Harper Lee nie jest taką samotnicą, jaką się wydaje?

1 sierpnia 2013

Lee nie taką samotnicą, jaką się wydaje
Tocząca się przed sądem w Manhattanie walka Harper Lee z byłym agentem literackim o przywłaszczenie praw autorskich do powieści „Zabić drozda”, sprawiła, że stroniąca od mediów pisarka pojawiła się na pierwszych stronach amerykańskich gazet. Przy okazji wyszło na jaw, że nie jest ona aż taką samotnicą, za jaką się ją powszechnie uważa.

Dziennikarz Vanity Fair postanowił odnaleźć osoby z otoczenia Harper Lee i dowiedzieć się czegoś na temat życia autorki, która z powodzeniem mogłaby uchodzić za żeńskiego odpowiednika J. D. Salingera. Informacje, do jakich dotarli, mogą budzić niemałe zaskoczenie u tych, którzy postrzegali ją jedynie jako samotną, bezdzietną kobietę, żyjącą w niewielkim miasteczku w Alabamie.

Jeden z bliskich przyjaciół autorki, pastor metodystów Thomas Lane Butts twierdzi, że „dopóki nie zestarzała się za bardzo, żeby grać”, Lee miała w zwyczaju odwiedzać Wind Creek Casino & Hotel, gdzie godzinami wrzucała ćwierćdolarówki do automatów, jeżdżąc pomiędzy maszynami na swoim wózku inwalidzkim.

Z kolei Hugh Van Dusen, pełniący przez 20 lat funkcję redaktora pisarki, wspomina ich pierwsze wspólne spotkanie w restauracji Four Seasons na Manhattanie. „Zawsze mówiono nam, że jest kompletnym odludkiem, ale pod koniec lunchu podeszła do mnie wokół stołu i spytała 'Myślisz, że my dwoje moglibyśmy zjeść lunch sami? Tylko we dwoje?’ Byłem wniebowzięty.” Van Dusen musiał umawiać się na lunch listownie, ponieważ nikt nie znał numeru telefonu do Lee. Podczas lunchu przy ich stole zatrzymał się Jonathan Burnham, jeden z wydawców w HarperCollins, żeby się przywitać. „Po tym, jak skończyła lampkę wina, spytała mnie, wskazując na Jonathana 'Czy on za to płaci?’. Odpowiedziałem, że tak, na co ona rzekła 'Czy myślisz, że mogłabym dostać jeszcze jedną lampkę wina?'”

Po udarze mózgu, jaki Harper Lee przeszła w 2007 roku, jej stan zdrowia pozostawia wiele do życzenia. Jak mówi George Thomas Jones, przyjaciel pisarki ze szkoły podstawowej, który widział ją kilka miesięcy temu w domu opieki, „jej krótkotrwała pamięć nie jest zbyt dobra, ale jej pamięć długotrwała jest znakomita”. Na skutek zwyrodnienia plamki żółtej pisarka nie jest w stanie czytać żadnych dokumentów, jeżeli nie są wydrukowane wielkimi literami. I prawdopodobnie właśnie to wykorzystał agent pisarki Samuel Pinkus, podsuwając staruszce do podpisania dokumenty przekazujące na niego prawa do powieści „Zabić drozda” (więcej o całej sprawie pisaliśmy tutaj).

fot. Alabama State Bar

Tematy: ,

Kategoria: newsy