tym, jak w sieci pojawiły się anonimowe komentarze oskarżające autora trylogii „Więzień labiryntu” o molestowanie seksualne. Szans na dalszą współpracę nie widzi też wydawca.

Kariera Dashnera stanęła pod znakiem zapytania po anonimowych komentarzach pod artykułem o molestowaniu seksualnym w branży literatury dziecięcej i młodzieżowej opublikowanym przez magazyn „School Library Journal”. Pierwszym autorem, pod którego adresem spłynęły oskarżenia, był Jay Asher. Z czasem jednak pojawiło się coraz więcej wypowiedzi na temat twórcy „Więźnia labiryntu”.

Jedna z internautek napisała, że Dashner żeruje na debiutujących pisarkach, obiecując im pomoc w rozwoju kariery. Jak podkreśliła, zachowania autora bestsellerów nie były jednorazowym niechcianym dotykiem lub opacznie zrozumianym żartem. „Wymagało to miesięcy manipulacji, przygotowań i zwodzeń. Zaoferował, że będzie moim 'mentorem’, używając pochwał i pochlebstw na temat mojego pisarstwa, i obiecując wykorzystać swoje powiązania, aby rozwinąć moją karierę do takiego poziomu, jak jego. Ale to była przynęta” – opisuje kobieta, która nie chce ujawnić swoich danych. „Kiedy dałam jasno do zrozumienia, że nie zamierzam dać mu tego, czego chce w zamian, nasza 'mentorska’ relacja szybko się zakończyła. Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, że każdy ruch, jaki wykonał, został starannie zaplanowany. Swoje metody manipulacji opanował do perfekcji. Zdaję sobie teraz sprawę, że nie byłam pierwszą, która zakochała się w jego sztuczkach, i nie byłam ostatnią. Bardzo mi przykro z powodu tych wszystkich kobiet, które poddały się jego manipulacjom po mnie. Próbowałam ostrzegać innych za pomocą tak zwanej 'szeptanej sieci’, ale zawsze martwiłam się, że publiczna dyskusja na ten temat zaszkodzi mojej karierze lub rodzinie” – dodała.

Agent Dashnera, Michael W. Bourret, skomentował w środowym oświadczeniu, że „w takich okolicznościach” nie może już dalej reprezentować swojego klienta. „Nie mogłem z czystym sumieniem kontynuować współpracy z Jamesem” – napisał.

W reakcji na doniesienia pisarz udostępnił na Twitterze wiadomość, informując, że ostatnie kilka dni poświęcił na przeanalizowanie swoich zachowań i doszedł do następującego wniosku: „Nie szanowałem i w pełni nie rozumiałem granic ani dynamiki sił. Mogę szczerze powiedzieć, że nigdy celowo nie skrzywdziłem drugiej osoby. Ale osoby dotknięte bardzo przepraszam. Bardzo poważnie podchodzę do wszelkiej krytyki i oskarżeń”. Dashner dodał: „Niektóre rzeczy na mój temat były szokujące, a instynkt podpowiadał mi wpierw, by się bronić(…) Ale myślałem też o tym, jak wiele kobiet teraz wystąpiło jako część istotnego ruchu, aby poprowadzić dyskusję na temat molestowania seksualnego i dyskryminacji w branży wydawniczej. Rozmawiałem z przyjaciółmi głęboko zaangażowanymi w ruch #MeToo i #TimesUp. Uważam, że wszystkie ofiary muszą zostać wysłuchane i jestem zdecydowany ich wysłuchać”.

Krótko po opublikowaniu powyższych słów trzy imprinty Penguin Random House wydały oświadczenie, stwierdzając, że „nie będą publikować żadnych przyszłych książek Jamesa Dashnera”. Prawdopodobnie odnosi się to również do powstającej właśnie pierwszej powieści dla dorosłych pisarza, „The Waking”, która miała ukazać się nakładem jednej Random House.

[am]

Tematy: , ,

Kategoria: newsy