Harper Lee o kłamstwach i zazdrości Capote’a, sławie i książkach. Przyjaciel pisarki ujawnia treść ich wspólnej korespondencji

28 kwietnia 2017


Wayne Flynt (na zdj.), ceniony historyk z Uniwersytetu Auburn w Alabamie, przez lata przyjaźnił się z Harper Lee i prowadził z nią ożywioną korespondencję. Po śmierci pisarki zdecydował się opowiedzieć o ich wspólnych spotkaniach, a także ujawnić treść niektórych listów. W materiałach tych znajduje się wiele ciekawostek na temat autorki „Zabić drozda”.

Choć dorobek literacki Harper Lee jest niewielki i obejmuje zaledwie dwie powieści („Zabić drozda” i wydana kilka miesięcy przed śmiercią autorki „Idź, postaw wartownika”), korespondencja, jaką prowadziła z Wayne’em Flyntem, była dużo bardziej obfita. Do przyjaciela pisała często, a na dodatek były to zazwyczaj długie, kilkunastostronicowe listy. Poznali się w 1983 roku, trudno jednak powiedzieć, że od razu przypadli sobie do gustu. Harper nie chciała złożyć autografu na egzemplarzu „Zabić drozda” należącym do Wayne’a, ponieważ, jak wyjaśniła, podpisuje się jedynie dzieciom. Historyk pomyślał wtedy, że najwyraźniej jest tak „nieuprzejma”, jak o tym mawiano. Z czasem jednak zmienił zdanie. Połączyło ich podobne poczucie humoru i zainteresowanie historią Alabamy. Relacje szybko przemieniły się w przyjaźń. Od 1992 roku regularnie korespondowali ze sobą aż do śmierci autorki w 2016 roku. Wielokrotnie też odwiedzał ją w domu opieki, gdzie mieszkała w ostatnich latach. Teraz Wayne Flynt postanowił opowiedzieć o przyjaźni z Harper Lee we wspomnieniowej książce „Mockingbird Songs: My Friendship With Harper Lee”.

Niewątpliwie dużą atrakcją książki są fragmenty listów pisarki, które historyk cytuje. W jednym, pochodzącym z marca 2006 roku, napisała o notorycznych kłamstwach Trumana Capote’a. „Nie wiem, czy pojmujesz, o co tu chodzi, ale jego kompulsywne kłamanie wyglądało mniej więcej tak: jeśli spytałbyś go: 'czy wiesz, że JFK został zastrzelony?’, z łatwością odpowiedziałby: 'tak, prowadziłem samochód, którym jechał'”. Lee przyznaje, że jej wieloletnią przyjaźń z Capote’em pogrzebały m.in. jego problemy z alkoholem, a zakończyła zazdrość. „Byłam jego najstarszym przyjacielem i zrobiłam coś, czego Truman nie mógł mi wybaczyć: napisałam powieść, która się sprzedała” – wyznała. „Przez ponad 20 lat pielęgnował w sobie zazdrość”.

Korespondencja rzuca również pewne światło na to, dlaczego Harper Lee przestała udzielać wywiadów. Jak wyznała Flyntowi, tak bardzo się denerwowała, że zazwyczaj wymiotowała przed rozmowami. W 2006 roku pisała, że już jako wiekowa osoba dla dodania sobie animuszu powtarza „mantrę wielkiego egotyzmu”: „jestem starsza i wiem więcej niż ktokolwiek tutaj, więc dlaczego miałabym się kogoś obawiać? To działa przez jakieś 15 minut”. Miała również obsesję na punkcie prześladowców. „Bała się, że zostanie zabita z powodu czyjejś psychozy” – wspomina Flynt. Ten lęk miał uzasadnione podstawy. W jednym z listów opisywała prześladowcę, który podążał za nią z Birmingham do domu w Monroeville.

Harper Lee uwielbiała Nowy Jork, a szczególnie Manhattan. Od 1949 roku wynajmowała tam niewielkie mieszkanie, które było jej azylem. I choć po udarze, który przeszła w 2007 roku, nie mogła już przyjeżdżać do Nowego Jorku, wciąż opłacała wynajem. Jeszcze kilka miesięcy przed śmiercią odnowiła umowę na kolejne dwa lata. Kiedy pisarka pojawiała się w mieście, chętnie uczęszczała na mecze Metsów, chodziła na Broadway i do Metropolitan Museum of Art. W liście do Flynta pisała, że gdyby umarła podczas pobytu w Nowym Jorku, to chciałaby, aby jej popioły bez żadnej ceremonii zostały rozrzucone po Manhattanie.

Wayne Flynt i okładka jego książki „Mockingbird Songs: My Friendship With Harper Lee”.

W swych listach Harper Lee często pisała o książkach i pisarzach. Chwaliła wielu autorów, od Franka McCourta po Williama Faulknera. Eudorę Welty określała jako „moją bogini”. Kiedy umarła, na jej otomanie leżał wydany w jednym tomie zbiór dzieł wybranych C.S. Lewisa. Do własnej twórczości miała trzeźwy stosunek. Była zadowolona z „Zabić drozda”, choć dostrzegała też w książce pewne niedociągnięcia. Warto zwrócić uwagę na to, że w jednym z listów zastanawiała się, jaka byłaby reakcja odbiorców, gdyby powieść była „bardziej złożona i cierpka, bez sentymentów, rasowo niepaternalistyczna”. Najwyraźniej zapomniała, że taki był jej pierwszy zamysł, a gotowy tekst powstał jeszcze przed „Zabić drozda”. Dlatego, kiedy kilka lat później odnaleziono manuskrypt „Idź, postaw wartownika”, to bez zastanowienia zgodziła się na jego publikację.

Flynt pisze, że Lee bywała grymaśna, uparcie obstawała przy swoim („Jeśli nie chciało się znać jej szczerej opinii na jakiś temat, lepiej było nie pytać”), ale była też szczodrą, nieśmiałą, ciepłą i niezwykle zabawną osobą, która bardzo dbała o swoich bliskich. Historyk przyznaje, że nie ma oporów przed ujawnianiem szczegółów na temat przyjaźni łączącej go z pisarką. Jak tłumaczy, Lee nie chciała, aby pisał o niej za życia. Nigdy nie powiedziała, że nie może tego zrobić po jej śmierci. „To pozwala jej przemówić spoza grobu bez żadnego ryzyka dla jej prywatności” – powiedział.

Książka „Mockingbird Songs: My Friendship With Harper Lee” ma ukazać się w Stanach Zjednoczonych 2 maja. Co ciekawe, w najbliższych latach powstaną jeszcze co najmniej dwie książki na temat Harper Lee. Związana z „New Yorkerem” autorka Casey Cep przygotowuje opracowanie na temat niewydanej nigdy powieści kryminalnej „The Reverend” (z ang. „Wielebny”) opowiadającej o kaznodziei z Alabamy, który był seryjnym mordercą. Z kolei rodzina Harper Lee szuka pisarza, który napisałby jej oficjalną biografię, ponieważ z nieautoryzowanej książki Charlesa Shieldsa z 2006 roku nie jest zadowolona.

[am]
fot. Dartie Flynt
źródło: New York Times, The Economist, Daily Mail

Tematy: , , , , ,

Kategoria: newsy